Wstałaś rano z dziwnym uczuciem,cieszyłaś się, że wczoraj nic ci się nie stało postanowiłaś nikomu nic nie mówić o tym gościu, który cię ścigał miałaś wrażenie że raczej nie przeżył... Wolałaś o tym nie myśleć skierowałaś swoje kroki do łazienki po porannej toalecie ubrałaś się w szkolny mundurek ,zgarnęłaś plecak i poszłaś do kuchni byłaś sama w domu ogólnie praktycznie mogłaś śmiało powiedzieć że mieszkasz sama twoja ciotka Rose cały czas podróżowała służbowo,mieszasz z nią od maleńka jednak kiedy skończyłaś 16 lat zaczęła bardziej wyjeżdżać z domu. Nie brakowało ci jej za specjalnie pomimo tego że wasze kontakty były dobre. Wzięłaś jogurt z lodówki patrząc na zegarek pokazywał 7:45 szybko zjadłaś i wybiegłaś z domu zakluczając drzwi. W szkole byłaś równo o 8:00 weszłaś do klasy i usiadłaś w ławce przywitałaś się z koleżankami i cierpliwie czekałaś na zajęcia a raczej na nich całkowity koniec.Przez cały czas myślałaś o tym baloniku i napisie ,,uciekaj T/I " ... Jedno wiedziałaś napewno ktoś ci pomógł tylko kto? I jeszcze ta postać...
Wyszłaś ze szkoły w dobrym humorze dostałaś 5 z matmy. Postanowiłaś przejść obok tego domu. Kiedy byłaś już koło niego przystanełaś oglądając uważnie każdą jego część stary deskowany dom,aż ciarki cię przeszły. Nagle zobaczyłaś jak drzwi się uchylają... Usłyszałaś głos który wołał twoje imię wystraszyłaś się lekko jednak ani drgnęłaś gapiąc się w czarną przestrzeń drzwi. Miałaś wrażenie jakbyś przez chwilę widziała przebłysk pomarańczowych oczu i słyszała warczenie? Teraz dopiero się ogarnęłaś i czym prędzej pobiegłaś do domu, wbiegając zamknęłaś drzwi oparłaś się o nie plecami uspokajając oddech teraz byłaś pewna TEN DOM BYŁ NAWIEDZONY, twoja ciekawska natura i dreszczyk emocji odezwały się postanowiłaś pójść tam wieczorem. Zadzwoniłaś do cioci co u niej pogadałyście chwile po czym poszłaś do pokoju przejrzałaś wszystkie swoje media społecznościowe i czekałaś na wieczór.Kiedy wkońcu słońce zaszło za horyzont, podeszłaś do szafy ubrałaś czarne dżinsy granatową bluzę z kapturem do tego czarne trampki, wzięłaś mały plecaczek do którego zapakowałaś latarkę, telefon chusteczki bandaż w razie czego, wzięłaś również nóż kuchenny. Gotowa wyszłaś z domu szłaś powolnym krokiem jednak im byłaś bliżej celu tym mocniej i szybciej twoje serce waliło. Stanęłaś ponownie pod domem zatrzymałaś sie i wyciągnęłaś latarkę oraz nóż schowałaś go do kieszeni bluzy, włączyłaś latarkę i weszłaś na schody domu wystawiłaś rękę by popchnąć drzwi jednak te same się otworzyły
,, cóż takie powitanie na wejściu " - pomyślałaś i przeszłaś przez drzwi świeciłaś po pomieszczeniu niczego nie zauważając jedynie porozwalane meble pajęczyny i kurz... Podeszłaś do schodów prowadzących na górę twoje serce zabiło mocniej słysząc jakaś melodyjkę potem zobaczyłaś jak czerwony balonik przelatuje koło ciebie w stronę schodów tak jakby kazał ci iść za tobą i o dziwo zaczęłaś iść za nim, gdy byłaś już na górze balonik pękł lekko podskoczyłaś na ten wybuch, weszłaś do jakiegoś pokoju a twoja latarka nagle zaczęła dziwnie migać i zgasła zobaczyłaś pod oknem jakiegoś chłopczyka...- H-hej? - odezwałaś się.Chłopczyk odwrócił się w twoją stronę jego twarz była dziwna taka nieobecna?
- Unoś się ze mną... Unoś się ze mną - zaczął powtarzać a jego twarz zaczęła mieć dziwny krztałt, chłopiec rozpłynął się w powietrzu a ty cofnęłam się do tyłu wpadając na coś odwróciłaś się szybko znowu ten balon powoli zaczynały cie wkurzać te baloniki jednak ten pękał a tuż za nim zobaczyłaś postac i twarz wysokiego klauna jego twarz była w szerokim uśmiechu a jego oczy świeciły na pomarańczowo.
- Witaj! T/I! -przywitał się wesoło.
-D-Dzie-ń dobry - powiedziałaś wystraszona czułaś jak twoje serce wali.
- Miło mi że postanowiłaś mnie odwiedzić - zaśmiał się psychicznie.
- K-kim jesteś? - zapytałaś.
- OH ! Jestem Pennywise Tańczący klaun! - oblizał usta a zjego kącików poleciała ślina. Odsunęłaś się jak dla ciebie na bezpieczną odległość to go chyba wkurzyło bo jego oczy mocniej się zaświeciły.
- Co jest T/I? Boisz się mnie? - mówiąc to podszedł do ciebie w nienaturalnie szybkim tempie. Złapał cię za nadgarstek podnosząc twoją dłoń zaczął ją wąchać, czułaś się skrępowana tym co właśnie robił klaun - wczoraj cię uratowałem a dzisiaj boisz się Penny'ego? - udawał smutnego jednak zaraz się rozweselił. Ty chcąc być miła wyrwałaś swoją rękę patrząc w jego oczy.
- Dziękuję... - szepnęłaś,a Penny poruszył sie niespokojnie - za uratowanie mnie ...- dokończyłaś widziałaś jaki był zdziwiony i nad czymś myślał?wykorzystując to wyminełaś go i już miałaś wychodzić przez drzwi gdy ten złapał mocno za twoje ramie szarpnął cię do tyłu odwróciłaś głowę w jego strone i ujrzałaś jak jego zęby wydłużają się ugryzł cię w ramie ból był okropny ...przypomniałaś sobie o nożu w kieszeni szybko go wyciągłaś wykręcając swoją rękę z nożem wbiłaś go w brzuch klauna ten oderwał się od ciebie szybko zaczęłaś zbiegać po schodach mając nadzieję, że uda ci się wydostać... Twoje ramie okropnie krwawiło ... Promienie księżyca wpadające przez okna w miarę oświetlały ci droge,kiedy postawiłaś noge na podłodze poczułaś jak wdepłaś na coś spojrzałaś pod stopy... Pająki... Mnóstwo pająków ,które znaczyły pełzać w twoją stronę ... Zaczęłaś krzyczeć kiedy poczułaś jak wchodzą na twoje nogi zamknęłaś oczy co ty tu robiłaś? Po co tu przyszłaś?! Powinnaś siedzisz teraz w domu a nie być tu, miałaś nadzieję, że to tylko sen... Powtarzałaś sobie w myślach ,że to tylko złudzenie to się nie dzieje naprawdę ... Upadłaś na kolana... Nie czułaś już nic zadnych włochatych nóg na sobie... Otworzyłaś oczy,pokój był bez pająków poprostu czysta podłoga nie rozumiałaś o co chodzi... Usłyszałaś za sobą głos... Odwrociłaś się.
- Wyjdź stąd! - był to Penny mocno wkurzony i zawiedziony ? Szybko wstałaś biegnąc do drzwi ,kiedy przez nie wybiegałaś usłyszała za sobą - Jeszczę się zobaczymy T/I będziesz moja kolacją! I drzwi zamknęły się z głośnym hukiem. Z krwawiacym ramieniem postanowiłaś iść do szpitala... Tam założyli ci opatrunek i podłączyli kroplówkę przez utratę dużej ilości krwi...Leżałaś na łóżku czekając aż kroplówka spłynie usłyszała pukanie do drzwi a po chwili weszła do nich twoja ciocia.
- Ciociu... - załkałaś, kobieta podeszła do ciebie mocno tuląc uważając przy tym na twoje ramie. Była ona średniego wzrostu kobietą ni chudą ni grubą, jej ciemnobordowe włosy były do szyji, jej szarawe oczy patrzyły na cienie z troską... Ubrana była w elegancką biała garsonke z czerwonym żakietem. Skrzywiłaś się lekko widząc ten kolor chyba czerwony to od dzisiaj twój znienawidzony kolor.
- Mówiłam, żeby nie dzwonili do ciebie - powiedziałaś smutna, wiedząc że ciocia pracuje dla ciebie, abyś miała godne życie.
- Bardzo dobrze zrobili skarbie - powiedziała głaszcząc cię po głowie.
- Ale twoja praca ciociu...
- Nie mart się o to szef dał mi dwa dni wolne, powiedziałam mu jaka jest sytuacja. - Uśmiechnęłaś się kochałaś właśnie za to swoją ciocie, gdy coś sie stało bądź działo nigdy nie pytała odrazu o co chodzi, co gdzie i jak ..
czekała aż sama będziesz gotowa jej to powiedzieć bądź jak się uspokoisz, zamknęłaś oczy i usunęłaś. Po czasie usłyszałaś jak ciocia cię budzi,kroplówka już zeszła więc mogłaś wrócić do domu. Wyszłyście ze szpitala, idąc w stronę auta Rose otworzyła go wsiadłaś na miejsce zapinając pasy, kobieta usiadła na miejscu kierowcy robiąc to samo co ty, odpaliła silnik i ruszyłyscie jechałyście tak z 10 minut w ciszy...- Więc, co się stało ? - zapytała twoja ciocia a ciebie zamurowało...