Dziś jest chyba najgorszy dzień w życiu każdej kobiety.
Okres.
Dlaczego?
Brzuch mnie napierdala od samego rana, do nikogo się nei odzywam, a jeżeli już, to krzycze i denerwuje się o byle gówno i jem cały czas.
Nienawidze mieć okresu.-Idziemy na spacer?- Zapytał Bartek.
-Ja nie idę.- Odpowiedziałam i poszłam do kuchni.
-Ja też nie idę.- Powiedział Krzysiek.
Kurwa mać! Ja pierdole! Dlaczego, do jasnej cholery, on musi wszystko komplikować?!Po dziesięciu minutach, wyszli, zostawiając mnie i Kondrackiego samych w domu.
Usiadłam na kanapie w pozie ,,jestem obrażona na cały świat” i zaczełam przeglądać social media w telefonie.
-Wszystko w porządku?- Zapytał Krzysiek, siadając obok mnie.
-Tak, dlaczego się pytasz?- Odpowiedziałam w miare spokojnie.
-Zastanów się, o co może mi chodzić?- W jego głosie wyczułam sarkazm. O co mu, do kurwy, chodzi?
-Ale o co ci teraz chodzi, bo nie rozumiem?!- Odłożyłam telefon i krzyknełam.
-O tym właśnie mówie.
-Co? Mów, do cholery, jaśniej!
-Cały czas jesteś zła i na każdego krzyczysz. Martwie się.- Popatrzył mi w oczy.
-Nie masz powodu.- Wstałam i poszłam do kuchni.Nie idź za mną, nie idź za mną, błagam, nie idź…
No, kurwy idzie dostać!-Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?- Stanął za mną.
-Chcesz wiedzieć o co chodzi?- Odwróciłam się do niego.- Mam okres.
-I to datego się tak zachowujesz?-przytaknełam głową.- Żartujesz?
-Nie.Położył swoje dłonie na moich biodrach, a głowę na moje prawe ramie.
I zaczął się śmiać.-To nie jest zabawne.
Kiedługo to powiedziałam, on mnie normalnie przytulił i pocałował w czoło.
-A ja już się bałem, że coś się stało.-Szepnął mi do ucha.
-Mamy czekolade?- Zapytałam, wtulając się w niego.
-Poczekaj chwile.- Odsunął mnie od siebie, zajrzał do szafki i wyciągnął z niej czekolade z orzechami.- Proszę.
-Dziękuje!- Zabrałam ją i pobiegłam do salonu.Usiadłam po turecku na kanapie i zaczełam łamać moją ulubioną czekolade.
Obok mnie usiadł Krzysztof.
-Wystarczy dać ci czekolade, a ty od razu jesteś zadowolona?- Zapytał ze śmiechem.
-Aha.- Włożyłam sobie jedną kostke.-Chcesz?
-Nie, dzięki.- Wzruszyłam ramionami, jak można nie chcieć czekolady?
-Obejrzyjmy coś. Tylko nie komedie romantyczną, ani żadnej innej komedii… żaden film science-fiction… chyba że ,,Więzień Labiryntu”.
-Nigdy tak nie wymyślałaś.- Powiedział, ale jak popatrzyłam na niego, podniósł ręce w geście obrony.- Już nic nie mówie.
-No ja myśle.***
-Niewygodnie mi.- Stwierdziłam.
-Co ja ci na to poradze?
Pzycję siedziącą, zmieniłam na pozycje leżącą, głowe położyłam na kolana Krzysia.
-Teraz wygodnie?- Zapytał, uśmiechając się.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo.- Wróciłam do oglądania filmu.W pewnym momencie, poczułam, że Krzysiek bawi się moimi włosami. Robił to, tak delikatnie. Było to bardzo przyjemne.
Pod koniec filmu zasnełam.***
-Fajnie było.- Stwierdził Kuba w samolocie.
Dziś wracamy, dopiero wsiedliśmy do samolotu.
-Bardzo.- Potwierdziła Natalka, siedząca z tyłu, za nami.
Popatrzyłam na Krzysia, siedzącego po mojej prawej. Zamienili się z Kubą i dlatego mój brat siedzi po mojej lewej. Z tego wszystkiego, łatwo można wywnioskować, że siedze pomiędzy nimi.
Po dziesięciu minutach, zaczełam się nudzić. Krzysiek czyta książke, Kuba śpi (co było do przewidzenia), Wojtek i Adam siedzą z przodu dwa siedzenia dalej, a Natalka i Roksana za nami.
Postanowiłam napisać do Dominika.
Z plecaka wyciągnełam telefon.Ja: Hejka. Co tam?
Odpisał wręcz od razu.
Dominik: Hej. A nic, dopiero wróciłem z pracy. A u Ciebie?
No tak, teraz w Polsce ludzie wracają z pracy.
Ja: Wracamy właśnie do Polski.
Dominik: Jedziesz od razu do Ciechanowa?
Ja: Nie, jedną noc zostaje albo u Kuby albo u Krzyśka.
Dominik: Spotkamy się?
Ja: Niebardzo, bo będe zmęczona. Wiesz, zmiana czasu i w ogóle.
Dominik: Jasne, ale jak potem będziesz w Warszawie, to musimy się spotkać.
Ja: No pewnie.
Dominik: Nosz kurwa, matka do mnie przujechała. Musze kończyć. Pa.
Ja: Pa.Oparłam głowe i popatrzyłam przez okno.
-Krzysiek…- Szturchnełam go.
-Co tam się dzieje?- Popatrzył w moją strone.
-Nudze się.
-Nudzisz się…- Westchnął.- Śpij.
-Bym poszła spać…
-Ale?- Zamknął książke.
-Ale… będe mogła na tobie oprzeć głowe?- Zapytałam, podnosząc brwii do góry.
-Będziesz mogła.Oparłam głowe na ramieniu Krzysia. Wtuliłam się w jego bok, zamknełam oczy, a on objął mnie ramieniem.
Po chwili zasnełam.***
Hejka!
Autorka G. już wróciła i rozdziały będą wstawiane regularnie.
Dziś taki krótki, można powiedzieć, że to taki zapychacz.
Do następnego, Jednorożce!
CZYTASZ
Przygody Zakochanego Hypemana// Krzy Krzysztof
Fanfic-To by nie wyszło... Zrozum to w końcu... On w trasie... podróże i mnóstwo fanek gotowych wskoczyć mu do łóżka...- mówiłam sama do siebie tą samą formułkę, którą powtarzam każdego wieczoru leżąc w łóżku.- Co ty możesz mu zaoferować? To by nie wyszło...