-Świetnie, po prostu, kurwa, cudnie.- Zdenerwowana chwyciłam swój plecak z rzecami i zaczełam w nim szperać.- Jezu... kiedy on będzie? Nie zdąże!
W końcu znalazłam coś sensownego. Jasno-szara sukienka do kolana z czarnym paskiem w talii. Całe szczęście, umyłam się rano. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Makijażu nie robiłam, bo nie byłam pewna, czy zdąże.
Już gotowa, poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie, włączyłam telewizor i zaczełam oglądać jakiś paradokumentalny program.-No on cię zdradza, kobieto!- Komentowałam dosyć głośno fabułę odcinka.- Ty chuju jeden! Ona ci obiad robi, pierze twoje brudy, a ty masz panienke na boku.
Usłyszałam dzwonek do drzwii.
-Szlak, szlak, szlak...- Zaczełam panikować.W końcu wstałam z kanapy i podeszłam do drzwi. Wziełam głeboki wdech i otworzyłam drzwi.
-Hej.- Uśmiechnełam się do Krzysia.
-Cześć.- Odwzajemnił uśmiech.- Moge wejść?
-Tak, jasne.- Przepuściłam go w drzwiach.- Wiesz gdzie jest ta bluza, bo ja tak nie bardzo?
-Tutaj.- Pwowiedział, otwierając szafe, która stoi w przedpokoju, i wyciągnął z niej czarną bluze z zamkiem.
-Aaa... Wejdź, zrobie nam kawe. Czy wolisz herbate?-zapytałam, prowadząc go do kuchni.
-Herbate.
-Okej.Zaczełam przygotowywać nam gorące napoje.
-Wiesz może, gdzie Kuba i Roksana mają herbate?- Zapytałam.
-O tam.- Pokazał palcem jedną z szafek.
-Dzięki.- Otworzyłam szafke i zobaczyłam trzy różne pudełka.- Zielona, zwykła... O, owocowa! Owoce leśne! Chcesz?
-Bez różnicy.- Zaśmiał się.
-To jest moja ulubiona.- Powiedziałam, wkładając po torebce do kubków.
Kiedy już zaparzyłam herbaty, usiadłam obok Krzyśka.
-Co tam?- Zagadnełam.
-Nic ciekawego. A u ciebie? Za tydzień zaczynasz prace, co nie?- Uśmiechnął się.
-Noo...- Odwzajemniłam uśmiech i upiłam łyk kawy.- Nie mogę się doczekać.
-Już jestem!- Do mieszkania weszła Roxy. Szczerze, to troche ucieszyłam się z jej powrotu.
-Czeeeść...- Przywitałam się z dziewczyną.
-Hejka.- Weszłam do kuchni obładowana torbami.- O, cześć, Krzysiek.
-Cześć. Daj, pomoge ci.- Chłopak wstał i zabrał od niej dwie siatki.
-Dzięki.- Westchneła.- Kiedy Kuba wróci?
-Oj, nie szybko. Pewnie jakieś pół godziny, przed imprezą.- Odpowiedział Kondracki.
-To za trzy godziny.- Jękneła.
-Nie przejmuj się. Pomożemy ci, no nie, Krzysiek?- Popatrzyłam na chłopaka.
-No pewnie.***
Zdążyliśmy z przygotowaniami godzine przed rozpoczęciem imprezy.
Kiedy weszłam do ,,swojego" pokoju, wpadła Natalka.-Jezu... Jak ty wyglądasz?- Popatrzyłam na nią. Włosy rozczochrane, guziki, od białej koszuli w różowe kwiatki, krzywo zapięte, sznurówki w butach rozwiązane.
-Śpieszyłam się, żeby nie spóźnić się.-wysapała.
-To co ty robiłaś z tym Adrianem?-zapytałam, biorąc swój plecak z rzeczami.
-Jak to Adi nazwał, zwiedziłam jego sypialnie.-zaśmiała się.
-Sypialnie, czy łóżko?-wybrałam z torby obcisłą czarną sukienke.
-Bez różnicy. Nie chcesz wiedzieć, jak było?-usiadła na łóżku.
-Tylko tak ogólnie, bez szczegółów.-poprosiłam.
-Najpierw poszliśmy do kina, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Potem było kino. Horror, taki okropny.
-Przytulałaś się?-bardziej stwierdziłam, niż zapytałam.
-No raczej. No, kontynuując, potem poszliśmy coś zjeść. I tak pogadaliśmy...-rozmarzyła się.
-A raczej ,,poflirtowaliśmy"...-powiedziałam, udając jej ton.
-No i tak wyszło.-opadła na łóżko, ale za moment podniosła się.-A ty jesteś ostatnią osobą, która może mnie oceniać.
-Wiem...-westchnełam, przypominając sobie moją sytuacje sercową.
-Gadałaś z nim?-pokiwałam głową na boki.-Dlaczego?!
-Nie było okazji. Ale...-podniosłam wskaujący palec do góry.-Planuje jutro mu powiedzieć.
-No w końcu! Dzięki ci, Boże!-podniosł ręce do góry i popatrzyła w tamtym kierunku, jakby zwracała się do Boga.-Myślałam, że ten dzień nigdy nie nastąpi.
Ubrałam sukienke. Przylegająca ,,mała czarna".
-Może być?-zapytałam, pokazując się Natalii.
-Chwila... Przyjechałaś w takiej flamelowej czerwono-czarnej koszuli w kratke, no nie?-zapytała.
-No tak.-wybrałam koszule i podałam jej. Natalka zawiązała ją w okół mojej talii.
-Wczoraj coś ci kupiłam.-podbiegła do swojej torby (tak, mamg jeden pokój), wybrała z niego dwa pudełeczka i mi je podała.-Zapomniała całkiem o tym zapomniałam.
-Ooo... Dziękuje.-przytuliłam ją i otworzyłam pierwsz pudełko. Było podłużne.-To jest...
-Choker.-dokończyła za mnie.- Zawsze mówiłaś, że takie proste chokery podobają ci się, tylko nie miałaś odwagi kupić go sobie. Czego zupełnie nie rozumiem.
-Ale...-zaczełam. Nie byłam przekonana do tego pomysłu. Racja, taki prosty pasek, bez żadnych dodatków, podoba mi się. Tylko, nigdy go nie nosiłam.
-Tak, tak, wiem...-wzieła ,,naszyjnik" i staneła za mną, żeby mi go zapiąć.-,,Fajny, ale nie założyłabyś".-zacytowała mnie. Ja zawsze tak mówie, kiedy Natalka kupi sobie cos nowego, a mi się podoba, tylko tak nie dokońca.-Przekonasz się do niego. Pięknie teraz wyglądasz. Popatrz w lustro.
Fakt, lepiej z tym chokerem. Nawet jakos mi nie przeszkadza bardzo. I podoba mi się.
-A teraz drugie pudełko.-uśmiechneła się.
Okazało się, że drugi prezent, to kolczyki. Duże srebne kółka. Akurat taką biżuterie uwielbiam. Z mojej ostatniej pary zgubiłam jeden kolczyk, a ja nie miałam głowy, żeby kupić sobie nową pare.
-Są piękne, dziękuje.-jeszcze raz przytuliłam przyjaciółke. Włożyłam je do uszu i przejrzałam się w lustrze.
-Teraz tylko makijaż i fryzura. Ale w tym, to ja ci już, kochana, nie pomoge.-popatrzyła na moje odbicie w lustrze.-Ja ide pod prysznic.
-Ej, Natalka.-zatrzymałam dziewczyne.-Igor i Adrian przyjadą na impreze?
-Tak!-podekscytowana podskoczyła i klanseła w dłonie.-Chwila...
-Hmm...?-zaczełam rozczesywać włosy.
-Krzysiek nie ma powodów do zazdrości, no nie?
-Przestań!-krzyknełam oburzona.
-Żartuje, żartuje...-wyszła z pokoju.
Zrobiłam sobie dwa dobierane warkocze i zrobiłam lekki makijaż. Zostały buty...
-I jak?-wróciła Natalka. Zawinięta w ręcznik i ,,turbanem" na głowie.
-Buty.-zajęczałam.
-Jakie wziełaś.-pokazałam jej trzy pary.-Trampki nie, w tych szpilkach Krzysiek zbyt często cię widzi, ale te baleriny...
-Wiązane?-zapytałam. Wziełam je tak na szybko.
-No pewnie! Zakładaj.
Jak się okazało, świetnie wyglądałam.
-Ja ide do kuchni, a ty się ubierz.-powiedziałam i już po chwilo opierałam się o blat.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-To pewnie Kuba.-powiedziała Roksana, biegnąc ubrana w bordową sukienke na długi rękaw. Wszystko byłoby okej, gdyby nie fakt, że kiecka nie była zapięta i źle, a raczej w ogóle, obciągnięta.-Kuba!
-Hejka, Roxy.-zgaduje, że się przytulają.
-Chwila, czekajcie...-usłyszałam znajomy głos.-Dalej się miziajcie. Adi, idziesz?
-Igor?!-oderwałam się od blatu i wyszłam na korytarz.
-Ooo...! Chodź tu, mała!-Bugajczyk rozłożył ręce, a ja rzuciłam mu się na szyje.
-Cześć, Emilka.-kiedy oderwaliśmy się od siebie,przywitał się ze mną Adrian.
-Hejka.
Chwile później, siedzieliśmy z Igorem w salonie i śmialiśmy się. Adrian i Natalka siedzą w ,,naszym" pokoju i nie wiem co robią, a Kuba i Roksana jeszcze się.szykują.
Nagle moją rozmowe z ReTo przerwał dzwonek do drzwi.
-Kurwa, zapomniałem ci powiedzieć!-zaraz przy nas zjawił się Kuba.-Zaprosiłem, z grzeczności...-dzwonienie powtórzyło się.
-Czekaj chwile. Pójde temu komuś otworzyć, bo ci dzwonek popsuje.-powiedziałam i poszłam wpuścić gościa. Albo ten ktoś przyszedł za wcześnie, albo miał przyjść szybciej.
Kiedy otworzyłam drzwi zamarłam...
-Aaa...!!! Emilka!-krzykneła Wiktoria i przytuliła mnie.
Po chwili, Wiki mnie puściła.
-Heeej...-uśmiechnełam się sztucznie, przytulając Zuze.
-Kuba nas zaprosił.-powiedziała Zuzia.
-Domyślam się. Wchodźcie.-wpuściłam je do środka.
-O Matko Boska!-wrzasneła Wiktoria.-ReTo!
-Kurwa...-szepnełam pod nosem. Zajebje kiedyś tego największego kretyna na świeciw, czyli mojego brata.
To będzie jedna z najgorszych imprez w całym moim życiu.
***
-Mateusz, Mateusz...-poklepałam Żabe po ramieniu.-Z takimi tekstami, w życiu nie znajdziesz sobie dziewczyny.
-Tekstami może nie...-upił łyk swojego drinka.
-Idę do łazienki.-powiedziałam i poszłam do toalety.
Kiedy stanełam przed drzwiami, ktoś je otworzył.
-Zuzia!-krzyknełam szczęśliwa. Nie, to nie ta Zuzia, tylko Zui.
-Emilka!-przytuliła mnie.-Co tam u ciebie?
-W porządku. A u ciebie?
-Okej.-uśmiechneła się. Nagle usłyszałam piosenke Eweliny Lisowskiej, której po prostu nienawidze.-O Jezu... Kocham tą piosenke. Lece!
-Pa.-zaśmiałam się i weszłam do łazienki.
Zrobiłam co miałam zrobić i wyszłam. Wróciłam do kuchni.
Niestety nie było Mateusza. Oparłam się o blat i rozejrzałam się po ludziach. Roksana przytulająca się do Kuby, Natalka tańcząca z Adrianem, PlanBe gadający z Solarem, Zuza cał... CO?!
Oczy miałam w wielkości pięciozłotówek, usta otworzyłam w idealną literke ,,o", a nogi miałam jak z waty.
Zuza całująca się z Krzyśkiem. Tak, z moim Krzyśkiem!
Krótko na nich patrzyłam.
Od razu chwyciłam butelke jakiegoś alkoholu i upiłam spory łyk. Gorzki smak rozlał się po moim gardle, przynosząc ukojenie.
Chłopak, w którym się zakochałam, całuje inną dziewczyne. Jeszcze takiego pustaka, jak Zuza.
Kiedy jeszcze raz pomyślałam o tym, do moich oczu napłyneły łzy.
Poszłam do pokoju, w którym śpie z Natalką, i wziełam swój telefon. Wróciłam do łazienki.
Wybrałam numer Dominika.
-Halo? Emilka, coś się stało?-zapytał zmartwiony.
-Jestem w Warszawie na imprezie. Tylko strasznie nudno jest.-skłamałam.-Mogę do ciebie przyjechać?
-No pewnie!-ucieszył się.-W końcu...! Ale, na pewno wszystko okej?
-Tak, naprawde wszystko dobrze. Wyślesz mi adres?-poprosiłam.
-Pewnie.
-Super. To do zobaczenia.-rozłączyłam się.
Popatrzyłam w lustro. Nie było tragedii. Zadzwoniłam po taksówke i wyszłam z łazienki.
Przecisnełam się przez tańczących ludzi i wyszłam na dwór.
Było chłodno, więc założyłam koszule i czekałam na taksówke. Kiedy w końcu przejechała, wsiadłam do samochody, podałam adres Dominika i oparłam głowe o szybe.
Przecież... Krzysiek i Zuza? Może mi się tylko przewidziało... Nie, to na pewno byli oni.
Jestem załamana. Myślałam, że między mną a Kondrackim coś jest. Najwyraźniej, myliłam się.
-Już jesteśmy.-moje przemyślenia przerwał taksówkarz.
Zapłaciłam i podziękowałam.
Po chwili byłam w mieszkaniu Dominika.***
Hejka!
Się porobiło... Krzysiek i Zuza? Co o tym myślicie? A co wydarzy się w mieszkaniu Dominika? Będzie na spokojnie, czy coś się stanie? Piszcie w komentarzach!
Jak po dwuch tygodniach szkoły? U nas okropnie. Chodzimy niewyspane, zmęczone... I mamy mniej czasu na pisanie, wybaczcie.
Do następnego, Jednorożce!
CZYTASZ
Przygody Zakochanego Hypemana// Krzy Krzysztof
Fanfiction-To by nie wyszło... Zrozum to w końcu... On w trasie... podróże i mnóstwo fanek gotowych wskoczyć mu do łóżka...- mówiłam sama do siebie tą samą formułkę, którą powtarzam każdego wieczoru leżąc w łóżku.- Co ty możesz mu zaoferować? To by nie wyszło...