-Nudzi mi się.- Zajęczałam.
-Zazdroszcze.- Powiedział Wojtek, przeglądając zdjęcia.
-Bym ci pomogła, ale nie chcę.- Położyłam się na kanapie, na której wcześniej siedziałam.
-Nudzisz się, ale pomóc Wojtkowi nie chcesz. Nie ogarniam cię.- Krzysiek podniósł moje nogi, usiadł i położył moje stopy na swoje kolana.
-Dzięki. Kubaaa…- Popatrzyłam w strone brata, bawiącego się włosami Roxy (która siedzi mu na kolanach, tak słodko razem wyglądają).
-Coo?
-Wymyśl coś. Jesteś moim starszym bratem.
-To co? Maciek* też będzie musiał wymyślać ci zabawy?
-Tak.- Zaśmiałam się.
-Możesz iść do sklepu, bo żadnych słodyczy już nie ma.- Powiedziała Natalka.
-Ale idzisz ze mną, grubasie.- Wskazałam na nią palcem.
-Spadaj. To tobie się nudzi.
-Możesz iść z Krzyśkiem, naleśniki dobrw wam wyszły, to zakupy też się udadzą.- Wojtek, czy ty robisz to specjalnie?
-Chcesz iść?- Zapytałam Kondrackiego.
-Możemy.
-To załatwione.- Powiedzał Kuba.
-Idę się przebrać.- Wstałam z kanapy i pobiegłam do pokoju mojego i Natalki.Przebrałam się w białą bluzke i dżinsową spódniczke Włosy związałam w dwa warkocze.
Zabrałam jeszcze torebke, okulary przeciwsłoneczne i wróciłam do salonu.-Idziemy?- Zapytałam, stając za Krzyśkiem.
-Idziemy, idziemy…- Odwrócił się w moją strone.Poszliśmy do przedpokoju.
-Tu macie liste!- Roksana przybiegła do nas, kiedy zkładaliśmy buty, i podała mi kartke.
-Ale mieliśmy kupić tylko słodycze.- Przypomniał Krzysiek, zaglądając mi przez ramie, aby również przeczytać piętnaście punktów.
-Zrobicie od razu zapasy.- Poklepała mnie po ramieniu.
-Weźcie auto.- Kuba podał Krzyśkowi klucze od wypożyczonego samochodu.
-Okej.
-Pa.- Pożegnałam się i wyszliśmy.
Weszliśmy do windy.
-Co tam?- Zagadnełam.
-Ładnie wyglądasz.- Stwierdził.
-Przesadzasz.- Spuściłam wzrok na buty i lekko uśmiechnełam się.- Normalnie.
-Ty nawet jak wyglądasz normalnie, to wyglądasz ładnie.
-DziękiWinda się zatrzymała.
Poszliśmy do garażu i prosto do samochodu.***
-Coś jeszcze?
-Ser.
-Ser?- Popatrzyłam na Krzyśka.
-Ser.
-Ale oni kupili ser.- Wziełam od niego liste.- Rzeczywiście.
Po zabraniu produktu, poszliśmy jeszcze do stoiska alkoholowego, zaczy ja poszłam, a Krzysiek za mną.
-Po co tu przyszliśmy?- Zapytał.W odpowiedzi pokazałam mu palcem butelke Martini, którą wziełam do ręki.
-Aha.- Do drugiej ręki wziełam jeszcze jedną butelke.
-Możemy iść.- Odwróciłam się na pięcie i skierowałam się do kasy.***
-Dużo tego wyszło.- Stwierdziłam.
-Możemy jechać.- Powiedział Krzysiek, zamykając bagażnik.
-Poczekaj chwile. Głowa mnie zaczeła boleć.- Chłopak stanął na przeciwko mnie.
-W porządku?- Odgarnął mi włosy z twarzy.
-Tak, chwile tylko postoje.Nagle bardzo zakręciło mi się w głowie i zrobiło gorąco.
Oparłam się dłonią o samochód.-No chyba nie w porządku. Co jest?
-W głowie mi się kręci.- Szepnełam.
-Chodź.- Pomógł mi wsiąść do auta i kucnął obok mnie.- Ale wiesz od czego?Pokręciłam głową, przez co ból tylko się powiększył.
Zamknełam oczy i dotknełam opuszkami palców skroni.-Wrócimy do hotelu i weźmiesz jakieś tabletki. Ale jechać możemy, nie będzie ci to przeszadzać?
-Troszke, ale jedźmy.Wsiadł za kierownice i ruszyliśmy.
Po pół godzinie byliśmy na miejscu.-Cześć.-przed nami pojawił się Adam.- A co się stało?- Zapytał, kiedy zobaczył w jakim stanie jestem.
-Emilka głowa bardzo boli i ma zawroty głowy.- Odpowiedział Krzysiek, przy czym objął mnie ramieniem.
-Ej, ściszcie telewizor, a najlepiej wyłączcie!- Krzyknął Adaś do reszty, po czym zwrócił się do mnie.- Przeprqszam, nie pomyślałem, żeby nie krzyczeć.
-Chodź.- Szepnął Krzysiek i razem z Myszką odprowadzili mnie do salonu.
-Co się stało?- Kiedy usiadł, obok mnie pojawił się Kuba.
-Głowa mnie boli. Macie jakieś tabletki?- Zapytałam dziewczyn.
Natalka dała mi proszki, które od razu zażyłam i poszłam do naszego pokoju spać.***
Hejka!
Jak myślicie, co się stało Emilce? Piszcie w komentarzach!
Do następnego, Jednorożce!
PS. Maciek*- Tym razem nie pomyliłyśmy imion.
CZYTASZ
Przygody Zakochanego Hypemana// Krzy Krzysztof
Fanfiction-To by nie wyszło... Zrozum to w końcu... On w trasie... podróże i mnóstwo fanek gotowych wskoczyć mu do łóżka...- mówiłam sama do siebie tą samą formułkę, którą powtarzam każdego wieczoru leżąc w łóżku.- Co ty możesz mu zaoferować? To by nie wyszło...