Festus Krex był zdecydowanie za stary na szaleńcze uganianie się za kontraktami.
Mimo tego, Nazir ciągle zlecał mu zadania, w których cele były młode i zbyt żwawe. Zwłaszcza dzisiaj, gdy biegał za Khajickim kupcem, który znalazł schronienie w koronach drzew, w lesie niedaleko Pękniny. Kotowaty skakał z pnia na pień, unikając lecących w jego stronę ognistych pocisków. Festus po prostu chciał się w spokoju zając ulepszaniem swojego nowego zaklęcia, które polegało na wywróceniu nieszczęśnika na drugą stronę. Dosłownie. Zamiast tego starszy czarodziej walczył ze zbliżającą się groźbą ataku serca. Na Sithisa i wszystko, co święte, nie może się poddać.
Khajit zachwiał się na gałęzi. Jedna z jego nóg osunęła się, zdrapując kawałki kory. Zanim kot zdołał się pozbierać, Festus przelał całą swoją frustrację w jedno, potężne zaklęcie. Huknęło, błysnęło i w momencie wokół starego czarodzieja rozpętała się ognista burza. Drzewa zajęły się płomieniem, a wraz z nimi, skazany na bolesną śmierć Khajit. Festus zamknął oczy, wchłaniając chaos, który spowodował. Uśmiechnął się lekko, gdy do jego uszu dobiegł ostry, zachrypnięty krzyk agonii. Khajit krzyczał i krzyczał, aż w końcu urwał. Festus wypiął dumnie pierś, schował dymiące ręce do kieszeni i odwrócił się na pięcie od pożogi. W duchu modlił się o brak deszczu.
***
- Bogowie, coś ty robił?
Mahogany siedziała na szafce w kuchni, jej nogi dyndały bezwiednie, a głowa spoczywała na dłoniach. Ze swojego miejsca obserwowała Festusa, który siedział pochylony nad wielką miską, wypełnioną wodą, obecnie przybierającą brunatny kolor. Czarodziej od kilkunastu minut zmywał sadzę z twarzy i dłoni. Na ułamek sekundy uniósł głowę, by spojrzeć na swoją jedyną towarzyszkę w kuchni. Wyglądała na szczerze zaciekawioną, wielkimi oczami obserwując ruchy starca. Festus wywrócił oczami, burknął pod nosem coś o "ciekawskich małolatach".
- Spaliłem cały las dla jednego Khajita... - mruknął mężczyzna.
Mahogany zeskoczyła z szafki, podeszła do krzesła, na którym siedział czarodziej i usiadła na ziemi, krzyżując ramiona na piersi.
- Dlaczego spaliłeś cały las? - dziewczyna wiedziała, że irytuje starca swoimi pytaniami, mimo to napierała, desperacko walcząc z uśmiechem.
Festus wytarł twarz w rękaw szaty. Większość sadzy spłynęła, jednak tuż nad lewą brwią został brunatny ślad. Mahogany chwyciła ręcznik, wsadziła koniec do miski z wodą i bez słowa zaczęła ścierać sadzę z cienkiej jak papier skóry starca.
- Nazir przydzielił mi Khajita jako kontrakt. Kocisko skakało po drzewach, żeby przede mną uciec, więc spaliłem las.
"Ja spaliłam kiedyś Ambasadę" pomyślała Mahogany, pozwalając sobie na lekki uśmiech.
- To musiało być bardzo potężne zaklęcie... W całym życiu widziałam tylko kilka iskierek, nigdy nie widziałam prawdziwego zaklęcia - dziewczyna powróciła myślami do błyszczących w ciemnościach dłoniach Esberna.
- Zawsze myślałem, że twoi ludzie nie patrzą przychylnie na władających magią. - Festus cierpliwie czekał, aż dziewczyna skończy czyścić mu twarz.
- Moi ludzie?
- Redgardzi.
- Oh.
Mahogany odłożyła ręcznik na stół. Wzruszyła ramionami i podniosła się z ziemi. Festus powiódł za nią wzrokiem, obserwując delikatne zmiany w jej postawie. Od lekko ściągniętych brwi, po delikatny garb między łopatkami.
Nigdy nie myślała o sobie jak o Redgardce. Wiedziała o pochodzeniu swojej matki, wiedziała, że kolor jej skóry jednoznacznie wskazuje na Yokudańską krew, jednak nie czuła zbytniego przywiązania do kultury Hammerfell. Jej przybrana matka walczyła z resztą karawany, by jak najdłużej przebywać w kraju piasków. Wierzyła, że wychowanie w miejscu, które powinno być dla Mahogany naturalne, będzie dla niej najlepsze. Zapewne miała rację, dziewczyna nie była w stanie stwierdzić. W przeciwieństwie do większości mieszkańców Tamriel Mahogany nie czuła przynależności do danej rasy. Od samego początku była tylko małą brązową dziewczynką biegającą wśród ogonów i łap. Jej matka była Redgardem, jej ojciec Nordem, a magia była prześliczna.
![](https://img.wattpad.com/cover/113811895-288-k314408.jpg)
CZYTASZ
Skyrim: Kalopsia
FanficKalopsia - stan, w którym wszystko wydaje się piękniejsze, niż jest w rzeczywistości. Wiele osób chce mieć Smocze Dziecię pod swoją kontrolą. Gromowładni i Cesarscy marzą, by położyć łapy na mocy, jaką daje Smocza Krew. Jednak, podczas gdy Skyrim j...