Rozdział 30

824 35 0
                                    

Wam do reszty poprzewracało się w głowach!! Wiecie na co się naraziliście!?- krzyczał na nas Loki. Tak, dostaliśmy opierdziel od Jelonka.

- To wszystko moja wina Panie Loki- odezwał się Peter. Miał spuszczoną głowę i wyglądał jak szczeniak który coś zbroił. Loki westchnął.

- Nie ważne czyja to wina. Jesteście tutaj, trudno, stało się, musicie zostać do końca. Bella wydostając się stąd, wydostanie i nas. Najważniejsze abyśmy trzymali się razem i nie stanęli oko w oko ze swoimi sobowtórami- rozgadał się

- O to się nie musimy martwić- powiedziała Natasha, a Jelonek spojrzał na nią.- Tam leżą nasze ciała- powiedziała i wskazała na kupę gruzu.

- Mam nadzieję, że Bella tego nie widziała

- My też mamy taką nadzieję

- Jaki plan?- Wtrącił Steve. On  i Bruce chwilę dyskutowali i dopiero teraz włączyli się do rozmowy.

- Wiem gdzie ją trzymają.Budynek znajduje się w na obrzeżach miasta.  Na straży stoi około dwustu Chitaurich.

- Tylko tyle? Damy radę- stwierdziłem, w końcu walczyliśmy już z większą ilością wrogów.

- Chyba zapomniałeś, że nie mamy swoich broni- wtrącił Steve.

- Zaczekajcie- powiedział ten Jeleń i "wyczarował" kilka pistoletów i podał nam- macie mam nadzieję, że wszyscy umieją się z tym obchodzić- wszyscy kiwnęliśmy głowami, nawet Banner.

- Złapcie się mnie, to nas teleportuję do tego budynku- nim zdążyłem zareagować, Peter złapał mnie za rękę, a drugą złapał rękę Lokiego. Steve, Bruce, Nat i Clint złapali mnie. Nagle poczuliśmy szarpnięcie i świat zawirował. Po chwili przestał się obracać, wirowanie w głowie nie minęło, czego skutkiem był nasz upadek na tyłki. Loki tylko uśmiechnął się pod nosem i powiedział coś w stylu " midkgocośtam". Poczekał łaskawie aż podniesiemy swoje tyłki. Kiedy to zrobiliśmy, wszyscy odbezpieczyliśmy swoje klamki. Wylądowaliśmy w jakimś budynku.

- Gdzie my jes...- zaczął Peter, ale Loki go uciszył i pokazał palcem w stronę okna. Nat powoli podeszła do okna i to co tam zobaczyła chyba musiało ją mocno zaskoczyć. Nagle usłyszałem głos Lokiego w swojej głowie, a sądząc po minach reszty oni też go usłyszeli.

Loki# Spokojnie, połączyłem nasze umysły, dzięki czemu możemy rozmawiać nie robiąc żadnego hałasu. Wystarczy że sobie coś pomyślicie i wszyscy to usłyszą.

Peter# Łał, jak to możliwe. Ciekawe czy Bella też tak umie?

Loki# Bez zbędnych myśli proszę

Natasha# Loki powiedział "proszę" to nowość

Tony# Co tam zobaczyłaś?

Natasha# Tylko się nie denerwuj...

Loki# Stąd mamy widok na pokój gdzie leży Bella.

Tony# Że co proszę?! I ciebie nie rusza to że twoja córka leży tam, nie wiadomo co z nią i czy w ogóle żyje?!!- wydarłem się w myślach. Nie rozumiałem go. Wszyscy jakoś tak dziwnie się na mnie patrzyli. Dopiero po chwili zrozumiałem, że pod wpływem emocji nazwałem Bellę córką Lokiego

Loki# Tak się składa że chcę jej pomóc, ale z doświadczenia wiem, że emocje to zły doradca- mówiąc to tak dziwnie na mnie się patrzył.

Bruce# Będzie potrzebny Hulk?

Loki# Nie, jeśli przemienisz się tutaj to w normalnym świecie też staniesz się Hulkiem i możesz narobić więcej szkód niż to wszystko warte.

Jeleń wyjrzał przez okno i ruszył w kierunku drzwi, które otworzył delikatnie, tak by nie zaskrzypiały, a my słyszeliśmy tylko "idziemy"



----------------------------------

Rozdział miał być trochę szybciej, ale miałam problemy techniczne i nie mogłam go wstawić.

Mam do was pytanie: Czy chcielibyście Q&A ? Pytałam o to wcześniej i tylko jedna osoba napisała pytania i mam nadzieję, że teraz choć jeszcze z dwie osoby coś napiszą



Adoptowana || ZAWIESZONE ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz