- Jestem lepszy w pieczniu bananowego chleba niż ty, deserku.
• o kochającym jedzenie Jiminie i Yoongim, który jest bardzo wybredny •
[ yoonmin, hopemin, fluff, comedy, smut, GoldMino!firm ]
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
wata cukrowa
- Och Hoseok hyung.
Blondyn przejechał wzrokiem od góry do dołu, skanując przybysza. Jung miał na nosie okulary z czarnymi oprawkami, jego szyję ozdabiał wisiorek ze srebrnym księżycem, który kołsał się przez ruchy jego właściciela. Ramiona opinała czarna, skórzana kurtka, pod którą znajdowała się biała, zwykła koszulka.
- Cześć Jiminnie. Nie przeszkadzam? - zapytał Hoseok, wchodząc do domu za pozwoleniem Parka.
- Nie hyung, siedzę razem z Jungkookiem w domu i się nudzę, więc dobrze, że jesteś. - niższy uśmiechnął się szeroko i oparł się o ścianę, obserwując gościa.
- Tak właściwie - czerwonowłosy podrapał się po karku. - chciałem cię zabrać na spacer.
Park zrobił kamienną twarz, zaprzestał uśmiechania się i spojrzał na Junga, który lekko się zmieszał. Odchrząknął.
- T-to miłe z twojej strony hyung, chętnie z tobą pójdę. Z jakiej to okazji?
Młodszy podszedł do drzwi, aby założyć na stopy buty i zarzucił kurtkę, znajdującą się przy wejściu.
- Emm, mój kolega jest organizatorem festynu obok mojej uczelni, zaprosił mnie, ale nie chciałem iść sam. Pomyślałem, że może chciałbyś pójść ze mną Chim. - spuścił wzrok na kształtne pośladki uroczego chłopaka, kiedy ten schylał się po obuwie. Tak bardzo go korciło, żeby zobaczyć czy jego ręka będzie do nich pasować.
- Jungkook wychodzę z Hoseokiem! Chodźmy póki nie zawraca mi dupy. - szepnął ostatnie zdanie i pociągnął kolegę w stronę drzwi.
Wyszli zanim Kook zawołał donośne "Jimin kup po drodze, dobre piwko i gumki."
•••
W drodze do parku Jung zasypywał Jimina najróżniejszymi pytaniami; jak się czuje, co jadł na obiad - przy czym blondyn rozgadał się na dobre. Czerwonowłosy w tym czasie posyłał mu zakochane uśmiechy czy nawet puszczał niewinne oczka.
Praktykant GoldMino starał się to zignorować, ale krew i tak napływała do jego policzków. W czasie postoju, kiedy tak sobie gawędzili, blondynowi wpadały włosy do oczu, a Hoseok zaczesywał mu je za ucho. Był to bardzo miły gest, ale Park zaliczył je do tych niebezpiecznych.
- Chcesz watę cukrową, Chimchim? - stanęli na przeciwko jednego z kolorowych straganów.
- Podziekuję. Ostatnio trochę się zapuściłem. - zaśmiał się Jimin. - Patrz na moje policzki. - przyłożył mocno obie dłonie do twarzy ugniatając pulchne lica.