POV Andy
-Też coś chcesz?- zapytał mnie Brook siadając z miską płatek spoglądając na mnie na co popatrzyłem na niego z kpiną.
Też chętnie bym coś zjadł i innego niż budyń, jogurt czy kisiel ale nic innego nie przechodziło mi przez gardło a nawet jeśli to bardzo mnie bolało i potem nie mogłem się nawet napić.Nie mając większego wyboru a będąc strasznie pokiwałem głową na tak
-A więc na co masz ochotę?- zapytał a ja nagle poczułem jak moje ciało oblewa chłód przez co zacząłem się trząść
-Chodź do łóżka, a ja ci zrobię budyń czekoladowy. Może być?- westchnąłem tylko i pokiwałem głową na tak po czym ruszyłem po schodach do swojego pokoju.
Ryan rozłożył mi kanapę na dole ale po pierwsze nie była ona tak wygląda jak moje łóżko, po drugie moje łóżko pachnie Ryanem I od razu lepiej się tu czuje.
Wszedłem do pokoju, od razu zakładając na siebie bluzę mojego chłopaka która sięgała mi do pół uda zakrywając moje bokserki tak, że nie było ich w ogóle widać.
Położyłem się do łóżka, zakopując pod kołdrę lecz za bardzo zaczęło mnie drażnić światło wiec zasunąłem całkowicie roletę a w pokoju zapanował mrok.-A ty co?- zaśmiał się Brook wychodząc, zamykając za sobą drzwi trzymając w rękach coś dla mnie
Sięgnąłem dłonią do lampki nocnej i ją zapaliłem, nie dawała ona dużego światła więc nie drażniła moich oczu lecz rozświetlała dokładnie tyle ile trzeba.
-Dziękuję- powiedziałem niemo na co Brook zrobił tylko smutną minę, siadając obok na łóżku podając mi ciepłą miskę z budyniem
-Mogę?- zapytał chcąc się położyć obok
Nie wiem dlaczego się w ogóle o to pytał.
Wywróciłem oczami i pokiwałem głową na tak na co posłał mi uśmiech.-Słuchaj Andy.. możemy no wiesz porozmawiać?- przerwał chwilę ciszy gdy ja w skupieniu próbowałem choć trochę napełnić swój żołądek który domagał się jedzenia
-Bo.. Bo ja powiedziałem Jackowi że go kocham i nie wiem czy to nie za wcześnie.. znaczy bo wiesz on też to powiedział ale ja to zrobiłem pierwszy..
Boję się że on jest tylko mną zauroczony.. - powiedział spoglądając w swoje palce, które były teraz najciekawsza rzeczą na świecie- Brook- powiedziałem zbierając swoje siły przez co chłopak na mnie spojrzał
- Wiem Andy Że to głupie Ale wy sobie mówicie z Ryanem, no wiesz że się kochacie?- zapytał na co bez dokończenia jego zdania zacząłem przytakiwać
-Kto powiedział pierwszy?- wskazałem na siebie dłonią a chłopak otworzył szeroko oczy
-Naprawdę?- zapytał co potwierdziłem.
Dobrze go rozumiałem.. również do niedawna miałem takie obawy ale teraz wiem że jestem dla niego bardzo ważny. Za Ryana byłbym w stanie oddać życie i wiem że Jack by zrobił to samo dla niego. Bardzo dużo przeszli, zarówno jeden jak i drugi. Jack go wspiera w tych złych monetach więc nie wierzę by robił coś dlatego że mu ktoś karze.
Miałem po prostu ochotę wykrzyczeć mu to w twarz że Jack go kocha lecz i tak bym nie dał rady.
Nie mogąc z siebie nic wykrztusić po prostu przytuliłem do siebie blondyna ciągnąc go za sobą, opadając na pościel.-Wiem że nic mi nie odpowiedziałeś ale naprawdę mi pomogłeś. Potrzebowałem tego- odparł mocno się do mnie przytulając
-A teraz chodź, zmierzę ci temperaturę bo jesteś cały gorący i dam leki które kazał mi dać ci Ryan
POV Jack
Byłem już po swojej zmianie przebrany I gotowy do wyjścia, czekając tylko na przyjazd Ryana. Siedziałem na murku przed kawiarnią gdy nagle podjechało dobrze mi znane auto Fowlera.
-Dzięki Rye- powiedziałem siadając na miejsce pasażera zapinając pas
-Sorka że się spóźniłem, Ale zajechałem jeszcze do apteki po leki na astmę Andyego i kilka tabletek o których zapomniałem wcześniej- odparł gdy byliśmy już w drodze
-Ten to ma z Tobą dobrze- powiedziałem z uśmiechem na ustach widząc jak bardzo chłopak jest opiekuńczy dla starszego od siebie blondyna
-Brook z Tobą ma jeszcze lepiej
- Po czym wnioskujesz?
-Andy go znał ze szkoły i nie tylko. Mówił że był kompletnie inny kiedyś. Zmieniłeś go Jack, on przy tobie czuje się bezpiecznie. Większość ludzi po takich traumach w życiu zamyka się w sobie.
Tylko ty się dla niego teraz liczysz. Jesteś jedynym co teraz ma - powiedział a ja czułem dziwne uczucie od środka.-Naprawdę zastąpiłem mu wszystkich?
- Tak, nie widzisz tego?
-Nie powiedziałbym, bardziej widzę to u Ciebie i Andiego. Wiesz opiekujesz się nim I tak dalej
- Ty robisz dokładnie to samo Jack, przypatrz się temu- odparł na co dokładnie zacząłem wszystko analizować.
Nim się obejrzeliśmy znaleźliśmy się pod domem.Ryan odstawił leki na blat w kuchni a ja poszedłem do salonu.
-Nie ma ich?-Spojrzałem na telewizor ze wstrzymanym meczem a do pokoju wszedł Ryan- Nie ma ich? - powtórzył - pewnie są na górze- dodał ruszając cicho w stronę schodów A ja tuż za nim.
Weszliśmy do sypialni chłopaków zostając Andiego razem z Brookiem śpiących w praktycznie całym pomieszczeniu.
Andy był przykryty po sam nos a Brook leżał nieco niżej od niego, trzymając na nogach blonyna głowę.-Niech śpią- szepnął Rye ciągnąć mnie za rękę w stronę wyjścia.
Zeszliśmy z powrotem na dół gdzie pomogłem Ryanowi posprzątać w salonie oraz przygotować coś na obiad.
- Naprawdę nie wiem jak podziękować Brookowi- odezwał się pakując do buzi kilka frytek
-Daj spokój, przecież jesteśmy przyjaciółmi- odparłem
- Wiem I niezmiernie mnie to cieszy- uśmiechał się
-Myślałeś że to Wszystko się tak potoczy? No wiesz.. dom dziecka, Ja, Andy,Brook
-W życiu bym nie pomyślał, ale też gdybym mógł to nie zmieniłbym swoich decyzji ani nie chciałbym by coś się wtedy nie zdarzyło
-Dlaczego? Mógłbyś rozegrać to Wszystko inaczej
- Ale wtedy nie poznałbym was..teraz To wy jesteście dla mnie wszystkim- powiedziałem posyłając Beaumontowi szczery uśmiech na co zrobił to samo
- Kocham Cię stary- powiedział wstając I rozkładając ramiona
- Ja Ciebie też Rye.. Ja Ciebie też..
CZYTASZ
"HERO" | JACKLYN |
FanfictionCześć jestem Jack. Jack Duff i jestem w tym jakby nowy. Nie wiem za bardzo jak mam zacząć ale myślę że nie za nudzę Cię swoją osobą! Więc jeśli wiesz jak mam na imię to opowiem troszkę o sobie.. Albo Jack mieszka od kilku lat w domu dziecka z powodu...