|4| Błagam oszczędź mi szczegółów

773 79 10
                                    

POV Jack

Obudziłem się dziwnie wyspany co kompletnie mi się pasowało.
Przetarłem oczy piąstkami i po przeciągnięciu się wziąłem do ręki telefon spoglądając na godzinę.

-BOŻE JUŻ W PÓŁ DO ÓSMEJ?! SPÓŹNIĘ SIĘ!-krzyknąłem zrywając się z łóżka, od razu podbiegając do szafy i wybierając z niej rzeczy. Na nogi naciągnąłem czarne rurki z dziurami na kolanach A na górę chciałem jedną z moich ulubionych koszul lecz nie było czasu na prasowanie..
Nie mając lepszego pomysłu czym mogę ja zastąpić w dłoń złapałem cienką bluze którą ostatnio sobie kupiłem I założyłem ją na gołą klatkę piersiową.
Do plecaka wrzuciłem jeszcze portfel, ładowarkę do telefonu i t-shirt żeby w razie potrzeby móc się przebrać.
Skoczyłem jeszcze do łazienki szybko ogarniając się z poranną toaletą i byłem prawie gotowy do wyjścia.

Nie miałem już czasu by układać włosy więc po prostu przeczesałem je palcami, układając je w 'artystyczny nieład'.
Do kieszeni spodni wepchałem jeszcze telefon ze słuchawkami wybiegłem z pokoju, uprzednio go zamykając.

-Idę do pracy! - krzyknąłem wybiegając z placówki zanim któraś z opiekunek zaczęła coś mówić.
Biegiem ile sił w nogach nie patrząc na to że potrąciłem już nie jednego po drodze.
Wleciałem do kawiarni od razu idąc w stronę zaplecza by się przebrać.

Spojrzałem za zegarek- ósma piętnaście- to mam prze- Dzień dobry Jack- usłyszałem za plecami głos mojej szefowej na co od razu się wyprostowałem, trzymając w ręce firmowe ciuchy

-Dzień dobry szefowo- uśmiechnąłem się słabo

-Mogłabym cie prosić do siebie na chwile?

- Jasne już idę, przebiorę się tylko- powiedziałem a kobieta zniknęła za kolejnymi drzwiami

Szybko ubrałem koszulkę z logo kawiarni odkładając swoje rzeczy do szafki i ruszyłem na rozmowę z kobietą.

-Usiądź- nakazała wskazując krzesełko stojące przez biurkiem

-Jack chciałam z Tobą porozmawiać na temat pracy.

-Proszę niech nie Pani nie zwalnia! Tylko raz mi się zdarzyło spóźnić.. naprawdę przepraszam ..

- Nic się nie stało chłopcze.
Pracujesz już tutaj prawie dwa lata i sumiennie wypełniasz każdy obowiązek który do Ciebie należy A robisz nawet i więcej. Chciałam się zapytać czy nie chcesz pracować już na stałą umowę.
Będziesz dostawał dużo więcej niż dotychczas z tym że będziesz pracował na zmianę z Tommy'm.

-Siedem dni pracuje?- zapytałem nie będąc tego pewny

-Nie, tylko cztery. Weekendy macie z Tommy'm wolne. Jutro przychodzą dwie dziewczyny młodsze od Ciebie, trzeba będzie je przeszkolić. Zajmiesz się tym?

-Oczywiście

-Pamiętaj tylko żeby się z nim dogadać co do godzin i dni pracy. Zaczynacie od poniedziałku

Nadal nie mogłem w to uwierzyć że dostałem tak jakby mały awans.
Myślałem że jak dowiedzą się że jestem z domu dziecka i nie mam wieku odpowiedniego nie będą chcieli mnie zatrudnić..A właśnie teraz dostałem propozycję pracy tylko o jeden dzień więcej w tygodniu i mam dostawać wypłatę jak normalny człowiek A nie jak za dorywczą..

Rano nie ma jakiegoś wielkiego ruchu.
Kilka osób tylko w drodze do pracy kupuje kawę bądź jakieś cisto..
Na samą myśl o cieście burczy mi w brzuchu.
Wyszedłem na zaplecze chcąc wyjść z portfela pieniądze by zapłacić za kawałek ciasta który zjem zaraz na śniadanie lecz nie było mi dane, ponieważ zadzwonił dzwoneczek oznajmujący że ktoś wszedł do lokalu, więc się zawróciłem

-Witam serdecznie- usłyszałem głos Ryea podchodzącego do blatu

-Cześć Rye- uśmiechnąłem się dodając- To co zawsze?

-Tak- powiedział a mi głośno zaburczało w brzuchu -i może jeszcze cztery kawałki ciasta. Tego dwa I tego dwa- wskazał palcem na odpowiednie wypieki

-Zjesz tyle?

-My zjemy- powiedział przechodząc pod blatem, siadając przy stoliku który niewidoczny od strony klienta przez szklane półki na których znajdowały się wszystkie wypieki.

- Co tak wcześnie dzisiaj?- zapytałem będąc zdzwonimy że chłopak przyszedł o tej godzinie

-Mój książę musiał iść do domu, a ja go odprowadziłem.
Jack nie wyobrażasz sobie jak on dobrze- Beaumont błagam oszczędź mi szczegółów- przerwałem kładąc przed nim duży kubek jego ulubionej herbaty a obok filiżankę z zimnym mlekiem, po chwili donosząc talerzyk z ciastami.

-Nigdy tu nie byłem jak jest tak mało ludzi- odparł upijając dosyć spory łyk

-Rano zawsze tak jest. Przez pierwsza godzinę tłok a potem luz, tylko czasem pojedyncze osoby. Od piętnastej to dopiero jest ludzi, muszę się dogadać z kolegą z pracy kto o której będzie pracował bo dostałem propozycję pracy na stałe I- Boże to świetnie- krzyknął trochę nie wyraźnie przez kawałek ciasta które miał w buzi I zaczął wymachiwać rękoma

- Wiem właśnie- uśmiechnąłem się gdy nagle do lokalu wszedł Tommy

-Hej Jack!- przywitał się wystawiając dłoń, która uścisnąłem
-Cześć,Tom- przedstawił się wystawiając rękę w stronę Beaumonta
-Rye- odparł zaciskając dłoń chłopaka
-Dzwoniła szefowa że mamy się dogadać co do godzin. Powiem Ci prosto z mostu, nie lubię się zrywać z samego rana bo wolę pospać więc chciałbym na popołudnie pracować zawsze jeśli to ci nie przeszkadza- kompletnie mnie to zaskoczyło ponieważ myślałem że wręcz przeciwnie, będzie chciał na rano bo się mniej roboty.. Ale dla mnie to w sumie lepiej

- Jasne nie ma problemu, ja mogę być zawsze na rano- odparłem przytulając chłopakowi

-Wiesz jak jakaś sytuacja alarmowa to można się zamienić ja wszystko rozumiem że ciężko się jest zwlec z łóżka czasem- zaśmiał się spoglądając z tylu na Ryana, który jak się okazało skanował mnie wzrokiem

-A dni?

-Od poniedziałku do czwartku, pasuje?

- Jak najbardziej

-Super to jesteśmy dogadani

Tommy poszedł jeszcze do kierowniczki po czym opuścił lokal, żegnając się z nami.
Jakieś dwadzieścia minut później również moja szefowa wybrała się do domu więc zostałem tylko ja i Ryan.

-Może w końcu zjesz coś? Burczy ci w brzuchu od kiedy tu przyszedłem- powiedział, co było absolutną prawdą. Byłem tak głodny że zjadł bym konia z kopytami.

-Robisz z coś po pracy?

-Raczej nie..

- To zapraszam na wieczór, Anglia gra dzisiaj-kiwnął głową na co się zaśmiałem mówiąc że jasne że przyjdę

Reszta czasu w pracy minęła szybko więc poszedłem się przebrać w normalnie ciuchy. Na zewnątrz zrobiło się mega gorąco więc dobrze zrobiłem biorąc że sobą również koszulke.
Szybko założyłem ją na siebie a bluze schowałem do plecaka i ruszyłem w stronę Ryana który był przy wyjściu.
Po drodze do niego zaszliśmy jeszcze do 'mojego' pytając o zgodę czy mogę zostać na noc u Ryana bo ma dziś na się odbyć późno mecz. Po długich prośbach I błaganiach Pani Robertson się zgodziła, ale tylko pod warunkiem że to nigdzie nie wycieknie I tak też było.
Skoczyłem jeszcze do swojego pokoju, biorąc z torby trochę pieniędzy i rzeczy na zmianę.
-Gotowy? - zapytał Ryan który czekał na mnie przy schodach
-Gotowy- odparłem poprawiając plecak po czym ruszyliśmy w stronę wyjścia

next?

1/?

"HERO" | JACKLYN |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz