Nie mogłaś uwierzyć w to że osobą, która przed tobą stoi jest...
- Bob? - szepnęłaś cicho aby nikt cię nie usłyszał jednak chłopak usłyszała. Zastanawiałaś się co on tutaj robił? I naprawdę gustował w czymś takim? Jednak odetchnęłaś z ulga ponieważ wiedziałaś, że nie zrobi ci krzywdy a już napewno nie takiej... Jednak co on sobie pomyśli o tobie? A może pomoże ci uciec od tych kretynów...
Szatyn spojrzał prosto w twoje oczy a ty w jego nie widziałaś w nich żadnego zdziwienia przez to że cię tu zobaczył natomiast zobaczyłaś w nich zmartwienie i zdenerwowanie.- Jest twoja... - powiedział Tomi i popchnął cię w stronę chłopaka, ten chwycił cię w tali i trzymał. Zdziwiło cię jego zachowanie tym bardziej ,że mordował wzrokiem Tima... - macie godzinę później tu wchodzę i ją zabieram - mówił nie zwracając uwagi na Boba...
- Powiedz mi później czy dobra z niej suka - spojrzał na ciebie i puścił ci oczko. W tym momencie Bob przesunął cię chowając za swoim ciałem warknął... Ale to nie było naturalne warknięcie ty już znałaś je aż za dobrze... Nagle Bob przeminił się w twojego rudego klauna, jego dłoń zmieniła się i wydłużyła a on w szybkim tempie znalazł się przy Tomim złapał go jedną ręką za szyje podnosząc do góry. Mężczyzna zaczął się wyrywać i szamotać. Penny przybliżył się do niego wąchając go...
- Mmm taki pyszny strach... Boisz się mnie Tomi? Boisz się tańczącego klauna?! - zachichotał. Spowarzniał i odwrócił głowę w twoją stronę spojrzał w twoje wystraszone i smutne oczy. Jego oczy płonęły mocnym pomarańczem,spojrzał spowrotem na twojego porywacza.
- Pennywise nie lubi jak ktoś dotyka jego skarb... - warknął.Drugą szponiastą rękę przyłożył do jego głowy przycisnął palec ,który wbił się w skórę czoła chłopaka i zaczął zjerzdzać palcem w dół... Mężczyzna zaczął krzyczeć Penny przejechał po jego oku przez co krew zaczęła tryskać a jego oko wypłynęło ... Klaun nie przyjmując się krzyczącym z bólu Tomim jechał szybciej w dół jego ciała z jego szyji również zaczęła tryskać krwe a gdy dojechał do jego klatki piersiowej całą rękę wsadził w niego wyrywając jego wnętrzności.... Pennywise zaczął chichotać psychicznie...Zamknęłaś oczy i skuliłaś się pod ścianą ,miałaś ochote zwymiotować... Z twoich oczu poleciały łzy... Nie mogłaś uwierzyć w to że Bob to Penny a Penny to Bob... Okłamał cię nie przyznał ci się do tego...
Otworzyłaś oczy widziałaś jak martwe ciało pada na ziemię. Klaun odwrócił się w twoją stronę pierwszy raz widziałaś go tak wkurzonego... Nie on nie był wkurzony on był wkurwiony... Ruszył w twoim kierunku gdy do pokoju wszedło jeszcze dwóch innych ludzi...- Widzieliśmy krew... - nie dokończył jeden z nich gdyż padł odrazu martwy bez głowy. Pisnełaś i zamknęłaś spowrotem oczy, rozpłakując się na dobre, tak wiedziałaś do czego zdolny jest Pennywise ale nigdy nie zabijał przy tobie... Zaczęło kręcić ci się w głowie.
Penny wydłużył szczękę wgryzając się w szyje ostatniego mężczyzny i wyrwał mu tchawicę, kolejny padł. Wytarł twarz z krwi rękawem i podszedł do ciebie, czułaś jak kuca i przyciąga cię w swoje silne ramiona wtuliłaś się w niego mocno obejmując go rękami za szyje i chowając głowę w jego ramieniu. Tak bardzo za nim tęskniłaś i brakowało ci tego wspaniałego uczucia, które odczuwałaś zawszę gdy klaun był bardzo blisko ciebie.- Jesteś już bezpieczna... - wyszeptał do twojego ucha.
- Zabierz mnie do domu... - przytuliłaś się jeszcze mocniej do niego. Penny wstał z tobą na rękach i ruszył do domu.
Wieczorem.
Siedziałaś w objęciach chłopaka i za nic nie chciałaś się od niego odkleić... To cud ,że po powrocie do domu zmusił cię jakoś do przebrania się w piżamę on w tym czasie zrobił ci kakało. Chciałaś aby był z tobą zawszę i wszędzie... Przy nim byłaś 100% bezpieczna. Po tym co się stało to napewno przez miesiąc nie wyjdziesz z domu... a Penny razem z tobą... Nie zostaniesz w tym domu sama nawet na dwie minuty... Nie pozowolisz mu, żeby zostawił cię samą. Tymbardziej że sam Pennywise nie odejdzie od ciebie nawet na krok. Będzie cię chronił ,i nie pozwoli abyś wychodziła gdzie kolwiek bez niego.
- Dziękuję - powiedziałaś odklejając się trochę od chłopaka i patrząc w jego błękitne oczy.
- Nie masz za co T/I... - powiedział gładząc delikatnie twojego siniaka na policzku. Był zły na siebie widziałaś to po nim. Był zły że to przez niego to cię spotkało...
- Nie obwiniaj się bo to nie twoja wina...
- Moja... Obiecałem, że zawszę będę przy tobie i nie dam cię skrzywdzić... I co? Nie było mnie tego dnia... Gdybym był uratowałbym cię odrazu i nic takiego by się nie stało. - powiedział spuszczając głowę w dół.
Złapałaś w ręce jego policzki i uniosłaś do góry jego twarz. Jego oczy były takie smutne i przygnębione, że twoje serce się zacisneło... A w twoich (kolor oczu ) znów pojawiły się łzy.
- Uratowałeś mnie teraz Penny... Uratowałeś mnie przed czymś gorszym niż porwaniem. - wyszeptałaś a Penny popatrzył na ciebie zamyślony. Tak wiedział co to gwałt i na czym polega... I może miałaś rację? To chyba liczyło się bardziej... Jednak oni cię bili pomiatali tobą. Rudzielec był dumny że mógł sprawić aby cierpieli jeszczę gorzej niż ty.
Pokiwał ci tylko głową i pogłaskał cię po włosach. Uśmiechnełaś się lubiłaś gdy tak robił. Dalej jednak nie wiedziałaś co z Rokim... Czy da sobię spokój po tym jak zapewne zobaczył co spotkało jego pracowników czy znów będzie chciał cie porwać? Albo tym razem i zabić ? Potrząsnął delikatnie głową odrzucając to od siebie.
- Nie myśl tak... - powiedział Penny, spojrzałaś na niego a twoje brwi unikały się wysoko. - prędzej ja go zabiję niż on ciebie - teraz to twoje brwi uniosły się jeszczę wyżej.
- Ty czytasz mi w myślach? - zapytałaś.
- Tylko wtedy gdy masz je negatywne... Albo kiedy jesteś smutna a nie chcesz powiedzieć mi o co chodzi ...
- Ty mała mendo! Ktoś ci pozwolił? - krzyknęła czochrając go za włosy. Penmy zaczął się śmiać.
- Spokojnie szanuję twoja osobistość a pozatym wole jak sama mówisz mi o swoich problemach. - powiedział i załapał cię za nadgarski sadzając twoją osobę na jego kolanach. Nie miałaś podstaw aby nie wierzyć mu, dążyłaś go ogromnym zaufaniem.
- Masz szczęście.
- No ja wiem - powiedział.
Uśmiechnęłaś się do niego szeroko. Przy nim naprawdę zapomnałaś o wszystkich problemach. Penny każdego dnia stawał się dla ciebie coraz bardziej bliższy... Czułaś coś do niego ale bałaś się mu o tym powiedzieć, nie wiedziałaś czy on odwzajemnia takie uczucia... Może kiedyś mu powiesz. Chociaz gdyby spojrzeć na to z innej strony... Wasz pierwszy pocałunek wyszedł z jego inicjatywy... A może on też coś czuję do ciebie ?
- Może zjemy coś słodkiego? - zapytał a ty pokiwała ochoczo głową a twoje oczy zaświeciły się nie pamiętasz kiedy ostatni raz jadłaś coś słodkiego.
Pennywise zaśmiał się z twojego zachowania a po chwili w jego dłoni znalazła się garść cukierków zajadaliście tak cukierki rozmawiając o wszystkim zaczęłaś opowiadać mu swoje śmieszne historie z życia. Spędziłaś z nim cudowny wieczór a zjedliście wszystkie cukierki został tylko jeden wzięłaś go rozpakowałaś i wsadziłaś do buzi spojrzałaś na Penny'ego zmrużył oczy uważnie ci się przyglądając.- Nie chciałeś tego cukierka prawda? - zapytałaś.
- Nie... Chociaż wiesz co? - złapał cię za policzki i zbliżył swoją twarz do twojej musnął twoje wargi a ty pogłębiłaś pocałunek objęła rękami jego szyje a on zjechał rękami na twoje biodra i zacisnął na nich delikatnie swoje palce oboje przelaliście swoje uczucia w tym pocałunku oderwaliście się od siebie dopiero gdy zabrakło ci powietrza.
Pennywise uśmiechnął się do ciebie ciepło gładząc twój policzek.- Tak ten cukierek był najsłodszy - powiedział i cmoknął cię w usta. Uśmiechnęłaś się i dopiero teraz zorientowałaś się ,że zabrał ci cukierka ale nie żałowałaś tego ani trochę.
______________
Bayo 🤡🎈
