Rozdział 35

637 25 6
                                    

Wcześniej nie miałam jak się przyglądać wszechświatowi, ponieważ lecieliśmy całą grupą, a teraz, kiedy była nas tylko trójka wszystko widziałam. I ten widok po prostu zapierał dech w piersiach. Był niesamowity. Planety, gwiazdy, księżyce, jakieś kolorowe łuny w oddali,  może były to galaktyki, nie mam pojęcia. Obydwaj Bogowie przyglądali się mi z uśmiechem dalej trzymając mnie za rękę, a ja po prostu pochłaniałam widoki. I tak się zagapiłam, że kompletnie zapomniałam o tym, że mamy wylądować w złotej kopule, przez co straciłam równowagę i bym poleciała na twarz, a torba z rzeczami wcale tego nie ułatwiała, gdyby nie dwie silne ręce należące do mojego ojca i wujka. I to trochę dziwne. Thor zawsze był po prostu Thorem, a Loki Lokim, ale teraz muszę się przestawić na takie tytułowanie ich. Będzie ciężko.

- Witam z powrotem w Asgardzie Isabello - odwróciłam głowę w stronę złotookiego, który patrzył uważnie na mnie.

- Witaj Heimdallu -  kiwnełam głową i rozejrzałam się po kopule, cała złota, na środku platforma na której stał Heimdall, i w którą był wbity miecz. No czyli wszystko jak za pierwszym razem, po jednym małym wyjątkiem. Wtedy byłam z drużyną, teraz tylko z dwoma bogami.

- Wierzchowce czekają na zewnątrz. Odyn oczekuje was w sali tronowej, ale chyba najpierw spotkacie kogoś innego. Thor- zwrócił się do Gromowładnego- Twoi przyjaciele chcą powitać ciebie i twoja bratanicę...

- Bo mnie to nikt nie przywita- mruknął Loki ze smutkiem, ale widziałam po jego oczach, że żartuję. Szturchnęła go w ramię i uśmiechnęłam się do niego. Wziął ode mnie torbę i przełożył przez ramię. Wyszliśmy przed siedzibę strażnika, a tam czekały na nas 3 konie. Jeden był jasno brązowy z bardzo jasna grzywą prawie białą, a pozostałe dwa były czarne, miały czarne grzywy i wyglądały bardzo podobnie. Jedynie miały inny kolor oczu i ten jeden był trochę mniejszy. Mniejszy miał heterochromie. Jedno oko miało kolor  tak ciemnego brązy, że aż się wydawało czarne, a drugie było soczyscie zielone. Ten większy miał czarne oczy. Thor podszedł to tego jasnego, a Loki do czarnookiego wierzchowca i przymocował torbę do siodła, a ja zbliżyłam się do tego mniejszego. Niepewnie wyciągnęłam rękę i pogłaskałam go po pyszczku.

- Podoba Ci się? - zapytał Thor patrząc na mnie. Już miałam odpowiedzieć, ale Loki był pierwszy.

- Oczywiście, że jej się podoba, przecież ja jej go wybierałem- wypiął dumnie klatę na co parsknęłam śmiechem, a za to otrzymałam mordercze spojrzenie w wykonaniu Boga Kłamstw.

- Umiem sama odpowiedzieć, ale tak Thor, koń jest piękny. Jak się nazywa?

- Noctis, a jego matka- wskazał na swojego konia- Viridi.

-  A ten Thora?

- To jest Fulgur- powiedział blondyn głaszcząc konia po grzywie.  Po chwili wsiadł na konia i to samo uczynił czarnowłosy. Ja chciałam też to uczynić, ale spojrzałam na siodło

- Przepraszam bardzo, ale co to jest? To nawet siodła nie przypomina!

- To, moja droga, jest siodło damskie

- Wy chyba sobie ze mnie żarty robicie? Ja mam jechać na czymś takim? Chce normalne siodło, a nie jakąś tanią podrobkę! - tupnęłam nogą, na co obaj zachichotali. Loki zszedł z Viridi i podszedł do mnie uśmiechając się pod niosem. Odpiął paski trzymające siodło na koniu i zdjął je z Noctisa i.....z rzucił w przepaść. Spojrzałam zdziwiona na to, a on tylko odwrócił się z powrotem i wyczarował nowe siodlo identyczne pod względem zdobienia i koloru, czyli czarne że złotymi i zielonym nićmi, które tworzyły niesamowite wzory. I to było normalne, a nie jakieś damskie. Loki założył siodło na konia, poszedł do swojej klaczy i wsiadł na nią. Ja zrobiłam to samo i galopowaliśmy w stronę zamku. Na dziedzińcu zatrzymaliśmy się i zeszliśmy z koni, a chłopcy którzy zajmują się końmi zaprowadzili nasze konie do stajni. To znaczy nie wiem czy Noctis jest moim koniem tak na stałe, ale mam nadzieję że tak będzie, bo jest cudowny.

Adoptowana || ZAWIESZONE ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz