Rozdział 29

866 31 9
                                    

Kiedy już napatrzyłem się na siebie, moją uwagę przykuł postać leżącą pod moimi nogami. Od razu poznałem Bellę. Chciałem skoczyć mu... Sobie...nie ważne. Chciałem przebić Lokiemu2 gardło sztyletem. Jak na zawołanie ten pojawił się w mojej dłoni. Już miałem w niego wycelować, ale w mojej głowie pojawił się nowy plan i trzeba przyznać był genialny, w sumie jak każdy mój plan.


Pov. Tony

Bałem się o Bellę. Kiedy dowiedziałem się, że jest w tym jakimś Świecie Duchów, Snów czy jakimś innym cholerstwie, chciałem zerwać ten cholerny wisior i tym samym jakąś ją uwolnić. Nie podobał mi się pomysł, aby to Loki ją ratował.

- Wszystko będzie dobrze, prawda panie Stark?- zapytał Peter patrząc na mnie. Widać, że się bał o Bellę, tak jak my wszyscy.

- Mam nadzieję Peter- powiedziałem- mam nadzieję- dodałem ciszej. Między nami zapanowała cisza, którą nagle przerwał Loki.

- Jak się tym cholerstwem steruje- powiedział i zamachnął się pięścią, która nagle zatrzymała się jakby walnął w coś niewidzialnego. Potem ułożył ręce tak jakby złapał powiedzmy kierownice od roweru i poruszał nimi jakby czymś sterował. Po chwili uśmiechnął się, ale dosłownie od razu uśmiech zszedł z jego twarzy. Nagle w jego jednej dłoni pojawił się sztylet. Podniósł rękę jakby chciał się nim zamachnąć. Zanim zdążyłem zareagować, sztylet zniknął a na jego twarz znowu wpłynął delikatny uśmiech


Time skip
---------------------------

Siedzimy już tutaj z dwie godziny i nic się nie wydarzyło, no nie licząc dziwnych ruchów Lokiego i kilku zdań przez niego powiedzianych. Bella natomiast cały czas leżała nieruchomo.

- I jak?- zapytała Natasha wchodząc do pokoju  razem z resztą. Co jakiś czas ktoś przychodził i pytał się: Jak tam? Czy coś się zmieniło? Tym razem przyszli wszyscy.

- Bez zmian

- Mam dość tego czekania!- wybuch nagle Peter. Gwałtownie wstał z krzesła i złapał rękę Lokiego, ja złapałem jego rękę, a reszta złapała mnie. I w ten sposób przenieśliśmy do tego innego świata.

Po tym jak upadliśmy na tyłki, co nie było wcale bolesne, rozejrzeliśmy się wokół nas, a przynajmniej ja. Nowy Jork wyglądał tak jak podczas ataku Lokiego i kosmitów. Ci latali na tych swoich pojazdach az portalu nad Avengers Tower wylatywała jedna z tych ogromnych kup metalu.

- Eeeee, Tony

- Co jest Clint?- zapytałem odwracając się do Oczka, który wpatrywał się w jakiś złoto-czerwony punkt leżący na ziemi. Mam nadzieję, że to nie jest to o czym myślę.

- To chyba twój strój- poszedłem bardzo szybkim krokiem, wcale nie biegłem. Mój kombinezon leżał, a raczej był wgnieciony w ziemię.

- Thor, mógłbyś?- Barbie od razu zrozumiał o co mi chodzi, zerwał maskę i naszym oczom ukazała się moja twarz. Nie oddychałem a i reaktor się nie święcił.

- Aleeee, Panie Stark jak to możliwe?- zapytał Peter przypominając o swojej obecności.

- Lepiej spójrzcie na to- powiedziała Nat pokazując na coś co leżało na stercie gruzu i obok niej. Były to ciała wszystkich. Nat, Clinta, Steve'a, Hulka, Thora.

- Jeżeli Bella to widziała to naprawdę jej współczuje- powiedział Steve, po czym podszedł do młodego, który swoją drogą wyglądał na trochę zdekoncentrowanego- W porządku Peter?

- Tak, po prostu to szok

- Nie wierzę, że to mówię, ale potrzebny jest nam Loki- powiedział Clint.- Bez niego nie damy rady, nie mamy broni, no nie licząc Hulka.

- Masz rację Oczko- zgodziłem się- musimy go znaleźć

- To proste- oznajmił Peter. Wszyscy spojrzeli na niego nie rozumiejąc.- Wystarczy go zawołać

- Nawet się nie...

- PANIE LOKI!!!!!!!!!!!!!!-wydarł się, a ja podszedłem do niego walnąłem go w tył głowy- ała

- Czy ty jesteś poważny?!

- Co wy tu, na brodę Odyna, robicie?


--------------------

Oto rozdział, który według mnie jest do dupy

Chce wam podziękować za aż 9K pod tą opowieścią

Jeżeli jeszcze ktoś tu został to mam pytanie czy chcecie specjał w formie Q&A, jeśli tak piszcie pytania w komentarzach i nie liczą się pytania o next😂😂😂😂😂

Adoptowana || ZAWIESZONE ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz