Rozdział 28

877 38 5
                                    

Pov. Loki

Wylądowaliśmy na dachu wieży Starka i od razu skierowaliśmy na piętro z sypialniami. Thor otworzył drzwi do pokoju Belli i naszym oczom ukazała się cała drużyna i Bella leżącą na łóżku. Szybko znalazłem się przy niej. Wyglądała jakby spała, ale gdyby spała nie było by tu wszystkich.

- Co się stało?- zapytałem patrząc na Starka.

- Nie możemy jej dobudzić i dodatkowo ma jakiś naszyjnik który przywarł do jej skóry- już wiem skąd się wziął ten ból w klatce piersiowej. Ten naszyjnik musiał w nią wrosnąć.

- Muszę go zobaczyć- powiedziałem i spojrzałem na Starka

- Wyjdźcie na chwilę- wtrąciła się agentka Romanoff. Wszyscy popatrzyli na nią z niezrozumieniem.

- Po co?- zapytał Anthony

- Przecież Loki chce zobaczyć to gówno, a ona jest w samej koszulce

- No tak. Dobra wszyscy wyjazd- wyszliśmy na korytarz. Zamknąłem drzwi i oparłem się o ścianę. Postanowiłem też wypytać Avengersów o to co się stało Belli.

- Skąd ona właściwie wzięła ten wisiorek?

- Nie wiem. Wcześniej miała ten od Petera, ale musiała go zdjąć.

- Kto i co musiał zdjąć panie Stark?- zza rogu wyszedł siedemnastolatek.

- Oh, Peter- a więc to jest ten najlepszy przyjaciel mojej córki.

- Co się stało i gdzie jest Bella?- zapytał patrząc po twarzach obecnych tutaj. Kiedy spojrzał na mnie mocno się zdziwił.

- Eee... Panie Stark... Co tu robi pan Loki?

- A no tak, ty nie wiesz

- O czym?

- Loki to biologiczny ojciec Belli- powiedział Steve.

- Aha... Teraz wiadomo po kim ma zielone oczy i swoje moce

- Jakie moce?!- zapytali chórem Thor, Anthony, Steve, Clint i Bruce. No tak, przecież oni nic nie wiedzieli.

- Odziedziczyła po mnie moc wchodzenia komuś do głowy i kontaktowanie się telepatycznie- wyjaśniłem. Anthony chciał coś jeszcze dodać, ale Natasha otworzyła drzwi i wpuściła nas do środka. Peter pierwszy wbiegł do pokoju i od razu znalazł się przy Belli.

- Bella, Bella co jest? Ej, obudź się

- Peter ona narazie się nie obudzi- powiedział Anthony.

- Ale jak to?! Co się stało?

- Właśnie to próbujemy ustalić- dodałem i podeszłam na Izabelli i przyjrzałem się temu wisiorkowi. Były to trzy spirale połączone ze sobą. Chwilę próbowałem sobie przypomnieć co oznaczają.

- Te spirale oznaczają trzy światy: Świat Żywych, Świat Umarłych i Świat Duchów. Ta świecąca się spirala symbolizuje Świat Duchów. Jest on dość specyficzny, ponieważ w pozostałych Światach znajdujesz się i duszą, i ciałem, natomiast w tym tylko duszą- wyjaśniłem.

- A można ją jakoś wyciągnąć z tego Świata?- zapytał Srark.

- Musi sobie poradzić sama. Chyba że...

- Chyba że co???!!!!

- Chyba że jej w tym pomogę- spojrzeli się na mnie z niezrozumieniem.

- Wejdę do jej umysłu i tym samym do duszy i pomogę jej wyjść

- Puszczaj mnie! Nienawidzę cię!- zaczęła krzyczeć Bella i wiercić się na łóżku.

- Pod żadnym pozorem nie zdejmujcie mojej ręki z jej głowy- kiedy kiwnęli głowami, położyłem dłoń na jej czole, zamknąłem oczy i skupiłem się. Czułem, że przenoszę się w inne miejsce, ale równocześnie wiedziałem też, że moje ciało zostało w wierzy Starka.

 Otworzyłem oczy i zobaczyłem panoramę Nowego Jorku. Tylko zamiast potężnych wieżowców, widziałem walące się budynki. Zrozumiałem, że to Nowy Jork podczas mojego ataku. Rozejrzałem się i zobaczyłem jednego z chitaurich ( nie wiem czy dobrze napisałam) na tym ich kosmicznym pojeździe. Wskoczyłem za niego i zepchnąłem go. Próbowałem kierować tą maszyną, ale coś
 mi nie wychodziło.

- Jak się tym cholerstwem steruje?- walnąłem pięścią w maszynę i wszystko zaskoczyło.

- To przez ciebie tata zginął! Przez ciebie zginie reszta!- usłyszałem głos Belli. Poleciałem w tamtą stronę ( oczywiście z małymi trudnościami) i zobaczyłem siebie w zbroi lecącego na tym piekielnym pojeździe. Trzeba przyznać że wyglądam na prawdę przystojnie


----------------------

Dzisiaj trochę krótszy , ale myślę, że i tak wam się spodoba

Adoptowana || ZAWIESZONE ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz