4.Dokładnie tak samo jak kiedyś

8.7K 320 29
                                    

Był środek nocy, a ja siedziałam na narożniku w salonie wpatrując się w szybę po, której spływały krople jesiennego deszczu i zastanawiałam się nad sensem swojego nudnego życia. Od dawna miewałam problemy ze snem i o ile w dzień mogłabym spać ile tylko by się dało w nocy budziłam się, a na ponowne zaśnięcie potrzebowałam przynajmniej godzinę. Nie mogłam wypędzić ze swojej głowy myśli o Łukaszu, który pochłaniał znaczną większość mojej głowy. Ta sytuacja w pokoju nauczycielskim sprawiła, że wszystko do mnie wróciło... cała miłość do jego osoby, wszystkie szczęśliwe chwile spędzone w jego ramionach. Na samo wspomnienie jak szczęśliwa byłam przy nim moje usta układały się w uśmiechu, lecz wiedziałam jedno. Chociaż nie wiem jak bardzo bym chciała nie mogłam mu się do tego przyznać, wrócić do niego. Temat nauczyciela zakończyłam kilkanaście miesięcy temu i obiecałam sobie, że nigdy więcej nie będę mieć styczności z tym mężczyzną. Może i to głupie, ale miałam zamiar się tego trzymać...

- Nie śpisz? – w salonie pojawiła się Wika przeciągając się i ziewając jednocześnie

- Nie mogę, a ty co? – zaśmiałam się widząc jak niemalże po omacku usiłuje nalać do szklanki wody

- Też jakoś nie mogę. – prychnęłam pod nosem na jej słowa po czym obserwowałam jak zajmuje miejsce obok mnie

Przyciągnęłam nogi do siebie, żeby zrobić jej więcej miejsca, zaś ona rozsiadła się wygodnie opierając głowę o zagłówek.

- Ty wynajmujesz to mieszkanie, prawda? – spytała nagle

- W zasadzie to robi to mój ojciec od swojego bliskiego kolegi, a co?

- Skoro tu mieszkam powinnam dorzucić się do czynszu i rachunków. Co ty na to?

- Nie musisz...

- Po co ja się w ogóle pytałam? – prychnęła – Powoli staję na nogi, odizolowałam się od Matiego, idę na studia. W dodatku starzy zgodzili się mi pomóc, więc czego chcieć więcej? W prawdzie mieszkać z nimi nie mogę, ale zawsze coś do portfela wrzucą, nie?

Pokręciłam ze śmiechem głową na jej stwierdzenie i przeczesałam palcami zupełnie nie ogarnięte włosy dokładnie tak jakby to miało w czymś pomóc.

- Dlaczego właściwie rozeszłaś się z Karaszewskim? Myślałam, że wszystko między wami dobrze. – spojrzałam na nią zmęczonymi oczami pragnąc uniknąć odpowiedzi na to pytanie

- Wyjechałam i jakoś tak wyszło. – wzruszyłam ramionami po czym ziewnęłam – Nie wiem jak ty, ale ja idę spać. Od rana mam zajęcia.

- Ja też już idę. – wstała zaraz po mnie

Rozeszłyśmy się do swoich pokoi, a ja zaraz po zamknięciu drzwi starałam się powstrzymać się przed wybuchem płaczu. Potrzebowałam go. Cholernie go potrzebowałam, ale przecież nie mogłam się do tego przyznać.

Siedziałam w potężnej bibliotece zlokalizowanej na parterze budynku uczelni całkowicie skupiając swoją uwagę na analizowanej książce oraz jej najważniejszych fragmentach. Zupełnie nie spodziewałam się tutaj Maćka, który ni stąd, ni zowąd pojawił się naprzeciwko mnie opadając na niewygodne krzesło.

- Czego ty ode mnie chcesz? – podniosłam wzrok znad lektury patrząc na niego błagalnie

Tym właśnie sposobem przez następną godzinę słuchałam jego wywodów na zupełnie nie obchodzące mnie tematy kończące się na fascynującej opowieści o tym, że odwołali mu godzinę zajęć i nie miał co ze sobą zrobić, więc postanowił odwiedzić swoją najukochańszą przyjaciółkę. Odetchnęłam kiedy wreszcie sobie poszedł i spojrzałam na ekran telefonu chcąc sprawdzić, która jest godzina. Podniosłam się z miejsca zbierając swoje rzeczy, z których ku mojemu zaskoczeniu wypadła karteczka. Widniał na niej jakiś adres, a widząc pismo przyjaciela od razu domyśliłam się do kogo może on należeć. Chyba musimy sobie poważne porozmawiać, Macieju... Nie mogłam rozszyfrować czy to ze mną było coś nie tak, czy z tymi wykładowcami, że za nic nie mogłam usiedzieć na wykładach. Było tak cholernie nudno, że najchętniej wyskoczyłabym stamtąd przez okno nie zwracając uwagi na nikogo ani na nic. Ewentualnie pojechałabym do domu i poszła spać, żeby odespać kolejną ciężką noc podczas, której za nic nie mogłam zasnąć. Moja bezsenność stawała się coraz bardziej uporczywa zresztą, że jakby nie patrzeć następnego dnia potrzebowałam jakiejkolwiek energii, prawda? Z Agatą gadałam już chyba o wszystkim o czym tylko mogłyśmy gadać, a stary profesor nie był nawet w połowie swojego fascynującego monologu. Ach to studenckie życie...

Były nauczyciel || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz