Nasze przytulanie przerwał dzwonek do drzwi. Jak się okazało Amber, była szybciej niż przypuszczaliśmy. Oczywiście od początku była bardzo ciężka atmosfera, wciąż nie potrafiłam z nią normalnie rozmawiać, po tym wszystkim, co zrobiła.
- Przyjechałam najszybciej, jak mogłam - powiedziała dziewczyna, wchodząc do mieszkania.
- Musimy szczerze porozmawiać - stwierdziłam, gdy usiedliśmy na kanapie w salonie.
- Coś się stało ? - zapytała, patrząc raz na mnie raz na Dylana.
- Znaleźliśmy dziś to w jednej z książek Davida - podałam dziewczynie, kopertę, a ona zaczęła czytać jej zawartość - Chodzi o to, że ty o dużo więcej lat z nim przeżyłaś i nie wiesz, czy nie miał on jakichś problemów, zadłużeń i w ogóle - stwierdziłam, gdy dziewczyna odłożyła kopertę na stół.
- Wiesz.. David miał swój świat i w pewnych momentach wydawało się, że coś ukrywa, bo wychodził wieczorami, dostawał wiadomości, ale po za tym nic innego nie zauważyłam - stwierdziła, a mi tutaj ani trochę nie pasowało.
- Żadne kwoty z waszego wspólnego konta nie znikały ani nic ? - zapytałam.
- Nie mieliśmy wspólnego konta, każde miało swoje - stwierdziła dziewczyna, poprawiając włosy.
Czyli tak naprawdę nie wiadomo, czy wypłacał jakieś kwoty, czy też nie.
- No nie wiem, a hasło do jego social media znasz ? - zapytałam, a dziewczyna zaprzeczyła ruchem głowy.
- Nie, ale myślę, że i tak by zmienił po naszym rozstaniu - stwierdziła.
W sumie miała rację, żaden normalny człowiek nie zostawiłby tego samego hasła nawet po rozstaniu z partnerem.
Czyli jesteśmy w tak zwanej dupie..
- A zawsze mówiłaś, że o wielu rzeczach nie wiemy, więc może to jest coś ważne i pomoże nam ? - zapytał Dylan, a dziewczyna westchnęła.
- Nie wiem, czy jest to wszystko ważne, ale.. Byłam w ciąży.. - stwierdziła dziewczyna, a mnie zamurowało - Poroniłam. Czułam się z tym wszystkim okropnie i właśnie w tym czasie, gdy ja byłam w szpitalu David, on mnie zdradził z jakąś pierwszą randomową dziewczyną z klubu. Wybaczyłam mu to wszystko, chodziłam na terapię i starałam się żyć z tym wszystkim, ale świadomość, że straciłam kogoś, dla kogo oddałabym wszystko, siedziało w mojej głowie codziennie i siedzi dalej.. Wiem, że zawsze byliście za Davidem, ale nie znaliście prawdy i świadomość, że odwróciliście się ode mnie, była straszna. Wiem też, że nic nie wytłumaczy mojego zachowania na ślubie i wiem, że odbicie Ci narzeczonego było zagraniem okropnym, sama nie jestem dumna z tego, co zrobiłam, ale ja go pokochałam. Właśnie Archie zrozumiał to wszystko.. Nie chciałam wam tego mówić wcześniej, bo nie byłam na tyle silna psychicznie. - powiedziała dziewczyna, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
Nie mogłam uwierzyć w to, co tak naprawdę przeszła. Poroniła, a to jest najgorszy ból dla kobiety w ciąży. Najgorzej jest uświadomić sobie, że dziecko, które się nosiło pod sercem, umarło, zanim się urodziło. Nie wyobrażam sobie nawet, jak wielką traumę musiała ona przeżyć.
Przysunęłam się do dziewczyny i ją przytuliłam. Wiedziałam, że mimo tego, co się ostatnio działo potrzebowała nawet głupiego przytulenia. W tej chwili nieważna była duma i to, czy sądzimy, że nasze decyzje były dobre. Najważniejsza była teraz obecność.
- Nie wiedziałam - powiedziałam i tak naprawdę na tyle było mnie stać. Kompletnie nie wiedziałam, co mam w tej chwili dodać.
- Nie winię Cię o nic, bo wiem sama, że nie postąpiłam fair - stwierdziła dziewczyna.
- Oj nie płaczcie już tyle ! Jedziemy na jakieś dobre ciastko i Latte Macchiato do naszej starej dobrej restauracji - stwierdził, wstając na równe nogi.
- A co z tym syfem ? - zapytałam, wskazując na mieszkanie Davida.
- Daj spokój, jutro wynajmę tutaj jakąś sprzątaczkę - stwierdził, a na moje usta wkradł się lekki uśmiech.
- To ja może nie będę wam przeszkadzać - powiedziała blondynka, wstając z kanapy.
- O nie nie, ty jedziesz z nami.. Musicie sobie pogadać jeszcze - stwierdził chłopak, uśmiechając się do dziewczyny, która pytającym wzrokiem z lekką obawą popatrzyła na mnie.
- No pewnie, zjemy nasz serownik i pogadamy - oznajmiłam, uśmiechając się do dziewczyny.
- No to w takim razie wam nie odmówię - powiedziała.
- A jeszcze sprawa z tą kopertą, co z tym wszystkim zrobimy ? Może pojedziemy na policję albo powiemy rodzicom Davida? - zapytałam, gdy szliśmy w stronę wyjścia.
- Nie myślę, że to jest zły pomysł, na razie musimy mieć oczy dookoła głowy - stwierdził chłopak, a my przytaknęłyśmy zgodnie.
- Trzeba na siebie uważać, bo niebezpieczeństwo może czekać za rogiem - stwierdziłam , gdy wyszliśmy z mieszkania i ruszyliśmy w stronę samochodu chłopaka.
Do restauracji dojechaliśmy w niecałe dziesięć minut, na całe szczęście Davida mieszkanie nie było osadzone na zadupiu, co na pewno ułatwiło nam dojazd. Przez drogę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Sami nawet nie wiedzieliśmy, kiedy staliśmy na parkingu przed restauracją. Przez cały czas śmialiśmy się z głupich wspomnień, które przychodziły nam na myśl. Po wejściu do kawiarni od razu zamówiliśmy pyszne desery i oczywiście kawę. Siedzieliśmy, wspominając stare dobre czasy.
- A pamiętacie, jak musieliście odbywać tę karę i skakaliście z okna ? Normalnie tak się wtedy nie lubiliście, że to był szok - stwierdziła blondynka, zajadając się sernikiem, który wcześniej przyniósł kelner.
- Pamiętam, jak się bałam, bo lęk wysokości robił swoje - powiedziałam, a Dylan się zaśmiał.
- Ta mina, kiedy skoczyłaś i spadłaś centralnie na mnie, a nas dzieliły te parę centymetrów - zaśmiał się chłopak.
- Daj spokój, nawet nie wiesz, jak dziwnie się wtedy czułam - stwierdziłam, biorąc łyk kawy.
- Skakaliście sobie do gardeł na każdej przerwie - zaśmiała się blondynka.
- Nie lubiłam go, a jego nieśmieszne docinki mnie irytowały - powiedziałam, a chłopak się wyszczerzył.
- I ze wzajemnością, ale teraz mnie kochasz i musisz żyć z tymi docinkami - stwierdził, a ja pokręciłam zrezygnowana głową.
- W co ja się wpakowałam z taką głupotą przez resztę życia ? - na moje słowa chłopak przytaknął.
- Uwierz, ja mam gorzej - stwierdził - Prawda Amber ? - zapytał dziewczyny, a ona się zaśmiała.
- Oj pasujecie do siebie - powiedziała, po czym zerknęła na zegarek na ręce - Jejku już 21, muszę lecieć, trzymajcie się - powiedziała, po czym wyszła z restauracji.
- A my co robimy ? Też wracamy ? - zapytałam, a mężczyzna przytaknął.
Szybko uregulowaliśmy rachunek i wróciliśmy w świetnych nastrojach do domu, gdzie jeszcze chwilę pogadaliśmy na temat Davida i tej koperty, lecz później uznaliśmy, że jesteśmy strasznie zmęczeni i poszliśmy spać.
***
Hej kochani ! Jak wam się podoba nowy rozdział ? Dawajcie znać jakie są wasze przypuszczenia :*
( Jesteśmy już bliżej niż dalej końca, cieszycie się czy nie ? )
Buziaki, do następnego :)
CZYTASZ
You'll always be in my life
Roman pour AdolescentsDruga część opowiadania "I hate that I love you" Przegrali walkę z czasem, niszcząc siebie nawzajem. Ich znajomość oficjalnie się skończyła. Ona- wyjechała i zaczęła nowe lepsze życie On - został sam w wielkim mieście które bez niej nie miało sens...