- Więc co się stało? -zapytała twoja ciocia a ciebie zamurowało...
Byłaś w szoku nie wiedziałaś co masz jej odpowiedzieć, mogłaś powiedzieć prawdę ale czy uwierzyli by ci? Ciocia i policja? Ehh... Wolałaś nie ryzykować i na szybko wymyśleć dobre wytłumaczenie. Spojrzałaś na ciocię ,która zatrzymała samochód na czerwonym świetle spojrzała w twoje oczy.
- No bo wyszłam sobie na spacer... Do lasu i chodziłam tak spokojnie kiedy z za krzaków wyszło zwierzę... I zaatakowało mnie... - odwróciłaś wzrok.
- Naprawdę? Tak mi przykro kochanie, nawet nie wiem co musiałaś wtedy czuć - powiedziała ze współczuciem światło zapaliło się na zielono i ruszyłyście ponownie.
- Bolało jak cholera... - powiedziałaś patrząc na swoje buty.
- Wiem cieszę się ,że nic poważniejszego ci nie zrobiło. A tak pozatym masz nauczkę aby nie chodzić po lesie o tej porze i wogóle zabraniam ci tam chodzić.
- Dobrze ciociu, myślałam że w tym lesie nie ma dzikich zwierząt.
- Jak widzisz i doświadczyłaś tego to są , posłuchaj T/I, mieszkamy już tu trochę idź do biblioteki i poczytaj sobie o miasteczku Derry,słyszłam ciekawe historie o nim. Może chociaż to cię odciągnie od chodzenia po lasach - zaśmiała się ciocia a ty razem z nią.
- W weekend się przejdę.
- Świetnie, jutro nie idziesz do szkoły dostałaś zwolnienie na trzy dni.
- Super ! - klasnełaś w dłonie ,Rose tylko przewróciła oczami. Doskonale wiedziała jak nie lubisz szkoły i to tylko przez nauczycieli ponieważ byłaś lubianą osobą w gronie znajomych. Podjechałyście pod dom chciała wysiąść jednak ciocia złapała cię za zdrowe ramię, spojrzałaś na nią pytająco.
-Od czwartku zostajesz sama na tydzień... Mam nadzieję,że nie bedzie już takich sytuacji?
- Nie będzie objecuje. -wyszłaś z samochodu i poszłaś do domu, poszłaś do łazienki przebrałaś się w piżamkę i poszłaś spać.
Rano obudził cię miły zapach, otworzyłaś oczy przeciągając się ,do pokoju wparowała twoja ciocia sama była w piżamie.
- Wstawaj śpiochu! Nie ma całego dnia na leniuchowanie! Uśmiechnęła się do ciebie promiennie.
- Ciociu! Nie masz litości! - rzuciłaś w ciocie poduszką, ta złapała ją podchodząc do twojego łóżka z poważna miną.
- To oznacza tylko jedno... WOJNE! - krzyknęła i zaczęła okładać cię poduszką ty zaczęłaś się zasłaniać rękami śmiejąc się jak szalona. Twoja ciocia może i była 40 letnią kobietą ale energię miała lepszą od niejednego sportowca. Po jakże długiej walce twoja ciocia wstała.
- Chodź na śniadanie zrobiłam ci pankejki z nutellą i truskawkami, ja idę się ubrać i jadę do banku a potem na zakupy będę koło 16:00 a wieczorem ,może pójdziemy do kina?
- Oczywiście ciociu! Dziękuję! - uśmiechnęłaś się pokazując swoje białe zęby ,Rose wyszła kochałaś tą kobietę ,a ty wstałaś biorąc ubrania z szafy postanowiłaś ubrać się dzisiaj luźno a włosy rozpuściłaś, poszłaś do łazienki wykonując poranne czynność, potem poszłaś do kuchni twojej cioci już nie było ,,szybka jest " - pomyślałaś siadajcie przy stole i pałaszując śniadanie.Było takie pyszne. Po śniadaniu posprzątałaś kuchnię oraz swój pokój stwierdziłaś iż pójdziesz na rower. Tak też zrobiłaś i po 20 minutach jechałam już na rynek Derry. Zauważyłaś na jedej z ławek grupkę osób była tam Beverly, Bill, Maike, Stanley, znałaś ich ochciaż z dziewczyną miałaś lepsze kontakty z resztą klubu frajerów tylko na,,cześć "
Pojechałaś do nich schodząc z roweru przywitałaś się ,odpowiedzieli ci chórem.- Co tam T/I co ci się stało?! - zapytała rudowłosa no tak zapomniałaś ,że widać ci bandaż.
- Eh... Nic takiego - odpowiedziałaś. - poprostu zaatakowało mnie coś...
Wszyscy popatrzyli na ciebie a potem na siebie. Nic jednak nie powiedzieli. Po rozmawialiście jescze chwilę aż Stanley nie zaproponował przejażdżki
Wszystko było by ok gdyby nie to, iż chciał jechać koło lasu niby obiecałaś cioci że nie będziesz tam chodzić ale wkońcu nie byłaś sama ,a pozatym miałaś być koło a nie w lesie. Jeździliście tak około godziny zatrzymując się na odpoczynek w tym czasie wyglupialiście się bądź robiliście sobie głupie zdjecia. Musiałaś już wracać dlatego zostawiłaś ich i pojechałaś w drugą stronę gdy jechałaś zobaczyłaś w krzakach czerwony balonik miałaś już serdecznie dość ... Chciałaś komuś powiedzieć ale co to da? Uznają cię za wiariatke kiedy powiesz im że prześladują cię czerwone baloniki, i jakiś klaun. Wywróciłaś oczami i zaczęłaś szybciej pedałować gdy to nagle twoja opona pękła a ty wywróciłaś się usiadłaś na piaszczystej drodze mocno wkurzona.- Kurwa mać! - zaklnęłaś głośno.
- Nie ładnie tak przeklinać T/I .- usłyszałaś ten przeklęty głos wzdrygnełaś się lekko, i obróciłaś głowę spojrzałaś na Penny'ego, stał lekko rozbawiony a jego oczy były błękitne.
- W-wal się!! - krzyknęłaś podnosząc się z ziemi ( no cóż z wkur*** kobietą nawet on nie ma szans XD odp. Autorka).Klaun zaciągnął się mocno twoim zapachem był lekko zdziwiony.
- Hym... Czyżbyś przestała się mnie bać? Nie podoba mi się to - podszedł do ciebie powoli i już chciał cię złapać gdy ty szybko cofnęłaś się do tyłu Penny cofnął rękę patrząc na ciebie i twoje poczynania( nie oszukujmy się gdyby tylko chciał mógłby cię złapać i zabić bez wahania ale nie chciał? Cóż bawiło go to jak się z tobą droczył i nie chciał tak szybko tego kończyć).Podniosłaś rower i ruszyłaś do domu olewając tego typka całkowicie.Pomimo iż twoje serce waliło jak szalone. Kroczył za tobą co zaczynało cie mega irytować... Jednak twardo doszłaś do domu rzuciłaś rower na trawe i weszłaś do domu. Weszłaś do pokoju gdy spojrzałaś na okno na parapecie siedział Pennywise bawiący się balonem. Popatrzył na ciebie uśmiechając się jedną stroną... Przewróciłaś znowu oczami ,jednak orzypomniałaś sobie że w tym momencie jesteś całkowicie sama w domu z morderczym klaunem ... Twoje tętno odrazu podskoczyło nagle kalun zanalazł się przy tobie złapał cie w tali i delikatnie odsłomił twoje zabanadażowame ramię przyglądając się mu odrazu poczułaś jeszcze większy strach i zaczęłaś się szarpać jednak ten mocno cię trzymał.
- Zostaw mnie!! - krzyknęłaś ze łzami w oczach, nie chciałaś znowu być ugryziona.
- Nie mogę ,jesteś zabawna gdy sie tak złościsz - zaczął się śmiać a jego oczy zaświeciły na pomarańczowo.
- Proszę... - szepnęłaś a z twoich oczu poleciały łzy. Penny skrzywił się widząc jak płaczesz i przybliżył cię jeszcze bliżej siebie, wiedziałaś już co to oznacza i gdy jego zęby się wydłużyły ,usłyszałaś trzaskanie drzwiami, Penny oderwał się od ciebie i podszedł do okna przyłożył tylko palac do ust pokazując byś była cicho i wyskoczył przez okno... Chociaż nawet nie byłaś pewna czy wyskoczył... Ogarnęłaś się szybko słysząc jak ciocia wchodzi na górę. Odetchnełaś głęboko, i przybrałaś sztuczny uśmiech ciocia weszła do pokoju mówiąc ci abyś się szykowała porozmawiałaś z nia chwile po czym obie poszłyście się szykować.Chciałaś spędzić czas z ciocią bez zmartwień. Byłyście w kinie o godzinie 19:00 poszłyście na jakiś film ,który bardzo ci się podobał. Potem poszłyscie na pizze ,i na mały spacerek spędziłaś miło wieczór ze swoja ciocią co bardzo doceniałaś, cały czas jednak miałaś wrażenie jakbyś widziała cień Penny'ego.
_____________________
I kolejny rozdział 🤗 Bayo !
