|25|Grzeczni byliście?

703 72 8
                                    

POV Brook

-Jack j-ja.. Ja Cię kocham.. Zakochałem się w tobie- w końcu to z siebie wykrztusiłem

-Przepraszam- dodałem zaczynając się od niego powoli odsuwać chcąc wyjść z wanny

- Za co niby mnie przepraszasz?- zatrzymał mnie jedną dłonią a drugą zmuszając mnie bym na niego popatrzył.
Nic się nie odezwałem tylko wpatrywałem się w oczy Irnaldczyka z których nie mogłem odczytać kompletnie nic..

-Brooklyn- powiedział wyrywając mnie z jakiegoś transu

- Tak?

-Powiedziałem że ja też Cię kocham- słabo się uśmiechał, trzymając dłoń na moim policzku

-Ja nie wiem co powiedzieć.. myślałem że robisz to wszystko tylko dlatego że straciłem ojca..

- Nie Brooklyn, naprawdę cie lubie I coś do Ciebie czuje, inaczej nie chciałbym żebyś bym moim chłopakiem . Mimo tak krótkiego czasu przez który się znamy, mam wrażenie jakby była to wieczność. Poza tym postaram się być najlepszym I najbardziej kochającym chłopakiem na świecie- pocałował mnie z uczuciem, ręką gładząc mój kark

Gdy oboje umyliśmy swoje ciała opuściliśmy łazienkę w samych ręcznikach ruszyliśmy do sypialni chłopaka.

-Widzisz mówiłem że ich nie będzie- powiedział Jack pokazując mi zegarek na którym widniała godzina dwudziesta druga piętnaście. Nie spodziewałem się że czas minie aż tak szybko podczas oglądania filmów.
Pokiwałem tylko głową i przyciągnąłem się na łóżku, zsuwajac gorącego laptopa ze swoich kolan.

- Co powiesz na tosty? Trochę zgłodniałem po tych filmach- przyciągnął sie I wstał z łóżka podając mi dłoń by pomóc mi wstać. Przytaknąłem blondynowi i oboje zeszliśmy na dół do kuchni Fowlera zrobić sobie jedzienie.

Swoją drogą byłem bardzo ciekawy gdzie wywiało Ryana z Andym biorąc pod uwagę to że wszyszli kilka dobrych godzin temu.

Szybko obsłużyliśmy się lodówką blondyna a raczej jej zawartością i przygotowaliśmy kilkanaście tostow z różnymi dodatkami.

Właśnie wyjmowałem pierwszą porcję z tostera gdy nagle usłyszeliśmy dźwięk przekrecajacego się zamka a zaraz potem rozmowę dwóch pozostałych chłopaków.

- Oh widzę że zrobiliście dla nas tosty- powiedział Ryan zgarniając jednego nie zważając że jest gorący I dopiero wyjety

- Co tam porabialiście?- zapytał siadajac na blacie a do kuchni powolnym krokiem wszedł Andy

- Nic ciekawego, oglądaliśmy filmy A wy gdzie byliście? - zapytałem patrząc na Andiego który wyjmowal z lodówki zimna wodę

-Tu i tam, nic ciekawego

- Ale aż tak długo?- dopytywał Jack

-Musiałem jeszcze coś w pracy załatwić, mieli jakieś problemy z systemem- odparł wzruszając ramionami patrząc na Ryana który już kończył mojego drugiego tosta

- Ale chociaż wyjście udane- zaśmiał się Beaumont i zaskakując z blatu poszedł w stronę salonu

-Grzeczni byliście?- zapytał się Andy Jacka

- Tak jak wy- odparł krótko pokazując palcem na plamę znajdującą się na szyji chłopaka.
-Andy. - Wiem Wiem , trochę skrzypi- powiedział tylko kiwając głową i przyjął od Duffa talerz z jedzieniem po czym również zniknął w salonie.

- Skąd on? - zapytałem się będąc w szoku jakim cudem Andy tak dużo rzeczy wie nie uczestnicząc w sytuacji

-Nie wiem ale zaczynam się go bać- zaśmiał się biorąc swoją porcję po czym dołączyliśmy do chłopaków w salonie

Chwilę przez dwunastą poszliśmy do swoich pokoji. Znaczy Ryan z Andym do swojego A ja z Jackiem do jego.
Złapałem za swój telefon- jedenaście połączeń od nieznanego numeru - pewnie matka.. - mruknąłem zablokowując telefon i zdejmując z siebie koszulke a do pokoju wszedł Jack

- To co jeszcze jeden film?- zapytał również ściągając z siebie t-shirt

-Nieee, chodźmy już spać- jęknąłem wręcz błagalnie przytulając się do chłopaka

- Jasne, jeśli chcesz to możemy iść już spać- powiedział całujac mnie przelotnie w usta

Puściłem go i rozebrałem się do samych bokserek kładąc się na łóżko pod ścianą.
Jack jeszcze zamknął drzwi na klucz by żaden z chłopaków nam nie wparował I zrobił to samo co ja. Sięgnął dłonią jeszcze do lampki nocnej gasząc ją, a w pokoju zrobiło się całkowicie ciemno.
Ułożyłem się wygodnie na łóżku odwracając się twarzą do Jacka, łapiąc go za dłoń i łącząc ją z moją.
Uśmiechnąłem się gdy zacisnął moją dłoń mocniej , muskając jej zewnętrzną część kciukiem. Chcąc zmniejszyć odległość między nami po prostu przyciągnąłem go do siebie tak ze nasze klatki piersiowe się ze sobą stykały.

-Dobranoc mój chłopaku- szepnął naciskając na dwa ostanie słowa, co spowodowało mój kolejny uśmiech, którego niestety nie mógł dostrzec

-Dobranoc Jack- pocałowałem go w usta jeszcze bardziej przyciskając go do siebie, pogłębiając pocałunek

-Mało ci co?- zapytał gładząc mój policzek

-Ciebie zawsze- powiedziałem powracając do całowania ust chłopaka, który był dla mnie wszystkim..

"HERO" | JACKLYN |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz