25. Distrust

120 18 39
                                        

Amaund Motierre usłyszał wspaniałe wieści podczas obiadu, gdy rozemocjonowany Strażnik wpadł do karczmy, wymachując rękoma i krzycząc o wielkim pożarze w zatoce.

- Podobno dym było widać aż z Wichrowego Tronu! - obecni w karczmie ludzie zebrali się wokół Strażnika, wypytując go o szczegóły.

Podobno za morderstwo Cesarza odpowiedzialne było Mroczne Bractwo, chociaż mówiono o spisku Thalmorczyków. Cesarscy kierowali podejrzenia na Gromowładnych, którzy natychmiast zaprzeczali wszelkich powiązań ze sprawą, tłumacząc się Nordyckim honorem, który nie pozwalał im na tego typu zagrania. Oczywiście, było w tym ziarno prawdy. Skrytobójstwa i intrygi nie były w ich stylu. Motierre zdawał sobie jednak sprawę, że ich przywódca od zawsze był w stanie zrobić wszystko w swojej mocy, by osiągnąć swój cel.

Mówiło się, że w związku z przedwczesną śmiercią Cesarza, Ulfryk Gromowładny rozpoczął planowanie kolejnych ataków. Cesarstwo zostało poważnie osłabione tego dnia, grzechem byłoby nie wykorzystać okazji.

Amaund Motierre natomiast siedział przy stole w swoim wynajętym pokoju, popijając specjalnie zachowane wino i uśmiechając się pod nosem. Oczekiwał na swoją nową, najlepszą przyjaciółkę, jeśli udało jej się przeżyć ostateczne spotkanie z Agentami Penitusa Occulatusa. W głębi duszy modlił się, by wykonawczyni jego kontraktu sczezła razem z Cesarzem i tym piekielnym statkiem. Wtedy mógłby uniknąć niewątpliwie stresującego spotkania i być może nawet zachować należne jej wynagrodzenie. Niestety, jego modlitwy nie zostały wysłuchane.

Drzwi do jego pokoju otworzyły się nieznacznie, na tyle, by wpuścić przygarbioną sylwetkę kobiety. Wyglądała, jakby właśnie wstała z łóżka, z rozczochranymi lokami i piersiami spętanymi bandażami. Wniosła ze sobą odurzającą mieszankę zapachów. Morska woda, krew, dym. Amaund podświadomie skrzywił się, gdy usiadła naprzeciwko niego, kładąc ręce na stole i pochylając głowę. Rzuciła znudzone spojrzenie w stronę otwartej butelki wina, po czym z krzywym uśmiechem sięgnęła po nią i pociągnęła dwa duże łyki.

- Wieści o twoim sukcesie rozeszły się już po całym Skyrim - zaczął Motierre, obserwując dziewczynę z rosnącym uczuciem nerwowości - Wkrótce całe Tamriel dowie się o śmierci Cesarza. Wspaniale!

Mahogany pokiwała głową, rzucając szybki uśmiech w stronę mężczyzny. Odstawiła butelkę i zabębniła palcami o stół, uświadamiając Amaunda, że nie przyszła tu na pogawędkę.

- Oh! Oczywiście, oczywiście - mężczyzna odgarnął włosy z twarzy drżącą dłonią, po czym zaśmiał się niezręcznie - Twoja zapłata znajduje się w urnie, w Volunruud. W tej samej komnacie, której rozmawialiśmy po raz pierwszy.

Teraz dziewczyna uśmiechnęła się szczerze, ukazując białe zęby. Powoli wstała od stołu i przeszła wokół blatu, by stanąć przy boku mężczyzny. Obserwował ją z uniesionymi brwiami. Mahogany ukłoniła się lekko.

- Interesy z panem, to czysta przyjemność - powiedziała, obdarowując go kolejnym, olśniewającym uśmiechem.

Wyciągnęła dłoń w jego stronę. Motierre przyglądał jej się przez chwilę, jego oczy przeskakiwały między jej wyciągniętą ręką a uśmiechniętą twarzą. W końcu, przełykając swoją niepewność, uścisnął jej rękę.

W momencie, gdy ich dłonie się spotkały, Mahogany zakleszczyła swoje palce wokół nadgarstka mężczyzny, przyciągając go ku sobie z zaskakującą siłą. Motierre niemal wyskoczył z krzesła. Nie miał czasu zareagować. Dziewczyna wbiła mu miecz w serce, przebijając go na wylot. Spadł na jej ciało całym swoim ciężarem. Jego palce drapały jej plecy i ramiona. Odrzucając jego umierające ciało od siebie, Mahogany wyszarpnęła ostrze, wycierając je z krwi w szatę mężczyzny. Umierał wolniej, niż się spodziewała. Obserwował ją rozgorączkowanym wzrokiem, gdy przeszukiwała jego pokój, co jakiś czas krztusząc się krwią w ustach.

Skyrim: KalopsiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz