POV Jack
Obudziłem się dziwnie wyspany co kompletnie mi się pasowało.
Przetarłem oczy piąstkami i po przeciągnięciu się wziąłem do ręki telefon spoglądając na godzinę.-BOŻE JUŻ W PÓŁ DO ÓSMEJ?! SPÓŹNIĘ SIĘ!-krzyknąłem zrywając się z łóżka, od razu podbiegając do szafy i wybierając z niej rzeczy. Na nogi naciągnąłem czarne rurki z dziurami na kolanach A na górę chciałem jedną z moich ulubionych koszul lecz nie było czasu na prasowanie..
Nie mając lepszego pomysłu czym mogę ja zastąpić w dłoń złapałem cienką bluze którą ostatnio sobie kupiłem I założyłem ją na gołą klatkę piersiową.
Do plecaka wrzuciłem jeszcze portfel, ładowarkę do telefonu i t-shirt żeby w razie potrzeby móc się przebrać.
Skoczyłem jeszcze do łazienki szybko ogarniając się z poranną toaletą i byłem prawie gotowy do wyjścia.Nie miałem już czasu by układać włosy więc po prostu przeczesałem je palcami, układając je w 'artystyczny nieład'.
Do kieszeni spodni wepchałem jeszcze telefon ze słuchawkami wybiegłem z pokoju, uprzednio go zamykając.-Idę do pracy! - krzyknąłem wybiegając z placówki zanim któraś z opiekunek zaczęła coś mówić.
Biegiem ile sił w nogach nie patrząc na to że potrąciłem już nie jednego po drodze.
Wleciałem do kawiarni od razu idąc w stronę zaplecza by się przebrać.Spojrzałem za zegarek- ósma piętnaście- to mam prze- Dzień dobry Jack- usłyszałem za plecami głos mojej szefowej na co od razu się wyprostowałem, trzymając w ręce firmowe ciuchy
-Dzień dobry szefowo- uśmiechnąłem się słabo
-Mogłabym cie prosić do siebie na chwile?
- Jasne już idę, przebiorę się tylko- powiedziałem a kobieta zniknęła za kolejnymi drzwiami
Szybko ubrałem koszulkę z logo kawiarni odkładając swoje rzeczy do szafki i ruszyłem na rozmowę z kobietą.
-Usiądź- nakazała wskazując krzesełko stojące przez biurkiem
-Jack chciałam z Tobą porozmawiać na temat pracy.
-Proszę niech nie Pani nie zwalnia! Tylko raz mi się zdarzyło spóźnić.. naprawdę przepraszam ..
- Nic się nie stało chłopcze.
Pracujesz już tutaj prawie dwa lata i sumiennie wypełniasz każdy obowiązek który do Ciebie należy A robisz nawet i więcej. Chciałam się zapytać czy nie chcesz pracować już na stałą umowę.
Będziesz dostawał dużo więcej niż dotychczas z tym że będziesz pracował na zmianę z Tommy'm.-Siedem dni pracuje?- zapytałem nie będąc tego pewny
-Nie, tylko cztery. Weekendy macie z Tommy'm wolne. Jutro przychodzą dwie dziewczyny młodsze od Ciebie, trzeba będzie je przeszkolić. Zajmiesz się tym?
-Oczywiście
-Pamiętaj tylko żeby się z nim dogadać co do godzin i dni pracy. Zaczynacie od poniedziałku
Nadal nie mogłem w to uwierzyć że dostałem tak jakby mały awans.
Myślałem że jak dowiedzą się że jestem z domu dziecka i nie mam wieku odpowiedniego nie będą chcieli mnie zatrudnić..A właśnie teraz dostałem propozycję pracy tylko o jeden dzień więcej w tygodniu i mam dostawać wypłatę jak normalny człowiek A nie jak za dorywczą..Rano nie ma jakiegoś wielkiego ruchu.
Kilka osób tylko w drodze do pracy kupuje kawę bądź jakieś cisto..
Na samą myśl o cieście burczy mi w brzuchu.
Wyszedłem na zaplecze chcąc wyjść z portfela pieniądze by zapłacić za kawałek ciasta który zjem zaraz na śniadanie lecz nie było mi dane, ponieważ zadzwonił dzwoneczek oznajmujący że ktoś wszedł do lokalu, więc się zawróciłem-Witam serdecznie- usłyszałem głos Ryea podchodzącego do blatu
-Cześć Rye- uśmiechnąłem się dodając- To co zawsze?
-Tak- powiedział a mi głośno zaburczało w brzuchu -i może jeszcze cztery kawałki ciasta. Tego dwa I tego dwa- wskazał palcem na odpowiednie wypieki
-Zjesz tyle?
-My zjemy- powiedział przechodząc pod blatem, siadając przy stoliku który niewidoczny od strony klienta przez szklane półki na których znajdowały się wszystkie wypieki.
- Co tak wcześnie dzisiaj?- zapytałem będąc zdzwonimy że chłopak przyszedł o tej godzinie
-Mój książę musiał iść do domu, a ja go odprowadziłem.
Jack nie wyobrażasz sobie jak on dobrze- Beaumont błagam oszczędź mi szczegółów- przerwałem kładąc przed nim duży kubek jego ulubionej herbaty a obok filiżankę z zimnym mlekiem, po chwili donosząc talerzyk z ciastami.-Nigdy tu nie byłem jak jest tak mało ludzi- odparł upijając dosyć spory łyk
-Rano zawsze tak jest. Przez pierwsza godzinę tłok a potem luz, tylko czasem pojedyncze osoby. Od piętnastej to dopiero jest ludzi, muszę się dogadać z kolegą z pracy kto o której będzie pracował bo dostałem propozycję pracy na stałe I- Boże to świetnie- krzyknął trochę nie wyraźnie przez kawałek ciasta które miał w buzi I zaczął wymachiwać rękoma
- Wiem właśnie- uśmiechnąłem się gdy nagle do lokalu wszedł Tommy
-Hej Jack!- przywitał się wystawiając dłoń, która uścisnąłem
-Cześć,Tom- przedstawił się wystawiając rękę w stronę Beaumonta
-Rye- odparł zaciskając dłoń chłopaka
-Dzwoniła szefowa że mamy się dogadać co do godzin. Powiem Ci prosto z mostu, nie lubię się zrywać z samego rana bo wolę pospać więc chciałbym na popołudnie pracować zawsze jeśli to ci nie przeszkadza- kompletnie mnie to zaskoczyło ponieważ myślałem że wręcz przeciwnie, będzie chciał na rano bo się mniej roboty.. Ale dla mnie to w sumie lepiej- Jasne nie ma problemu, ja mogę być zawsze na rano- odparłem przytulając chłopakowi
-Wiesz jak jakaś sytuacja alarmowa to można się zamienić ja wszystko rozumiem że ciężko się jest zwlec z łóżka czasem- zaśmiał się spoglądając z tylu na Ryana, który jak się okazało skanował mnie wzrokiem
-A dni?
-Od poniedziałku do czwartku, pasuje?
- Jak najbardziej
-Super to jesteśmy dogadani
Tommy poszedł jeszcze do kierowniczki po czym opuścił lokal, żegnając się z nami.
Jakieś dwadzieścia minut później również moja szefowa wybrała się do domu więc zostałem tylko ja i Ryan.-Może w końcu zjesz coś? Burczy ci w brzuchu od kiedy tu przyszedłem- powiedział, co było absolutną prawdą. Byłem tak głodny że zjadł bym konia z kopytami.
-Robisz z coś po pracy?
-Raczej nie..
- To zapraszam na wieczór, Anglia gra dzisiaj-kiwnął głową na co się zaśmiałem mówiąc że jasne że przyjdę
Reszta czasu w pracy minęła szybko więc poszedłem się przebrać w normalnie ciuchy. Na zewnątrz zrobiło się mega gorąco więc dobrze zrobiłem biorąc że sobą również koszulke.
Szybko założyłem ją na siebie a bluze schowałem do plecaka i ruszyłem w stronę Ryana który był przy wyjściu.
Po drodze do niego zaszliśmy jeszcze do 'mojego' pytając o zgodę czy mogę zostać na noc u Ryana bo ma dziś na się odbyć późno mecz. Po długich prośbach I błaganiach Pani Robertson się zgodziła, ale tylko pod warunkiem że to nigdzie nie wycieknie I tak też było.
Skoczyłem jeszcze do swojego pokoju, biorąc z torby trochę pieniędzy i rzeczy na zmianę.
-Gotowy? - zapytał Ryan który czekał na mnie przy schodach
-Gotowy- odparłem poprawiając plecak po czym ruszyliśmy w stronę wyjścianext?
1/?
CZYTASZ
"HERO" | JACKLYN |
FanfictionCześć jestem Jack. Jack Duff i jestem w tym jakby nowy. Nie wiem za bardzo jak mam zacząć ale myślę że nie za nudzę Cię swoją osobą! Więc jeśli wiesz jak mam na imię to opowiem troszkę o sobie.. Albo Jack mieszka od kilku lat w domu dziecka z powodu...