Dwudziesty 🍰

4.5K 559 167
                                    

Kocham was, dużo komentarzy proszę!

Kocham was, dużo komentarzy proszę!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

kolendra

Jimin nie wiedział.

On naprawdę nie wiedział jak znalazł się w domu Yoongiego, trzymając letnią już herbatę i siedząc na tej niby wygodnej kanapie. Działał pod wpływem chwili, więc płynąca w jego żyłach adrenalina nie uspokoiła się, a myśli nie zostały poskładane w jedną całość.

Starał się zastanowić czy zrobił dobrze.

Cholera, idiotyczne niedojrzałe uczucia.

Ręce drżały mu tylko trochę, co było całkiem dużym postępem, bo na początku nie potrafił utrzymać w swojej ciepłej dłoni, długich palców Yoongiego. A wtedy wspomniany chłopak mówił mu spokojnie słowa, których Jimin nie mógł sobie przypomnieć i gładził kciukiem karmelową skórę. Yoongi przyrzekł sobie, że już nigdy, nikomu nie da starać się i zajmować czas Parkowi. Bo sam przemyślał sobie pewne sprawy.

Po spotkaniu z Jiminem był pusty. Rozklekotany emocjonalnie statek, na którym płynął znalazł się w tamtym momencie w samym środku wielkiego sztormu, który nie miał przestać szaleć aż do cudu, który miał nigdy nie nastąpić, a niebo nie zostałoby rozświetlone przez jasne słońce, niosące nadzieję.

Dopóki nie zrozumiał, że może wskoczyć między fale, bo ma zapewniony ratunek. Bo mistyczna postać, której nie chciał do siebie dopuścić, złapie go w swoje ramiona i zaprowadzi na piaszczysty, bezpieczny brzeg. Bo Min Yoongi już był Jimina, a Jimin jego. I chociaż różowowłosy tego nie wiedział to starszy mężczyzna podejrzewał, że jego uczucia były cholerną pogodą, zmieniającą swój nastrój milion razy dziennie, ponieważ nie wiedziała czego tak naprawdę pragnie. W jakim stanie ma pozostać przez dłuższy czas.

Ale, kiedy burza stała się gwałtowniejsza i czarnowłosy kapitan łajby nie miał pojęcia co począć, stanął na środku drewnianej posadzki, wyciszając umysł. Aż w końcu stanął na krańcu swojego statku i skoczył.

Jednak nie nabierał chaotycznie powietrza do płuc, bo jego syrenka już trzymała go w swoich silnych kończynach i oddając cenny tlen za pomocą mokrych pocałunków.

Min Yoongi o czym ty myślisz.

Wpatrywał się w swoją syrenkę, taką zagubioną we własnych postępowaniach i czynach. Ale bał się mu pomóc. Bał się, że powie coś źle, da złą radę i wszystko okaże się snem, a wręcz koszmarem, z którego prędko by się nie pozbierał.

- Chciałbym iść do domu Yoongi... - powiedział prawie niesłyszalnie chłopiec (bo nim był dla Mina), na co gospodarz przygryzł wargę, bo nie chciał go wypuścić.

Mógł zatrzymać go w swoim zamku i zamknąć w wieży, aby nikt nie miał dostępu do tego stworzenia. Zacisnął pięści i skinął powolnie głową, nie spuszczając wzroku z mniejszego.

Recipe || m.yg × p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz