***
- I właśnie dlatego nie ufam tym przereklamowanym koncernom - mruknęła Mari, po czym uściskała Viktora, jednocześnie zamaszyście poklepując go po plecach. - Rodzinne biznesy są o wiele stabilniejsze, a jak nawet coś się rypnie, to załatwiamy to na spokojnie, przy kolacji. Więc wiesz... pamiętaj o naszej ofercie. Etat w kwiaciarni wciąż na ciebie czeka. Rzuć w cholerę to całe prezesostwo i zajmij się fikusami.
- Poważnie się nad tym zastanowię - przyznał architekt, a gdy już uwolnił się z objęć młodej kwiaciarki, przesunął się o krok, do kolejnej żegnającej się z nim tuż przed wyjazdem osoby. - Do widzenia, Hiroko-san. Przepraszam, że zostawiam Yuuriego pod twoją opieką, chociaż obiecałem przy nim być. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
- W porządku, Vicchan. Przecież nikt cię o to nie obwinia. Jeśli mogę czegokolwiek żałować, to tylko tego, że nie mogę w takiej chwili pomóc również mojemu drugiemu synowi - powiedziała i uniosła dłonie, ujmując w nie twarz poruszonego wyznaniem Rosjanina. - W razie czego nie wahaj się dzwonić, dobrze? Zawsze będę mieć dla ciebie czas.
- Oczywiście - przytaknął, obejmując swoimi dłońmi głaskające go po policzkach dłonie mamy. - Nie mógłbym marzyć o niczym więcej.
- Tylko nie siedź tam za długo, bo ominie cię o-bon - przypomniał tata Katsuki, który wychylił się nieznacznie zza pleców małżonki.
- Będę pamiętał - obiecał, kiwając głową w stronę Toshiyi, aż wreszcie odstąpił od Hiroko i w ostatniej kolejności zbliżył się do uparcie milczącego, przygaszonego Yuuriego.
To był wyjątkowo niezręczny moment, szczególnie że miał miejsce przed Yu-topią, na oczach reszty domowników. Oczywiście wieczór wcześniej zadbali o to, żeby pożegnać się nieco wylewniej, jak na prawdziwą parę przystało, jednak Yuuri wciąż czuł palące pragnienie, aby powiedzieć Viktorowi coś ważnego, od serca. Żeby dobrze się odżywiał. Żeby nie przesadzał z kawą. Żeby nie ślęczał po nocach. Żeby nie brał znów wszystkiego na siebie. Żeby był szczęśliwy. Żeby wiedział, że jest kochany. Że wszyscy będą tu o nim myśleć i go wspierać. Że chociaż Viktor nie zrobił jeszcze nawet pół kroku w stronę dworca, to Yuuri i tak ogromnie za nim tęsknił. Że widok pękatej, stojącej tuż przy nodze walizki (w której znajdowały się głównie pamiątki dla bliskich) wydawał się straszliwie przygnębiający, a może nawet trochę nienaturalny, szczególnie w kontekście przyjazdu Viktora do Hasetsu z samą tylko aktówką... Że ogromnie bał się tej chwili, gdy Viktor wreszcie się odwróci i ruszy w drogę, bo przecież Yuuri samolubnie zdecydował, że to będzie ostateczny koniec ich relacji.
Że...
- Będę zaglądał do mieszkania, żeby podlewać kwiaty - zapewnił Yuuri, uciekając wzrokiem w stronę stojących pod wiatą róż, jakby to ich obecność przypomniała mu o obowiązku. - A co wieczór postaram się wysyłać nowe zdjęcie Makkachina.
- Dziękuję, Yuuri. - Viktor obdarzył go tak czułym i pełnym uwielbienia spojrzeniem, że kwiaciarz poczuł jeszcze większy ból w sercu. - Kolejny raz ratujesz mi życie.
- Bez przesady. Przecież to nic takiego - odparł prawie że mechanicznie, ale Rosjanin pokręcił głową.
- Dla mnie to naprawdę wiele. - Viktor zrobił jeszcze jeden krok do przodu i przygarnął Yuuriego do swojej piersi, na co zagubiony Japończyk zesztywniał jeszcze bardziej. - Bo dzięki tobie mam dom, do którego chcę wracać.
- Tam też jest twój dom. Szybko się oswoisz. Zobaczysz - zapewnił zdawkowo kwiaciarz i zamilkł, napawając się ostatnimi, beztroskimi chwilami bliskości, aż wreszcie po kilkunastu sekundach odrobinę się rozluźnił, a nawet ostrożnie trącił obejmującego go architekta w łokieć. - W porządku, Viktor, wystarczy. Idź już. Jeśli dalej będziesz z takim zacięciem udawać na mnie bluszcz, to mogę niechcący zmienić zdanie i na zawsze zatrzymam cię w kwiaciarni jako towar do ekspozycji.
CZYTASZ
Kwiaciarnia dla dwojga
FanficViktor jest znanym architektem wnętrz, który ostatnio coraz bardziej odczuwa trudy swojej pracy. Jak tu cieszyć się życiem, kiedy powoli brakuje inspiracji do tworzenia tego, co się przez lata kochało? Ma nadzieję, że przylot do Fukuoki na znane tar...