Siedziała w kącie karczmy, pochylona nad swoim posiłkiem, złożonym z chudego kawałka pieczeni i jeszcze chudszej pajdy chleba. Kościste palce zacisnęła na drewnianym kubku, z którego ulatywały smugi słodkawej pary, lepiącej się do ciała i ubrań. Od razu widać było, że ostatnie miesiące nie były dla niej łaskawe. Od sposobu, w jakim jej wilgotne od morskiego powietrza loki opadały wąskimi pasami na sterczące ramiona, przypominające kości, na które ktoś naciągnął błonę ze skóry.
Ria zauważyła ją jako pierwsza jak zawsze. Odkąd niepozorna Redgardka pojawiła się w Jorrvaskrr wieki temu, to Ria była pierwszą osobą, która ją zaakceptowała.
"Bogowie to zaprawdę okrutne istoty." pomyślała najmłodsza członkini Kręgu, po czym odwróciła się bokiem do swojej drużyny, kładąc dłoń na przedramieniu Vilkasa.
Mężczyzna zmierzył ją pytającym spojrzeniem i podążył wzrokiem za jej wyciągniętym palcem. Ria prawie się uśmiechnęła, czując, jak ramię Vilkasa momentalnie się napina. Efekt, jaki jej (była?) przyjaciółka wywierała na wyższym z bliźniaków, był całkiem śmieszny. Ria pozwoliła Vilkasowi, by wyślizgnął się spod jej dłoni. Zrobiła dwa kroki w stronę Farkasa, kładąc delikatny jak płatek śniegu pocałunek na jego ustach, na co odpowiedział cichym mruknięciem. Farkas odpowiadał mruknięciami na wiele rzeczy. Ria nie narzekała.
- Chodźmy wynająć pokój - poprosiła kobieta, zwinnie owijając szeroki biceps Farkasa swoimi ramionami i odciągając go w stronę lady.
Wiedziała, że jego zafascynowanie Redgardką skończyło się po ich drugiej nocy spędzonej razem, jednak przezorny jest zawsze ubezpieczony.
Odchodząc, rzuciła szybkie spojrzenie na Redgardkę, podskakującą, gdy Vilkas wypowiedział jej imię. Uśmiechnęła się do siebie. Miała szczęście, że Aela postanowiła kupić zapasy.
***
Kiedy pierwszy raz usłyszała swoje imię wypowiedziane w tak znajomy sposób, że aż zadrżała, była pewna, że z głodu zaczyna mieć halucynacje. Za drugim razem oderwała wzrok od swojego ledwo ruszonego talerza i spojrzała na Luciena, który usadowił się naprzeciwko niej. Duch musiał wymyślić sobie kolejny okrutny żart. Jednak, gdy zobaczyła, że jej kompan w podróży patrzy wysoko ponad jej ramieniem, zastygła.
- Mahogany - usłyszała i podskoczyła na swoim miejscu.
Odwróciła się powoli, niepewnie, aż w jej polu widzenia ukazał się wysoki mężczyzna, całkowicie ociekający wodą, z czarnymi smugami na twarzy i tą ohydnie błyszczącą zbroją, która swoim trzeszczeniem przyprawiała dziewczynę o migrenę.
- Vilkas - westchnęła głosem wyższym, niż zamierzała, czując, jak kąciki ust same wędrują ku górze.
Nie zauważyła, jak w kącie oka Lucien wykrzywił twarz w grymasie niezadowolenia.
- Co ty tu robisz? - zapytała go, podrywając się z krzesła na równe nogi.
Spięła się odrobinę, gdy jego ramiona otoczyły ją w ciasnym uścisku. Nie była przyzwyczajona do dotyku innych osób, albo raczej się odzwyczaiła. Czuła jego ciepły oddech na swoim karku i wodę z jego włosów powoli wsiąkającą w jej ubranie. Uśmiechnęła się szeroko, wtulając twarz w zagłębienie jego szyi.
- Nie było cię przez kilka tygodni, ale tęskniłem, za tobą jakby to była wieczność - wymamrotał mężczyzna.
Mahogany parsknęła śmiechem i odepchnęła Vilkasa, krzyżując ramiona na piersi.
- To było takie słabe - zaśmiała się, modląc się, żeby rumieniec na jej policzkach nie był zbyt widoczny.
Vilkas wzruszyła ramionami, po czym wyciągnął rękę w jej stronę, złapał za jej ramię i z całej siły pociągnął do siebie. Mahogany zderzyła się z jego piersią, śmiejąc się w niebo głosy.
![](https://img.wattpad.com/cover/113811895-288-k314408.jpg)
CZYTASZ
Skyrim: Kalopsia
FanficKalopsia - stan, w którym wszystko wydaje się piękniejsze, niż jest w rzeczywistości. Wiele osób chce mieć Smocze Dziecię pod swoją kontrolą. Gromowładni i Cesarscy marzą, by położyć łapy na mocy, jaką daje Smocza Krew. Jednak, podczas gdy Skyrim j...