Rozdział 33

681 25 3
                                    

- Ale uroczo... Aż się rzygać chce- razem z Lokim zerwałam się z miejsca, a reszta poszła za naszym przykładem.- Dawno się niewidzieliśmy Loki- puściła mu oczko.

- To ta suka?- zapytał się mnie szeptem Peter, na co tylko kiwnełam głową. - No to już nie żyje - stwierdził. W normalnej sytuacji zaśmiała bym się, ale to nie była normalna sytuacja.

- O mój Boże... - zaczął Loki

- Chyba aż tak dużo się nie zmieniłam?- powiedziała z cwanym uśmieszkiem.

- Daj może dokończyć. Jesteś jeszcze brzydsza niż zapamiętałem- zachichotaliśmy, bo to akurat mu się udało.

- Loki... Loki... Jakoś coś innego mi mówiłeś w trakcie naszych upojnych nocy, pod czas których...

- Mogłabyś nam oszczędzić szczegółów- wtrącił tata mierząc do niej ze swojego działka.

-Anthony Stark zgadza się? Jak się czujesz z tym, że już nigdy nie zobaczysz swojej córeczki?

- Będę ją widywał!

- Hah, raz w miesiącu, a jak myślisz szybko ją znudzi odwiedzanie nędznego Midgartu...

- O czym ta suka mówi?- zapytał szeptem Peter. No tak, nie powiedzieliśmy mu o tym, że się wyprowadzam na inną planete.

- Och... To ty nic nie wiesz? Już Ci wszystko tłumaczę słodziaku- mrugneła do Petera. Ona ma chyba jakiś tik nerwowy.- Twoja kochana przyjaciółeczka przenosi się do Asgardu już za sześć dni- powiedziała z perfidnym uśmiechem. Nienawidzę tej suki co raz bardziej. Peter nie tak miał się o tym dowiedzieć. Ja miałam mu o tym powiedzieć.

- Myślisz, że Ci uwierzę

- Sam zobaczysz chłopczyku. A właśnie miałam się pytać naszej księżniczki-zwróciła się do mnie-jak ci się podobało przedstawienie? Musisz przyznać, że śmierć Anthony'ego i zdrada Lokiego wyszły bardzo realistycznie- nie no tego już było za wiele rzuciłam się na nią, a w każdym razie zamierzałam to zrobić, ale trzy pary rąk mi to uniemożliwiły.

- Uspokój się - syknął mi któryś do ucha.

- Narwna jak tatuś- czarnowłosa się zaśmiała. Wyrwę jej te kudły z łba i zrobiła z nich szmatę do podłogi. W końcu mnie puścili, a ja się odsunęłam kawałek od nich. - No to zabawę czas zacząć

Pov. Loki

Nie dziwię się Belli, że chciała rozszarpać tą suke. Sam bym najchętniej wbił jej w gardło sztylet. Na szczęście ją rozpracowałem. Chciała nas skłócić, a kiedy byśmy zaczęli się kłócić zaatakowałaby nie spodziewanie.

-To zabawę czas zacząć - powiedziała Aurora, kiedyś nawet mi się podobała, ale teraz była dla mnie czymś najgorszym i najbrzydszym we wszechświecie. Nagle Aurora zaczęła tak jakby falować. Iluzja. Szybko rozejrzałem się wokół. Ta jebana kurwa trzymała moją córkę i przykładała jej sztylet do gardła. Z daleka poznałem mój ulubiony sztylet, który zaginął kilkanaście lat temu. Był zrobimy że srebra, a rękojeść miał wysadzaną szmaragdami. Myślałem, że zaginął bez śladu. Teraz miał być użyty do zabicia najdroższej mi osoby. Bella przez ten czas stała się dla mnie kimś ważnym, chciałem ją chronić za wszelką cenę, jej szczęście stało się dla mnie najważniejsze. Nie mogłem pozwolić, aby coś jej się stało.

Cała drużyna z młodym na czele wymierzyła w nią broń.

- I jak Loki? Zaskoczony? Trochę rozwinęłam swoje zdolności od naszego ostatniego spotkania

- Masz ja puścić- wycedził Anthony. Widać było że się zdenerwował, a z tego co zdąrzyłem zauważyć zdenerwowany Anthony to nieobliczalny Anthony.

Adoptowana || ZAWIESZONE ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz