Rozdział 3

2.8K 74 11
                                    

Pov. Peter

Od razu po wyjściu ze szkoły skierowaliśmy się na parking. Nigdzie nie widziałem Steve'a ani Clinta, więc zmuszeni byliśmy chwilę na nic poczekać. I wtedy usłyszałem głos jednego z największych pajaców Nowego Jorku.

- Cześć Bella, co taka ślicznotka robi z takim palantem jak Parker?

Pov. Bella

- Cześć Bella, co taka ślicznotka robi z takim palantem jak Parker?- no tak dzisiaj było za spokojnie, więc ktoś musiał coś odwalić. Szkoda tylko, że tym "kimś" okazał się najgłupszy człowiek w całym NY. Flash. Chłopak, który od początku szkoły zarywa do mnie, bez skutków oczywiście. On myśli że skoro jest taki przystojny, zawsze zgrywa twardziela i uważa się za takiego "boskiego" człowieka to każda dziewczyna może być jego. A niektóre laski są tak puste, że wydaję im się,że jak Flash zarywa do nich to będzie wielka miłość, wspólne życie aż do śmierci,bla,bla,bla.
A potem przeżywają depresje, rozpaczają i przez co? Przez swoją naiwność. Jak  dwoma  słowami opisać Flasha : bezuczuciowy gnojek.
- Czego chcesz Flash?- powiedziałam nawet się do niego nie odwracając.

-Może chociaż byś na mnie spojrzała, co ślicznotko?
- Mógłbyś przestać tak do mnie mówić?- powiedziałam odwracając się w jego stronę i przy okazji patrząc mu prosto w oczy.- Po za tym jestem zajęta. Nie widzisz?- zapytałam, a sarkazm z mojej wypowiedzi był tak wyczuwalny, że nawet największy palant by go usłyszał. W tym momencie Peter uśmiechnął pod nosem, a Pan Ja Jestem Najważniejszy spojrzał na niego i próbował zabić go wzrokiem, a kiedy mu to się nie udało, odezwał się głosem pełnym pogardy i złości:
- A ty co, nawet się nie przywitasz ze znajomym?
- A jaki z ciebie znajomy Flash?
- Nie pyskuj gówniarzu.
- Ja niby jestem gówniarz? A ty to kto? Bo raczej nie normalny nastolatek z jajami.
- Chcesz w mordę?- widziałam że w jego oczach narasta wściekłość i naprawdę zaraz rzuci się na Petera. Musiałam interweniować.
- Jeżeli zaraz się nie uspokoisz to sam dostaniesz w mordę. A więc masz dwa wyjścia. Pierwsze: Spokojnie stąd odejdziesz i nic nikomu się nie stanie, albo odejdziesz stąd, ale już nie będziesz miał takiej ładnej buźki.- powiedziałam, a ten tylko się na mnie spojrzał i się roześmiał. Razem z Peterem wymieniliśmy spojrzenia, a w nich zawarty przekaz " przygotuj się". Momentalnie zmieniliśmy pozycję. Peter delikatnie napiął mięśnie, ja na to miast dalej miałam je rozluźnione, ale gotowe do spięcia w każdej chwili.

- Co Peter sam nie umiesz komuś dogadać więc pozostawiasz to swojej przyjaciółeczce- powiedział z wrednym uśmieszkiem. Momentalnie się we mnie zagotowało. W Peterze raczej też. Jak ktoś ma coś do mnie dobra, trudno, ale jak ktoś się czepia Petera to coś we mnie pęka i jestem w stanie temu komuś na prawdę mocno przyjebać( sorry za wulgaryzmy, ale nie zawsze da się coś wyrazić "grzecznymi" słowami. Mam nadzieje że rozumiecie❤). I tak samo ma Peter. On stoi murem za mną, a ja za nim.

- Hej Bella! Cześć Peter! Wszystko w porządku?- bogowie w końcu są mi przychylni. I dzięki im za to! Gdyby nie Steve i Clint pewnie byśmy się pobili, chociaż i tak najgorzej by na tym wyszedł Flash. Ten dupek gdy tylko ich zobaczył popatrzał na nas wzrokiem zabójcy i poszedł w drugą stronę. Na to miast nasi super bohaterowie spojrzeli na nas zdziwieni, a my z Peterem tylko się uśmiechnęliśmy i wpakowaliśmy się do auta.

- Co to był za chłopak?- Clint oczywiście musi wszystko wiedzieć. Spojrzałam w jego oczy.

- Taki jeden. Nikt ważny - odpowiedziałam wymijająco, a to wywołało uśmiech na twarzach całej trójki. Ja też się uśmiechnęłam i zaczęłam oglądać widoki. Nagle poczułam wibracje mojego telefonu. Zazwyczaj kiedy mam go w kieszeni spodni wyciszam go. Tak też było i tym razem. Wyciągnęłam go zerknęłam na wyświetlacz. Okazało się że dostałam SMS-a. Szybko zerknęłam czy nikt nie zwraca na mnie uwagi, ale na szczęście chłopcy zajęli się rozmową

Adoptowana || ZAWIESZONE ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz