4 lata wcześniej
Popatrzyłam ostatni raz na lotnisko które pękało w szwach od dużej ilości ludzi. Brakowało tylko jego. Najważniejszego mężczyzny w tamtym czasie. Uśmiechnęłam się smutno wiedząc że wszystko się skończyło. Przegryzłam wargę i ruszyłam w stronę wielki drzwi które miały zapewnić mi lepsze życie. Wsiadłam do samolotu i usiadłam na miejscu które wyznaczyła mi stewardessa.
- I hate that I love you - wyszeptałam usuwając ostatnie zdjęcie jakie posiadałam z mężczyzną o brąz włosach.
Dziś
Siedzę właśnie w salonie gotowa do wyjścia i oczekuję na mojego narzeczonego który jak zawsze jest wybrany na czas. Archie Cooper jest moim obecnym wybrankiem życia. Mężczyzna jest bardzo przystojny ma brązowe włosy i piękne niebieskie oczy które oczarowały mnie dokładnie dwa lata temu na bankiecie gdy mężczyzna przypadkiem wylał na mnie poncz i zaproponował kawę w rekompensatę za zniszczoną sukienkę. Na początku byłam na niego zdenerwowana lecz zgodziłam się na ten układ. Zaraz po spotkaniu złapaliśmy ze sobą dobry kontakt i tak do dziś jesteśmy razem szczęśliwi. Archie jest cudownym mężczyzną, dojrzałym, odpowiedzialnym i o anielskim spokoju.
- Gotowa kochanie ? - zapytał mężczyzna całując mnie w usta i zapinając swoją białą koszulę z granatowymi wstawkami
- Oczywiście że tak skarbie - powiedziałam posyłając mu uroczy uśmiech
- Kocham Cię - szepnął wprost do mojego ucha co wywołało u mnie delikatny chichot
- Ja Ciebie też - powiedziałam na co mężczyzna uśmiechnął się w moją stronę
Kochałam go całym swoim sercem, darzyłam ogromnie szczerym uczuciem jak nikogo innego. Nigdy.
Chyba że.. Nie.
Cztery lata minęło od zauroczenia się w tamtym chłopaku. Żałuję.. Żałuję tego ze miałam z nim jakikolwiek bliższy kontakt w czasach liceum. Nienawiść to nienawiść tego się nie powinno zmieniać nigdy.
Przez cztery lata zmieniło się wszystko, od mojego wyglądu aż po charakter. Teraz nie byłam już tą samą brunetką o brązowych oczach. Teraz na mojej głowie panował chaos, a dokładnie sombre bo tak nazywało się cudo powstałe na moich włosach. W końcu gdy kobieta zmienia kolor włosów to już nigdy nie będzie taka sama jak kiedyś. Oprócz włosów zmienił się także mój charakter. Nie byłam już tą samą Mią która była aspołeczna i delikatna. To nie byłam już ja. Mój charakter był teraz stanowczy, pewny siebie i odpowiedzialny. Zmieniłam swoje zachowanie co do ludzi teraz byłam bardziej pozytywną osobą z dużym gronem znajomych.
A co do moich przyjaciół to nadal utrzymuję z nimi kontakt z czego bardzo się ciesze. David i Amber nadal są razem, a co lepsze za około miesiąc biorą ślub na którym mam być świadkową. Cieszę się ogromnie, lecz jest jeden bardzo duży problem któremu będę musiała stawić czoła. A dokładnie Dylan Black też ma być świadkiem, co nie wróży nic dobrego...
Wracając do mojego życia, jestem szczęśliwa ponieważ mam kogoś kto nigdy nie potraktował i nie potraktuje mnie źle. Ktoś komu ufam nad życie i wiem że mnie nie zawiedzie.
Jestem szczęśliwa bo mam mojego narzeczonego Archie'go.
To co zmieniło się przez cztery lata to fakt że jestem naprawdę szczęśliwa.
- Kochanie zbieramy się - powiedział mężczyzna na co posłałam mu ciepły uśmiech i ubrałam moje botki na koturnie. Poprawiłam swój płaszczyk i ruszyłam w stronę samochodu który czekał na podjeździe.
Wsiadłam na miejsce pasażera, a Archie usiadła za kierownicą. Jechaliśmy w stronę domu moich rodziców, a dokładnie mamy i jej nowego mężczyzny życia. W radio leciała piosenka która przypominała mi czasy liceum
Where should we run to?
We got a ticket that takes us wherever we like
We got our problems
But just for the minute, let's push all our troubles aside
Alright, 'cause we got the keys to the universe
Inside our minds, yeah, we got the keys, babeZanuciłam kawałek piosenki pod nosem i przełknęłam ślinę, wszystkie wspomnienia z nim w roli głównej przeleciały przez moje myśli. Pocałunek, skakanie z okna, scena z basenu.. Odchrząknęłam i zmieniłam pleyliste. Zanim się zorientowałam staliśmy już na podjeździe do domu mojej mamy. Mężczyzna wysiadł i obszedł samochód na około po czym otworzył moje drzwi, a ja lekko zachichotałam. Mężczyzna pocałował mnie w usta i razem ruszyliśmy w stronę drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem i nie minęło parę sekund, a moja mama już przytulała nas do siebie.
- Cześć skarbie - powiedziała tuląc mnie - Jak się jechało ?
-Hej, a wszystko dobrze sama nie wiem jakoś tak szybko minęło - zaśmiałam się wchodząc do salonu gdzie stał mój ojczym
- Cześć mała - powiedział przytulając mnie do siebie
- Cześć - odpowiedziałam, a później mężczyzna przywitał się z moim narzeczonym
Usiedliśmy przy stole i rozmawialiśmy o różnych sprawach. Mama jak to ona zagadywała nas kiedy dzieci i ślub, lecz nic konkretnego nie mówiliśmy na ten temat. Nie ma co się śpieszyć jeszcze całe życie przed nami.
- Kochani mamy dla was cudowną nowinę - powiedziała mama co zabrzmiało strasznie galowo - Jedna to jest fakt że Luke mi się oświadczył, a druga... Będziesz mieć rodzeństwo - powiedziała, a mnie zszokowało. Nie miałam nic do macierzyństwa w jej wieku, ale czy to na pewno dobry pomysł ? W zasadzie to ich wybór.
- Ciesze się - powiedziałam przytulając mamę.
Reszta czasu minęła nam na rozmawianiu o ich planach na przyszłość, a gdy zrobiło się bardzo późno wraz z Archiem uznaliśmy ze pora wracać do domu.
***
Hej kochani ! I jest druga część " I hate that I love you !". Jak wam się podoba prolog ? Mogę was zapewnić że będzie ciekawie ! Kocham was ! Buziaki :*
CZYTASZ
You'll always be in my life
Dla nastolatkówDruga część opowiadania "I hate that I love you" Przegrali walkę z czasem, niszcząc siebie nawzajem. Ich znajomość oficjalnie się skończyła. Ona- wyjechała i zaczęła nowe lepsze życie On - został sam w wielkim mieście które bez niej nie miało sens...