Rodział nr.-2

2.8K 126 47
                                    

                        Poprawiony

                    *Wspomnienie*

Spakowałam krótką czerwoną sukienkę z dużym dekoltem. Szukałam swoich wysokich czarnych szpilek, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.

Krzysiek przyszedł- Pomyślałam i kontynuowałam poszukiwania obuwia. Kiedy znalazłam spakowałam je do torby. Lekko się pomalowałam i, schowałam kosmetyki do torby i wyszłam z pokoju.

-Hej!- Przywitałam się z najlepszym przyjacielem brata.
-Cześć!- Uśmiechnął się do mnie.
-Po co ci ta torba?- Zapytał się Kuba, mój brat.
-Idę do koleżanki na noc.
-A mama wie?
-Wie- Powiedziałam już trochę zdenerwowana. Kocham go, ale i jest  trochę nadopiekuńczy.
-Cześć!- Powiedziała mama wchodząc do kuchni.
-Dzień dobry- Przywitał się Krzysiek
-Dzień dobry. Idziesz już?- Zapytała mnie widząc moją torbę.
-Tak.
-Podzieść cię?

O Boże! Nie!-pomyślałam

-Nie. Po drodzę idę jeszcze do sklepu.- próbowałam ukryć swoje zdenerowanie.
-Zrobią sobie babski wieczór- powiedział Kuba.
-Spokojnie. Nie będzie alkoholu- pokazałam mu język, a Kondracki się zaśmiał.- Dobra, idę- poszłam założyć trampki i kurtkę dżinsową.
-Paaa...! Baw się dobrze!- Krzykneła mama.
-Dzięki! Pa!

Ta, na pewno będe się dobrze bawiła.
Wyczuwacie ten sarkazm? Stop. Emilka, robisz to dla Daniela. Pomagasz mu. Pamiętaj. Stanełam przed biblioteką i czekałam na Daniela. Kiedy zobaczyłam jego samochód od razu ruszyłam w stronę pojazdu. Otworzyłam drzwi, wsiadłam do auta i rzuciłam torbę na tylne siedzenie.

-Hej, kochanie.- powiedział i cmoknął mnie w usta- Jak się czujesz?
-Może być. Jedźmy już.

Na miejsce dojechaliśmy w ciszy. Zatrzymaliśmy się przed dużym, niczym nie wyróżniającym się bydynkiem. Daniel wziął mnie za rękę i poprowadził do środka. Szliśmy przez różne korytarze. W końcu, chłopak zapukał do brązowych drzwi.

-Proszę- powiedział jakiś mężczyzna.

Weszliśmy do środka. Stało tam biuro, a za nim siedział wysoki chudy facet. Ściany pokoju były białe, a szafa, kanapa, biórko i inne meble czarne.

-To jest Emilka.- Powiedział Daniel.
-No, no, no... z bliska wyglądasz o wiele lepiej- przyjrzał mi się, a ja pod wpływem jego spojrzenia spuściłm głowę.

Czułam się jak dziewczynka, która zrobił coś złego i próbuje to ukryć, mimo to, rodzice odkrywają co zrobiła.

-Zaprowadź ją do garderoby- dodał, wracając do przeglądania papierów.
-Oczywiście- Daniel wziął mnie za rękę i wyszliśmy z tego pomieszczenia. Potem zaprowadził mnie do (tak myślę) garderoby. Kiedy staneliśmy przed wściekło różowymi drzwiami, chłopak popatrzył mi w oczy- Kocham cię. I nie wiesz jak wiele dla mnie znaczy to, co robisz. Naprawdę. Jesteś niesamowita. Dziękuję- przytulił mnie, a ja się prawie proryczałm, to było urocze.
-Ja też cię kocham- tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.- To tutaj, tak?
-Tak. Powodzenia- powiedzieć i odszedł.

Weszłam do pomieszczenia. Nie myliłam się, to była garderoba. Ściany były czerwone, meble (szafa, szafki, krzesła, kanapa i fotele) czarne. Zauważyłam, że na jednej ścianie wisiały dla lustra. W tym miejscu były same dziewczyny. Wszystkie były wyzywająco ubrane. Niektóre malowały się, niektore poprawiały włosy, a jeszcze inne stały patrząc na inne sukienki. Przypuszczam, że zastanawiają się, czy powinny się przebrać. Wszystkich dziewczyny było mniej więcej osiem.

-Ty to pewnie jesteś Emilka- powiedziała jedna, która do mnie podeszła. Miała czarne długie włosy, któtką burdawą lekko rozkoszowaną sukienkę.
-Tak.- wyciągnełam do niej rękę, którą uścisneła.
-Aga. Marcin prosił, żebym wyjaśniła ci co i jak.- popatrzyła na mój strój.- Masz jakieś ciuchy?
-Tak, tak...
-Świetnie! Jak wyjdziesz, pierwsze drzwi na prawo, masz łazienkę.
-Dzięki.- Uśmiechnełam się lekko i wyszłam z garderoby. W łazience przebrałam się. Niestety, ale moja sukienka zapinała się tyłu. Moje poprzednie ciuchy schowałam do torby i wróciłam do garderoby.
-Yyy... pomożecie?- zapytałam lekko zakłopotana.
-Jasne- ta sama dziewczyna co wcześniej przedstawiła mi się, zapieła mi sukienkę- To tak. Ty jesteś taką dziewczyną, której będą mówili komplementy, a ty będziesz zgrywała słodką idiotkę. Mogą popsić, żebyś poszła z nimi do pokoju. Tam, dalej będą mówili miłe słówka napijesz, się z nimi szampana, albo wina. Mogą położyć rękę na twoje udo czy kolano, lub nawet pocałować w policzek. Nic więcej. Marcin kazał, żebym z tobą poszła pierwszy raz. No, to popraw makijasz. A ja wyprostuje ci włosy.- ona zabrała się za prostowanie włosów, a ja za makijaż (zrobiłam sobie trochę mocniejszy). Po ,,przygotowaniu" mnie Aga powiedziała:
-No! To idziemy!
                               ***

Śmiałam się z kolejnego żartu opowiedzianego przez Marek. Tak miał na imię mój pierwszy ,,klient". Trochę szumiało mi w głowie, przez ilość wypitego alkoholu. Zgaduję, że jutro będzie mnie trochę bolała głowa, ale nic więcej.

