***
- Yuuri? - Jedna z pyzatych córeczek Nishigorich (tak na oko strzelał, że Axel) właśnie stanęła na palcach, by wyjrzeć zza kontuaru, po czym wbiła ciekawskie spojrzenie w odwiedzającego ich w niedzielny poranek mężczyznę. - A od jak dawna bujasz się w Viktorze?
Jeśli Katsuki Yuuri, lat dwadzieścia trzy, kwiaciarz z zawodu i utytułowany singiel z wyboru (wyboru społeczeństwa, tak w większości) naprawdę sądził, że zdoła ukryć to, co w sferze uczuciowej działo się między nim a pewnym przystojnym architektem, to właśnie o mało co nie wylał na podłogę mrożonej kawy, którą zamówił w Ice Castle. I to na oczach Yuuko oraz jej trzech rezolutnych, szczerzących się niczym piranie na widok świeżego mięska pociech.
- Ja? W Viktorze? - spanikował Yuuri, praktycznie cudem łapiąc kubek w drżące ręce. Jeszcze przed wyjściem z domu myślał, że wszystko, co najgorsze i najbardziej wstydliwe, miał już definitywnie za sobą i że od teraz będzie umiał się zachowywać jak na dumnego, szczęśliwego chłopaka przystało. Tymczasem pierwsze lepsze dzieciaki robiły mu z uczuć istną bitą śmietanę, podczas gdy na tak zaczerwienionych policzkach mogły z powodzeniem smażyć plastry bekonu, o ile tylko miałyby na to ochotę. Może to wszystko przez to, że miał do czynienia z córkami naprawdę świetnej kucharki. - I dlaczego pytasz "od jak dawna"? Nie powinnaś raczej zacząć od "czy"? Albo w ogóle nie poruszać prywatnych spraw dorosłych?
- E tam, w porządku, nie ma się czego wstydzić - uspokoiła stojąca tuż obok Lutz, jakby to w tym szczególe leżał problem wzburzonego Katsukiego.
- Zresztą, my już wszystko wiemy - wyjaśniła wszystkowiedzącym tonem Loop.
- W końcu słyszałyśmy wczoraj koło plaży, jak Viktor z entuzjazmem wyznał ci mi-
- Miło się z wami gada, ale zaraz muszę biec na swoją zmianę! - zawołał Yuuri tak, aby słowa Axel nie zostały zrozumiane przez siedzących w kawiarni klientów, po czym porwał obie zamówione kawy i praktycznie uciekł sprzed kasy, zatrzymując się jeszcze na chwilę przy krzątającej się przy gablocie przyjaciółce. - Yuuko, jak...?! - syknął w panice.
- Viktor zostawił nam pod opieką Makkachina, a że trochę popiskiwał, to dziewczynki wzięły go na chwilę na spacer - wyjaśniła szeptem, nachylając się ku Katsukiemu. - Opowiadały, że wywęszył was, kiedy przypadkiem przechodziły między domkami dla turystów. Makkachin zaczął nawet szczekać z radości, ale ponoć kompletnie tego nie zauważyliście, bo byliście tak zajęci sobą, że... rozumiesz.
Kobieta nie skończyła zdania, tylko uśmiechnęła się szeroko i porozumiewawczo mrugnęła, burząc w ten sposób resztki nadziei Yuuriego. Cudownie. Czyli przez najbliższą wieczność każdą kawę i każde ciastko, które tu kupi, dostanie w pakiecie z wymownym spojrzeniem i pytaniem "no, to kiedy ślub?". A gdzie było jego prawo do zapoznania się z etykietą, że "ten wypiek zawiera śladowe ilości soi, orzechów arachidowych, pszenicy oraz podprogowych insynuacji"? No gdzie?
Skołowanemu kwiaciarzowi nie pozostało już nic innego jak tylko wyjść z Ice Castle i ruszyć z powrotem do Yu-topii, gdzie w niedzielę zaczynali nieco późniejszą zmianę. Lecz zanim pomyślał o obowiązkach oraz o Viktorze, który zadeklarował, że wpadnie na małą kawę gdzieś bliżej południa, niemal od razu natknął się przed kawiarnią na Takeshiego, który właśnie pakował do bagażnika skutera białe, kartonowe opakowania z logo sklepu.
- O, Yuuri. Dobrze, że cię widzę. Akurat chciałem do was... - przywitał się rosły, barczysty mężczyzna o misiowatej powierzchowności, ale gdy tylko wyprostował się i dojrzał nieszczególnie wesołą minę kolegi, zawahał się. - O kurde, chłopie. Dobrze się czujesz?
- Bywało lepiej - przyznał Yuuri, przystając obok Nishigoriego.
- Niech zgadnę. Małe dały ci do wiwatu? - spróbował i zaśmiał się, jednocześnie kręcąc głową, gdy grymas Yuuriego naturalnie się powiększył. - Rozumiem. Ja też czuję się czasami jak w zoo. Cztery dziewczyny i znikąd ratunku... Dobrze, że mogę chociaż pojeździć z dostawami. A tak przy okazji: może cię odprowadzić?
CZYTASZ
Kwiaciarnia dla dwojga
FanficViktor jest znanym architektem wnętrz, który ostatnio coraz bardziej odczuwa trudy swojej pracy. Jak tu cieszyć się życiem, kiedy powoli brakuje inspiracji do tworzenia tego, co się przez lata kochało? Ma nadzieję, że przylot do Fukuoki na znane tar...