Siedziałaś na łóżku przytulając poduszkę i płacząc, Penny siedział koło ciebie widząc twoją załzawioną buzie coś łapało go za jego serce. Mimo iż na początku uwielbiał patrzeć na twoje łzy teraz chciał widzieć cię uśmiechniętą...wkońcu powoli przełamywał się i zaczynał mieć uczucia.Nie wiedział kto ci groził ale miał zamiar szybko go odnaleźć i zabić abyś była bezpieczna co prawda przy nim również bezpieczna nie byłaś bo mógła w każdej chwili załączyć mu się agresja. Umiał przy tobie się opanować,ale nie był pewien w 100% czy nie straci kontroli nad sobą.
- T/I obiecuję,że będę cie chronić i nie pozowole aby ktoś cie skrzywdził. - powiedział patrząc ci w oczy.
- Dziękuję Pennywise. - uśmiechnęłaś się do niego - wiesz co? Nie rozumiem jak ona mogła się tak zachować? Była dla mnie wzorem... Zawsze była ze mną w trudnych chwilach myślała że nie da mnie skrzywdzić a tu proszę sama ściągnęła na mnie niebezpieczeństwo i co? Tak poprstu uciekła - twoje policzki zalała kolejna fala łez..
Penny przesunął się bliżej i objął cię ramieniem, drugą ręką wytarł twój policzek.
- Damy rade, nie płacz już proszę.
- Ale Penny ja mam dopiero 16 lat... I zostałam sama - spojrzałaś w jego oczy.
- A co z twoimi rodzicami? - zapytał nie mając pojęcia że był to najwrażliwszy temat dla ciebie.
- Nie chce o tym rozmawiać - powiedziałaś ostro za ostro...- Penny popatrzył na ciebie smutno. - przepraszam opowiem ci o nich kiedyś jak bede gotowa okej? - pokiwał głową na tak.
- Wiesz T/I nie zostałaś sama jestem tu z tobą, i cię nie zostawie...
Wtuliłaś się w klauna siedzieliście tak jeszcze z kilkanaście minut. Rudowłosy powiedział ci że musi iść coś zjeść... Dlatego go nie zatrzymywałaś. Gdy wyszedł postanowiłaś przemyśleć swoje życie nie miałaś nikogo oprócz cioci... O rodzicach wspominać nie chciałaś. No dobra miałaś jeszcze przyjaciół i Penny'ego. Przy tym ostatnim mogłaś w 100% czuć się bezpiecznie. Chodziło też o sam fakt tego, że ma się rodzinę... Ty nie miałaś już nikogo. Nawet jeśli twoja ciotka wróciłaby nie wybaczysz jej tego i sama prędzej wyjedziesz stąd niż ona cię przeprosi.
Wstałaś z łóżka ubrałaś się i wyszłaś na dwór miałaś dość bycia SAMA wiedziałaś już co będzie słuszne. Powędrowałaś do domu Richiego zapukałaś i już po chwili odtworzył ci okularnik był zaskoczony widząc cię przed jego domem.
- Hej - uśmiechnęłaś się przyjaźnie.
- Cześć co ty tu robisz?
- Przyszłam się z tobą zobaczyć i porozmawiać o tej sytuacji wtedy na imprezie. Chłopak nie odpowiedział tylko skinął ci głową abyś weszła i odsunął się robiąc ci miejsce w drzwiach, weszłaś do środka i poszłaś za nim do jego pokoju usiadłaś na łózku.
-Chcesz coś do picia? - zapytał.
-Sok poproszę.
Chłopak wyszedł i po chwili wrócił z dwiema szklankami i sokiem. Postawił wszystko na biurku i nalał soku do szklanek.
- No więc mów, chociaż i tak wiem co powiesz - podał ci szklane, przyjechała ją i podziękowałaś upiłaś trochę cieczy i odstawiłaś na szafke.
- No więc ja chciałabym spróbować... - popatrzyłaś mu w oczy. Richie był w takim szoku ,aż otworzył szeroko buzię. Zachichotałaś i wstałaś podchodząc do niego i lekko zamykając mu ją spojrzał w twoje oczy mrugając.
-S-Serio? - zająkał się.
- Tak i nie jąkaj się jak Bill chociaż on słodki jest kiedy się jaka. - uśmiechnełaś się szeroko. Chłopak podszedł bliżej ciebie.
![](https://img.wattpad.com/cover/152153993-288-k723706.jpg)