-Hej, kochana, wchodź.-powiedziała Natalka i mnie przytuliła.
-Cześć.-przywitałam sję, zdejmując buty.-Gotujesz coś?
-Tak. Makaron ze szpinakiem!-dumnie podniosła łyżkę do góry, na co się zaśmiałam.
-Od kiedy ty gotujesz?-zapytałam, kiedy szłyśmy do kuchni.
-Od…-zamyśliła się stojąc przy kuchence.-Od kiedy jestem z Adrianem.
-Aha…-usiadłam przy stole i patrzyłam jak Natalka przyprawia szpinak.
-Kto wie, może kiedyś wyjdę za niego, będę mu gotować… Jemu i naszym dzieciom.
-Czyli będziesz kurą domową.-podsumowałam.
-Żartujesz?!-wrzasneła oburzona.-Dobra, nieważne. Co u ciebie? Opowiadaj.
-Gadałam z Krzyśkiem.-zaczełam.
-I?
-Wracają za tydzień.
-A nie mieli być tam trochę dłużej?-zauważyła.
-Tak, ale za tydzień są urodziny mamy.
-Aaa… No to okej. Mów dalej.
-No i on che, żebyśmy wszystkim powiedzieli. Znaczy Kubie, Roxi i mamie. A reszcie ekipy później.
-No i bardzo dobrze!-wskazała na mnie łyżką.-Czas i pora!
-Ale wyobrażasz sobie reakcję Kuby?
-Nie przejmuj się tym. Oboje z Krzyśkiem jesteście dorośli i możecie robić co chcecie.
-No tak. Ale Kuba…-zaczełam, ale Natalia mi przerwała.
-O Jezu!… "Kuba, Kuba". Skończ z nim! W kwestii miłości nie musisz patrzeć na niego. Chcesz być z Krzyśkiem, bądź z Krzyśkiem. Chcesz być z Johnny, bądź z Johnny'm!
-Jakim Johnny'm?-zdziwiona zmarszczyłam brwii.
-Z Deppem, a z kim? Dobra, nieważne.
-Może masz racje…-zamyśliłam się na dłuższą chwile.
W tym czasie, Natalka postawiła przede mną talerz ze szpinakiem i makaronem.
-No pewnie, że mam! Jak już się zdecydujesz, powiedz mi.
-Okej…-westchnełam.
***
-Spokojnie, Emilka, to nic takiego.-szeptałam sama do siebie.
Przed wczoraj ekipa wróciła do Polski, a wczoraj rozmawiałam z Krzyśkiem. Zgodziłam się, abyśmy powiedzieli im.
Na tę okoliczność ubrałam się w białą rozkloszowaną sukinke na ramionczkach, z czarną karonką na dole. Zrobiłam koka i delikatny makijaż. Na nogi założyłam czarne szpilki.
Zdenerwowana stałam u siebie w pokoju (w Ciechanowie) i czekałam, aż przyjdzie Kuba z Roksaną. No i Krzysiek.
Spiełam się jeszcze bardziej, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Mój Boże…-pomachałam dłońmi przed twarzą.-Okeej…
Wyszłam z pokoju i weszłam do kuchni.
-O, skarbie, otwórz drzwi, co?-poprosiła mama.
Ubrana była w sukienkę w kolorze butelkowej zieleni. Na nogi założyła, podobnie jak ja, czarne szpilki.
-Jasne.
Spokojnym krokiem podeszłam do drzwi. Odetchnełam głeboko i otworzyłam drzwi.
-Kuba!-uśmiechnełam się.
-Emilka!-przytulił mnie, podnosząc do góry.
-Cześć, Roxy.-przywitałam się z nią buziakiem w policzek.
Wyglądała ślicznie. Miała na sobie czarną sukienke z białym paskiem w talii. Włosy zostawiła rozpuszczone. Na stopach miała białe szpilki.
Kuba też nie wyglądał najgorzej. Biała koszule i czarne dżinsy. Rękawy koszuli podwinął, ukazując tatuaże.
-Gdzie mama?-zapytał.
-W kuchni.-wpuściłam ich do środka.
Poszliśmy do kuchni. Mój brat z dziewczyną wręczyli mamie książkę i łańcużek.
Wtedy znowu ktoś zadzwonił do drzwi.
-Otworzę.-powiedziałam i poszłam.
Kolejnym gościem był Krzysiek. Takie dziwne, co?
-Hej.-przywitałam się z nim.
-Cześć.-pocałował mnie w policzek.-Pięknie wyglądasz.
-Dzięki. Ty też nieźle.
-Nie denerwuj się.-powiedział łapiąc mnie za ramiona.-Nie będzie aż tak źle.
-Mam nadzieje.
***
-Dobra.-powiedzizałam.
Krzysiek złapał mnie za dłoń. Popatrzyłam na chłopaka.
-Ja i Krzysiek…-zaczełam, ale nie wiedziałam jak powiedzieć całą reszte.
-Jesteśmy razem.-dokończył Kondracki.
Mama z uśmiechem klasneła w dłonie, Roksana szeroko otworzyła oczy, a Kuba?
A Kuba zakrztusił się winem, które akurat pił.
-W końcu ktoś normalny!-krzykneła szczęśliwa mama.-To jest najlepszy prezent, jaki mogłaś mi dać, skarbie. Wreszcie. Wreszcie normalny facet!
-Żartujecie sobie, prawda?-powiedział Kuba błagalnym tonem.
Pokręciłam głową na nie.
-A… a… ale jak to? Że wy?… Razem?! Że ten?!…-zaczął krzyczeć.
-Yyy… no tak.-odpowiedział Krzysiek.
-Kuba, spokojnie.-Roxy popatrzyła na niego.
Mój brat przez dość długi czas patrzył najpierw na mnie, potem na Krzysia.
-Ale że tak na serio?-zapytał.
-Tak, Kuba, na serio.-powiedział Kondracki.
Quebo westchnął i popatrzył na niego.
-A niech tylko Emilka przyjdzie do mnie i powie, że coś jej zrobiłeś.-wskazał na Krzycha palcem.-Zabiję cię wtedy.
Popatrzyłam na mojego chłopaka z uśmiechem. Na mojego chłopaka, już tak oficjalnie.
Teraz została tylko ekipa, ale to już łatwe.
***
-Ha! Od początku wiedziałem, że oni będą razem!-krzyknął Adam, kiedy z Krzysiem skończyliśmy mówić ekipie o nas.
-Co?-zapytałam ze śmiechem.
-Zawsze wiedziałem, że do siebie pasujecie.-odpowiedział zakładając ręce na klatke piersiową.
-Ja też!-Wojtek podniósł ręke do góry.
-Nie prawda!-oburzył się Mojski.
-Dobra, dobra…-Kuba ich uspokoił.-Wiedzieliście, nie wiedzieliście, trzeba to uczcić. Robimy impreze! O dwudziestej u nas, no nie Roxy?!
-Oczywiście.-uśmiechneła się
Po dziesięciu minutach wszyscy wyszli z mieszkania Kuby i Roksany.
-Idę zadzwonić do Natalki.-powiedziałam i poszłam do siebie.
Kiedy powiadomiłam Natalke o imprezie, ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę.-w dzwiach stanął Kuba.
-Mogę ci zająć chwilę?-zapytał, po czym usiadł na łóżku obok mnie.
-Pewnie.-odpowiedziałam zakładając włosy za ucho.
-Pamiętasz Zuzę i Wiki?
-Wolałabym nie, ale tak, pamiętam. A co?-zapytałam.
-Może zauważyłaś, że Zuza, jakby to powiedzieć…
-Kleji się do Krzyśka?-podsunełam dokończenie zdania.
-O tak, właśnie tak.
-To tak, zauważyłam. Ale… po co mi to mówisz?
-No i tak sobie pomyśłałem, że jak już jesteś z Krzyśkiem, to może moglibyśmy ją zaprosić, żeby zobaczyła, że Krzychu jest zajęty. Co ty na to?
-Czekaj, czekaj… Powoli. Chcesz zaprosić Zuzę na impreze, żeby zobaczyła, że jestem z Krzyśkiem, tak?-popatrzyłam na niego.
-No tak. Bo ja…
-Okej.-potwierdziłam.-Świetny pomysł.
-Serio?
-No. Sama bym na to nie wpadła.
-Zajebiście.-pocałował mnie w policzek i wybiegł z pokoju.
***
-Bo jak nie my, to kto?!-śpiewałam.
Z Natalką stoimy przy barze. Śpiewamy i pijemy drinki.
Kuba na impreze zaprosił tylko najbliższych przyjaciół, czyli Adama, Wojtka, Igora, Adriana, Natalkę no i Zuze, a ta zabrała Wiktorię.
Impreza, z mieszkania Kuby i Roxy, przeniosła się do klubu.
Podszedł do nas ReTo.
-Co tam?-zagadnął.
-A nic.-odpowiedziałam.
-Gdzie Adrian?-zapytała Natalka.
-Pije z resztą.
Nagle usłyszałam piosenkę Igora, "Heroina".
-No nie no!…-powiedział Bugajczyk zażenowany machnął dłońmi.-Serio?
-Jak heroina, u u, heriona, uuu!…-zaczełam, ale przerwał mi Krzysiek.
Wziął mnie za rękę i pociągnął na środek klubu. Całe szczęście zdążyłam oddać szklanke z drinkiem dla Igorem.
-Mogę wypić?-zapytał.-Wiem, że mogę. Dzięki!
-Krzysiek!…-krzyknełam.-Co ty robisz?
-Tańczę ze swoją dziewczyną.-wzruszył ramionami.
Wziął moje dłonie w swoje i obrócił mnie wokół własnej osi.
-Już tak legalnie.-powiedział, przyciągając mnie do siebie.
Przetanczyliśmy tą i dwie piosenki, a potem poszłam do łazienki.
Dosłownie jak weszłam, napadła na mnie Zuza.
-Cześć, Emilka.-zaczeła ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
-Heeej?…-popatrzyłam na nią.
-Co tam?
-Wszystko dobrze. A u ciebie?
-Mogę o coś zapytać?-założyła ręce na piersi.
-Pewnie.-wzruszyłam ramionami.
-Ty tak na serio z Krzyśkiem?
Uuu… Mała Zuzia się zdenerwowała? Mam na to totalnie wyjebane, Zuza.
-Yyy… No tak.-odpowiedziałam.
-Jak mogłaś?!-zdenerwowana delikatnie popchneła mnie.
-Ej, weź się uspokój.
-"Uspokój się"?! Ty dobrze się czujesz?!-jeszcze raz mnie pchneła.-Wiesz, jak mi na nim zależało!
-Ale my nie kontrolowaliśmy tego, Zuza!
-Zamknij się!-tak mnie popchneła, aż padłam na ścianę.-Nienawidzę cię!-wrzasneła i wybiegła.
-Okeej…-szepnełam, delikatnie wstając.-To było dziwne. Nawet bardzo dziwne.
Powoli wstałam z podłogi i wyszłam z łazienki.
Przy barze stał Krzysiek z Kubą i Roksaną. Natalka całowała się w kącie z Adrianem.
-Nie mam pojęcia, dlaczego ona tak wybiegła.-powiedziała Roxy nie zauważając, że podeszłam do nich.-O, hej, Emilka. Gadałaś może z Zuzą? Wybiegła stąd z płaczem.
-Taa, gadałam. O ile można to nazwać rozmową.-powiedziałam opierając się o bar.
-Co jej powiedziałaś, siostra?-zapytał Kuba.
-Ja? Ja nic. To ona. Przyczepiłam się do tego, że spotykam się z Krzyśkiem. Popchneła mnie, aż upadłam.-złapałam się za tył głowy, dalej mnie tam bolało.
-Ale nic ci nie jest?-zdenerwowany Krzysiek stanął przede mną.
-Łeb mnie trochę boli, ale poza tym nic.-odpowiedziałam.-Ale chcę już wrócić do domu.
-Pewnie.-wziął mnie za rękę.-Chodź. Pojedziemy do mnie, okej?
Pokiwałam głową na tak.
-Pa, wszystkim. Przekażcie reszcie, dobra?-poprosiłam brata i jego dziewczynę.
-Pewnie.-Kuba zamknął mnie w szczelnym uścisku.
Kiedy puścił mnie, odeszłam z Krzyśkiem.
Wyszliśmy z klubu. Wsiedliśmy do klubu i odjechaliśmy.
Tak się ciesze, że mam go przy sobie. Tak mi na nim zależy.
Kocham go.***
Hejka!
To jest już koniec, nie ma już nic! Jesteśmy wolni, możemy iść!
No nie do końca "jesteśmy wolni", bo będzie epilog i, uwaga, uwaga, DRUGA CZĘŚĆ!
Tak, napiszemy drugą.
Teraz pytanie do Was, Jednorożce:
Chcecie, żebyśmy pisały drugą część w tym samym opowiadaniu, czy zrobiły drugie? Nam to bez różnicy, chodzi o to, żeby było Wam lepiej.
Postaramy się napisać epilog już dziś, ale nie gwarantujemy.
Druga część pojawi się dopiero w nowym (2019) roku. Niestety, ale wolimy mieć kilka rozdziałów "na zapas". Poza tym, musimy dopracować fabułę.
Nie możemy uwierzyć, że to koniec. Że skończyłyśmy jedno opowiadanie. To jest takie… niesamowite! Aż łezka w oku się kręci. Jesteśmy w szoku, że tyle Was tu jest. Że mamy tyle wyświetleń i gwiazdek. To cudowne. Dziękujemy każdemu Jednorożcowi, który pozostał do końca. Jesteście wspaniali!
Dobra, koniec tego. Zaraz powinien pojawić się epilog.
Do następnego (czyli epilogu), kochane Jednorożce!
CZYTASZ
Przygody Zakochanego Hypemana// Krzy Krzysztof
Fanfiction-To by nie wyszło... Zrozum to w końcu... On w trasie... podróże i mnóstwo fanek gotowych wskoczyć mu do łóżka...- mówiłam sama do siebie tą samą formułkę, którą powtarzam każdego wieczoru leżąc w łóżku.- Co ty możesz mu zaoferować? To by nie wyszło...