Wczorajszy dzień minął nam bardzo miło i przyjemnie. Oczywiście Dylan był lekko zdziwiony, że wróciłam tak szybko, ale jakimś cudem udało mi się go spławić. Dziś musiałam jechać, wybrać badania, o których wiedziałam tylko ja. Od rana czuję się zaskakująco dobrze w porównaniu do ostatnich paru dni. Cały czas wmawiałam sobie, że złe samopoczucie było zmianą klimatu, ponieważ uważam, że to było najsłuszniejsze wytłumaczenie.
- Mia, jesteś jakaś nieobecna - stwierdził Dylan, gdy razem siedzieliśmy na dworze i czerpaliśmy promienie słoneczne.
- Co ? Zdaje Ci się - powiedziałam, sącząc sok pomarańczowy przez słomkę.
- Znam Cię na tyle, że wiem, kiedy mówisz prawdę, a kiedy nie i powiedz szczerze, wczoraj nie spotkałaś się z tą dziewczyną prawda ? - zapytał, a ja odchrząknęłam, miał rację, ale uważałam, że nawet jeśli wiedział, iż kłamię, to więcej go nie powinno obchodzić.
- Przestań mi coś insynuować - powiedziałam, biorąc do ręki telefon i przeglądając social media.Chłopak tylko westchnął i poprawił swoje okulary przeciwsłoneczne, a ja przeglądnęłam facebook'a, gdy nagle do zobaczyłam zdjęcie. W tamtym momencie miałam ochotę wybuchnąć tak niekontrolowanym śmiechem, że aż nie mogłam się powstrzymać. Chłopak popatrzył na mnie spod okularów, lecz nie mógł opanować uśmiechu.
- Co tam ciekawego zobaczyłaś ? - zapytał chłopak, a ja wciąż rechotałam cicho, patrząc na wyświetlacz telefonu.
Na zdjęciu znajdował się Archie i Amber, a ja wciąż zastanawiałam się, czy nie występuje w jakiejś słabej telenoweli, ponieważ ich zachowanie pozostawiało wiele do życzenia. Moje powstrzymywanie się nic nie pomogło, gdy zauważyłam opis "love couple". W tamtym momencie może i wyglądałam jak zwijająca się ze śmiechu foka. Z każdą sekundą śmiałam się jeszcze głośniej, a chłopak patrzył na mnie jak na wariatkę, dopiero gdy pokazałam, mu zdjęcie zaczął śmiać się razem ze mną.
- O boże chyba zaraz się posikam ze śmiechu - powiedziałam, opanowując emocję.Kiedy się uspokoiłam, opadłam na leżak i próbowałam unormować oddech, który był nierówny.
- Ach ta zakochana parka, aż im zazdroszczę - powiedział chłopak, a ja zachichotałam.
- Zakochani są wspaniali, nie prawda? - zapytałam, a chłopak przytaknął.
- I to jak - stwierdził.
Kiedy emocję związane z tym zdjęciem opuściły nasz organizm, chłopak przeglądał telefon, a ja siedziałam i wsłuchiwałam się w melodię, która właśnie teraz leciała z radia. Czułam się przyjemnie w jego towarzystwie, nie było między nami spięć, a nasza relacja była no powiedzmy, że przyjacielska.
Popatrzyłam na chłopaka, który był skupiony na czytaniu czegoś w telefonie, a jego brązowe włosy lekko opadały mu na czoło. Mogłam patrzeć na niego godzinami. Lubiłam, gdy był nad czymś skupiony, wtedy wyglądał seksownie.
Jezu Mia masz dwadzieścia lat, a zachowujesz się na siedemnaście - skarciłam się w myślach.
- Cały czas się patrzysz - zauważył chłopak, odkładając telefon na stolik, a moje policzki lekko się zarumieniły.
- Patrzyłam na tego ładnego kwiatka - powiedziałam, po czym napiłam się soku.
- Tak, bo uwierzę - powiedział mężczyzna, a ja wzruszyłam, najbardziej obojętnie ramionami jak potrafiłam.
- Nie musisz, nie zależy mi na tym - oznajmiłam, a chłopak prychnął.
- Mam pomysł, zbieraj się, klusko - powiedział chłopak, a ja popatrzyłam na niego lekko zirytowana.
CZYTASZ
You'll always be in my life
Genç KurguDruga część opowiadania "I hate that I love you" Przegrali walkę z czasem, niszcząc siebie nawzajem. Ich znajomość oficjalnie się skończyła. Ona- wyjechała i zaczęła nowe lepsze życie On - został sam w wielkim mieście które bez niej nie miało sens...