-Ej…- Zaczeła Natalka, kręcąc się na krześle obrotowym.
-Zaraz zwymiotujesz. Co tam?- Zapytałam i wziełam łyka herbaty.
-Gdzie będziesz mieszać w Warszawie?
-Jeszcze nie wiem. Pewnie będe wynajmować pokój.
-Szkoda, że nie masz takiej ciotki, jak ja.
-Yhy. Takiej, która kazałaby mi wracać z imprezy o dwudziestej drugiej? Nie, dzięki.- Zatrzymała się i popatrzyła na mnie wrogo.
Jej wzrok nagle się zmienił, na wesoły.
-Mam mega pomysł.-rozłorzyła ręce, jakby prosiła o cisze.- Zamieszkaj z Krzyśkiem.
-Co?!- Krzyknełam.- Popieprzyło cię do końca?! Pomyśl troche.
-No ale co? Nie podoba ci się taki pomysł?- Rzuciłam w nią poduszką.
-Genialny po prostu. No świetny. Ja mam zamieszkać z Krzyśkiem.
-Wy tak razem ślicznie wyglądacie.- Rozmarzyła się.- Bylibyście taką świetną parą. Lubisz go?
-Lubie.
-Ale tak ,,lubisz lubisz”?- Wstała z krzesła i położyła się obok mnie.
-W sensie… że się w nim zakochałam?- Pokiwała twierdząco głową.- Oszalałaś?! Nie.
-To jak z wami jest, bo ja już nie ogarniam?- Usiadła po turecku.
-Właściwie… sama do końca nie wiem
-Przespaliście się dwa razy, całujecie i przytulacie się, świetnie się dogadujecie. Podoba ci się?- Pokiwałam głową na ,,tak”.- To z nim pogadaj!
-Myślisz, że to takie łatwe? ,,Pogadaja z nim”. Gdybym to było takie proste, to bym już dawno z nim pogadała.
-No ja wiem, ale nie możesz żyć, nie wiedząc na czym stoisz.- Położyła mi ręke na ramieniu.
-Porozmawiam z nim. Tylko nie wiem, kiedy.
-Trzymam cię za słowo.***
Położyłam się, jak to się mówi, na pięć minut. A obudziłam się godzinę później.
A raczej obudził mnie mój telefon, a dokładniej Kuba, ale jak się później okazało, był to Wojtek.-Halo?- Odebrałam i pierwsza się odezwałam.
-Cześć.- Przywitał się Koziara.- Jest sprawa.
-Jaka?- Zapytałam zachrypniętym głosem.
-Przyjedź do Warszawy. Trzeba zrobić sesje Bartkowi, a my nie możemy, bo mamy koncert.- Wyjaśnił.- To jak będzie? Ja po ciebie jak coś przyjade.
-A kiedy miałabym wrócić?
-Pojutrze
-No okej. To za godzine będe. Pa.- Rozłączył się.Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do szafy.
Otworzyłam ją i wybrałam z niej ciemno-niebieski kombinezon na ramionczkach i z krótkimi nogawkami.Przebrałam się z czarnej bluzki i szarych dresów, w właśnie ten kombinezon.
Włosy rozczesałam i związałam w dwa warkocze.
Nie malowałam się, bo nie miałam ochoty.Spakowałam do torby pseudopiżame (męska bluzka z QueQuality z krótkim rękawem), ciuchy na klejne dni kosmetyki (potem już się pomaluje) i takie inne podstawowe rzeczy.
Zeszłam do kuchni, gdzie mama czytała jakąś gazete.
-Cześć, mamuś.- Pocałowałam ją w policzek.- Słuchaj…
-Słucham cię, córeczko.- Podniosła głowę z nad czasopisma.Opowiedziałam jej o moim wyjeździe do Warszawy.
Kiedy skończyłam, ktoś zapukał do drzwi.-Otworze.- Powiedziałam i poszłam otworzyć drzwi.
Naszym gościem był Wojtek.
-Hej.- Przytuliłam go na powitanie, co odwzajemnił.
-Gotowa?- Zapytał.
-Tak, tylko rzeczy mam na górze.- Zaprosiłam go do środka.
-Dzień dobry.- Przywitał się z moją mamą.
-Ooo… dzień dobry.
-To ty tu poczekaj, a ja przyniose rzeczy.- Poszłam na góre, zabrałam torbe i aparat i zeszłam na dół.Pożegnaliśmy się z moją rodzicielką i wyszliśmy.
-Jakiej muzyki słuchamy?- Zapytał, kiedy już siedzieliśmy w samochodzie.
-Poczekaj chwile…- Włączyłam ,,Euforie”.Potem leciało cokolwiek. Oczywiście, ja jak to ja, śpiewałam, wręcz darłam się, a Wojtek tylko się śmiał.
W końcu dojechaliśmy.Poszliśmy do bloku brata, windą pojechaliśmy na odpowiednie piętro i zapukaliśmy do dobrych drzwi.
-Hejka.- Otworzyłam nam Roksana, którą przytuliłam na powitanie.
Weszliśmy do środka, gdzie był Kuba.
-Siostra!- Wystawił do mnie ręce.
-Brat!- Podbiegłam do niego i go przytuliłam.Quebo podniósł mmie i obkręcił kilka razy.
My, jak nie widzimy się dwa dni, bardzo za sobą tęsknimy.-Co tam?- Wapytał, kiedy w końcu postawił mnie na podłodze.
-Okej. A u was?
-Też spoko.
-Emilka, pójdziesz ze mną na zakupy?-zapytała Roxy.- Troche tego jest, a Kuba nie może.
-Pewnie, tylko zaniose rzeczy do ,,mojego” pokoju.- Przy słowie ,,mojego” zrobiłam w powietrzu cudzysłów.
-Leć, ja poczekam.
Zaniosłam torbe na góre do pokoju i szybko wróciłam.
-To idziemy.- Powiedziałam.
***
-Przynieś jajka, co?- Poprosiła Roksana.
-Okej.- Poszłam do odpowiedniego działu.
Nagle ktoś mi przeszkodził w wybieraniu produktu.
-Emilka?!- Na dźwięk mojego imienia od razu się odwróciłam.
-Zuza… heeej.- Dobry Boże, jak matke kocham, zabije ją kiedyś! Dobra, Boga i mojej mamy w to nie mieszajmy.-Jak leci?
-A dobrze.- Powiedziała z uśmiechem na ustach.
-A u Wiktorii?
-Też spoko. Chłopaka sobie znalazła.
Może byś poszła w jej ślady?- Pomyślałam sobie.
-To super.- Nieszczerze uśmiechnełam się do niej.
-A u ciebie?
-Zostałam fotografem QueQuality. A ogólnie to po staremu.- Wróciłam do wybierania jajek.
-A u reszty ekipy?
-Masz na myśli Krzyśka?- Teraz to się zdenerwowałam.
-Yyy… no tak.- Zaśmiała się nerwowo.
Mam szanse, żeby coś zrobić, żeby się od niego odwaliła.
Nie, ja tak nie umiem.
-Też chyba, tak samo.- Wruszyłam ramionami.- Wybacz, ale musze lecieć.
-Czekaj, może dasz mi swój numer?- Zapytałam niepewnie.
Jak. Ta. Dziewczyna. Mnie. Wkurwia.
-Pewnie.- Podyktowałam jej dziewiędź cyferek.- Too… pa.
-Pa.Wróciłam do Roksany.
-Co tak długo?- Zapytała.
-Spotkałam Zuze. Idziemy już do kasy?
-Tak.- Poszłyśmy w strone kasy. Kiedy już wykładałyśmy produkty, zapytała- To ta dziewczyna, która była z wami w RPA?
-Aha.- Przytaknełam niechętnie.***
-Cześć, Bartek!- Podbiegłam do niego i uwiesiłam mu się na szyji.
-Hejka.- Objął mnie w pasie.
-Gotowy do pracy?- Zapytałam, kiedy odsuneliśmy się od siebie.
-Ja tak, a ty?
-Zawsze i wszędzie.- Podeszłam do torby, gdzie miałam schowany aparat. Wybrałam go.
-To ja idę się przebrać.- Powiedział i wyszedł.Usiadłam na pobliskim krześle.
Jezu… stresuje się strasznie. Podobno mam talent i nie muszę się martwić. W końcu Wojtek mnie docenił.-To co? Zaczynamy?- Bartek wrócił.
-Pewnie.- Wstałam z krzesła.
I zaczeło się.***
-Myślałem, że będzie gorzej.- Powiedział Bartek, kiedy oznajmiłam, że to koniec.
-Z Wojtkiem lepiej?- Zaśmiałam się.
-Nie, z tobą lepiej.
-Ciesze się.
-Idziemy na kawe albo herbate?- Zaproponował.Miałam już się zgodzić, ale usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości na mój telefon.
Popatrzyłam na Bartka przepraszająco, wyciągnełam z torby telefon i odczytałam sms'a.Nieznang numer: Hejka, to ja, Zuza. Co tam?
Nie odpisywałam, tylko wróciłam do rozmowy z Bartkiem.
-Chętnie, ale musisz zaproponować jakieś miejsce, bo ja nie mam pojęcia co gdzie jest.- Zaśmiałam się, a on ze mną.
***
Hejka!
I oto kolejny rozdział!
Pojawiła nam się znienawidzona przez wszystkich postać… Zuza. Co będzie dalej?
Do następnego, Jednorożce!
CZYTASZ
Przygody Zakochanego Hypemana// Krzy Krzysztof
Fanfiction-To by nie wyszło... Zrozum to w końcu... On w trasie... podróże i mnóstwo fanek gotowych wskoczyć mu do łóżka...- mówiłam sama do siebie tą samą formułkę, którą powtarzam każdego wieczoru leżąc w łóżku.- Co ty możesz mu zaoferować? To by nie wyszło...