*PIĘĆ LAT PÓŹNIEJ*
Siedziałaś właśnie przy stoliku popijając latte.Spojrzałaś na godzinę w telefonie.
Westchnełaś patrząc przez okno na Derry,które jak nigdy tęskniło życie.
-Jestem przepraszam! - powiedziała kobieta podchodząc do ciebie.
-Hej! Nic się nie zmieniłaś ze spóźnieniem - zaśmiałaś się.
-Wiem i to się chyba nie zmieni rzekła.
Popatrzyłyście na siebie i mocno się przytuliłyście.
-To co tam u ciebie? - opowiadaj.
-A daj spokój,Ben cały czas pracuje i nie ma dla mnie czasu -Beverly westchnęła ciężko.
-Kurcze,praca stała się dla niego ważniejsza? - zapytałaś.
-Jak widać,nie wiem co mam robić? - popatrzyła na ciebie błagalnie.
Waszą rozmowe przerwała kelnerka.
W tym czasie kiedy dziewczyna zamawiała kawe,przyjrzałaś się jej. Długie rude włosy sięgające do ramion,szczupła z mocnymi rysami twarzy...Wyglądała dużo starzej,to nie była już Beverly mająca 16 lat...Kelnerka odeszła a ty powróciłaś do rozmowy z dziewczyną.
-Słuchaj Bev, powinnaś postawić mu warunek,jeśli zwykłe rozmowy nic nie dają. Spakuj się a raczej udawaj, wiesz wyciagnij walizkę wsadź trochę ciuchów, kiedy wróci z pracy i zapyta co robisz powiedz mu,że masz dosyć i nie możesz tak dalej żyć.I niech wybiera albo się zmini i praca nie będzie na pierwszym miejscu,albo wiecej cię nie zobaczy - skończyłaś ubijając łyk cieczy.
-Myślisz,że to pomoże? - zapytała Bev.
-Jasne, jeśli cię naprawdę kocha będzie się bał cię stracić - uśmiechnęłaś się a kelnerka przyniosła picie dla dziewczyny.
-Bardzo ci dziękuję,tak zrobie - rzekła.
-Nie ma za co, ale dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?
-Chciałam z tych spraw wygadać ci się na żywo - napiła się panującej jeszcze kawy.
-Rozumiem.
-A jak u ciebie? Widzę, że moja przyjaciółka psycholog daje rade.
-Muszę mam dla kogo - uśmiechnełaś się szczerze.
-Wiem,to dobrze ale musisz odwiedzać mnie częściej - puściła oczko rudowłosa.
-Wiem ale ucieszysz się - poprawiłaś włosy.
-Jak to? - zapytała zaskoczona.
-Kupiłam domek w Derry,wyprowadzamy się za tydzień.
-Co?! I dopiero teraz mi o tym mówisz?! - dziewczyna wydała się oburzona ale szczęśliwa.
-Wybacz chciałam ci zrobić niespodziankę.
-I ci się udało! Ale się cieszę !
-Ja tak samo, mam dość już tego dużego miasta...- popatrzyłaś na stolik.
-O co chodzi T/I ?- zapytała mierząc mnie swoim spojrzeniem.
-Czuje,że muszę zwolnić Bev.Moje życie pędzi a ja stoje w miejscu... Mam tego dość - powiedziałaś na głos to co czułaś od dłuższego czasu w sercu.
-Wiem o czym mówisz...
-Naprawdę? - zdziwiłam się.
-Tak. Miałam to samo kiedy wyjechałaś,czułam jakby wszystko wokół mnie biegło rozwijało się dalej a ja stoje w miejscu w mencie w,którym się pożegnaliśmy - popatrzyła na szybe.