-O nie! Ja dziękuję!- pokręciłam głową, widząc, że Dawid (,,klient" Agnieszki) chce dolać mi wina.
-A może pójdziemy na górę, hmm...?- wyszeptał prosto do mojego ucha Marek. Przypomniałam, że Aga mówiła, że mogą wystąpić takie sytuacje.
-Jasne!-  wstałam do stołu i wziełam pod rękę mojego towarzysza. Droga do pokoju upłynełam nam na śmianiu się z nieśmiesznych żartów Marka, oraz na prawieniu mi komplementów.
-O Bożeee... Jestem padnięta!- padłam na wielkie łóżko.
-Ale chyba napijesz się ze mną wina?- zapytał nalewając danego alkocholu do kieliszków, a ja usiadłm.
-Nie jestem pewna, czy powinnam...- nie chciałam mieć jutro kaca mordercy, nam słabą głowę.
-Oczywiście. Nie jesteś przecież bardzo pijana.- powiedział siadając koło mnie i podał kieliszek czerwonego wina.- Marcin wspomniał, że jesteś nowa.- położył swoją rękę na moje udo.
-Zgadza się.
-Lubię takie świeżynki...

Zabrał mój kieliszek i postawił go (i swój też) na podłogę. Zaczął się nade mną pochylać i wkładać rękę pod moją sukienkę.

-Marek... co ty robisz?- już leżeliśmy na łóżku.
-Jesteś słodka...
-Nie. Zostaw mnie.- zaczełam się wyrywać. Nawet nie wiem kiedy zdjął mi szpilki. Kiedy go lekko popchnełam, zszedł ze mnie. Wstałam, poprawiłam sukienkę i założyłam jednego buta (wypity alkohol nie pomagał). Okazało się, że on zszedł ze mnie tylko po to, aby zdjąć spodnie i rozpiąć koszulę.
-A gdzie ty się wybierasz?- zapytał się podchodząc do mnie, a ja automatycznie cofałam się (już obie szpilki miałam na stopach). Kiedy napotkałam ścianę przeraziłam się.
-Zowataw mnie.- położyłam dłonie na jego klatce pierciowej i znów lekko go odepchnełam.
-Lubisz się drażnić, co?
-Nie. To nie tak miało być.- byłam co raz bardziej przerażona.

Marek uderzył mnie w twarz. Spoliczkował mnie. Od razu wytrzeźwiałam. Przypomniało mi się, co mówił mi kiedyś mój brat, Maciek. A mianowicie: ,,Pamiętaj siostra, jak jakiś facet uderzy cię, albo zacznie się do ciebie dobierać, kopnij go w... no,wiesz w co. To najbardziej boli. Pamiętaj".
Marek popchnął mnie na łóżko. Potem zaczął mnie całować i zdejmować rajstopy.

-Ale to miało być inaczej, nie tak. Co ty robisz?- powtarzałam jak mantrę próbując go odepchnąć.
-Jak nie tak? Zapłaciłem za ciebie.- I właśnie w tym momencie postanowiłam posłuchać Maćka i kopnełam go z całej siły (jak mój brat nazwał) ,,wiesz w co". On zwijał się z bólu, a ja zabrałam szpilki. Kucze do pokoju leżał na szafce, na której stało wcześniej wspomniane wino. Pobiegłam do garderoby, zabrałam torbę i uciekłam z tego klubu. Nawet butów nie założyłam. Biegłam przez dobre pięć minut, po prostu biegłam. Zatrzymałam się i dopiero wtedy dotarło do mnie, to co się stało. Nagle zadzwonił mój telefon. Daniel dzwoni.

-Coś ty zrobiła, co?- zaczął na mnie krzyczeć.
-On chciał się ze mną przespać!
-O to chodzi! Nie było żadnych narkotyków! Ja dostarczam dla Marcina dziewczyny, a on się wszystkim innym zajmuje! A ty miałaś być jak inne!
-Od dziś się nie znamy- rozłączyłam się i rozpłakałam.
Przez 10 minut stałam i ryczałam. Postanowiłam ruszyć do domu. Po pewnym czasie uświadomiłam sobie, że bliżej stąd do Krzyśka. Nie ma jego rodziców, wyjechali gdzieś. On napewno mi pomoże- pomyślałam i ruszyłam do domu Kondrackiego.

***

Hej!  😜
I co? Jak wrażenia? Zdziwione zachowaniem Daniela? Podzielcie się swoimi przemyśleniami, wrażeniami itd. w komentarzach! 😁 I jeszcze jedno… właściwie nie jedno, a dwa. Po pierwsze: jak wam spodobał się rysunek Emilki? Ładna? A po drugie: wiemy, że nie ma Krzyśka, ale pewnie jak się domyślacie, w następnym rozdziale już się pojawi! ❤ Do zobaczenia!
PS. Dziękujemy osobie, która zagłosowała na nasze opowiadanie! ❤️

Przygody Zakochanego Hypemana// Krzy KrzysztofOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz