Trzydziesty dziewiąty 🍰

3.3K 332 43
                                    

chyba powinniśmy myśleć o końcu

chyba powinniśmy myśleć o końcu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

maliny

Zrozumienie, że dom ma teraz swoje inne, cudowne miejsce nie zajęło Jiminowi wieków. Trzymanie w rękach toreb wypełnionych ubraniami, uświadamiało go, że to wcale nie jest kilkudniowa wycieczka, on właśnie kupił bilet w jedną stronę i chyba nie był już przerażony tą myślą. To były jego ostanie walizki, które leżały nieużywane od dwóch lat, jednak trudno było mu je zostawić w tyle. Paradoksalnie zostawiając to co do niedawna kochał najbardziej. Mieszkanie, w którym stało się wszystko.

Ostatnimi przeprowadzkowymi rzeczami zajmował się sam bez pomocy Yoongiego, kazał starszemu zająć się w końcu projektem ze studiów, który i tak odkładał na później z jego powodu. Jiminowi po części było głupio, że Min zamiast na pracę czy naukę, stawiał jego osobę na piedestale, ale czuł się bardzo doceniony.

Popchnął łokciem klamkę drzwi wejściowych i w butach wszedł do środka, aby zostawić torby pustym pokoju. Pustym, bo Yoongi stwierdził, że swoje mini biuro, z którego praktycznie nie korzystał odda swojemu chłopcu, żeby ten w spokoju mógł zajmować się swoją pracą i zapisywać nowe słowa w tym magicznym zeszycie, który tak uporczywie chował przed wszystkimi.

Zerknął na piętrzące się kartony, ale z uśmiechem rzucił im nieme wyzwanie. Jeszcze kilka dni, a kasztanowe biurko będzie stało przy oknie razem z miękkim fotelem, obitym żółtym materiałem. Chciał zrobić z tego pomieszczenia małą świątynię, w któreh będzie tworzył i uciekał od rzeczywistości. Od prawdy jaką okazywało się być życie i Yoongi. Mężczyzna, który był czymś tak ważnym, że aż niedosięgalnym, boląco realnym. Nadal trudno było mu przyswoić do siebie fakt, iż Yoongi był jego.

Naprawdę jego.

Zawstydzony tą refleksją wyszedł z pokoju, ściągnął oczywiście buty, bo nie widziało mu się zamiatać całego mieszkania. Przewrócił jeszcze oczami, widząc kilka podręczników ze studiów. Jednak czy były mu jeszcze potrzebne, wiedząc, że zdał z maksymalnym wynikiem? Mógł polemizować. Dwudziestokilkulatek skierował się do salonu, w którym siedział jego mężczyzna zajmujący się rachunkami i papierami z pracy. Równie jasnowłosy co Jimin, bo kolor obu mężczyzn sprał się maksymalnie, latał od jednej rzeczy do drugiej. Raz szkoła, raz GoldMino. Chociaż Park znacząco przewracał oczami na te czynności.

- Jak już usiadłeś do projektu to nie myśl o tych papierkach, zajmę się tym.

Jimin podszedł powoli do wyższego i splątał dłonie na jego mostku, opierając głowę na wygodnym ramieniu Mina. Cmoknął to jeszcze w kuszącą szyję i spojrzał na karty, które wypełniał ukochany.

- Jakoś chwilowo straciłem wenę. - Yoongi ukradkiem zerkał na rozkoszną twarz młodszego i uśmiechnął się. - Ale jak jesteś w pobliżu to jest mi lepiej.

Recipe || m.yg × p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz