Pov Jack
Obejrzałem się jeszcze dwa razy za siebie widząc uciekajacego szczęśliwego Brooklyna na boso w stronę domu.
Zaśmiałem się pod nosem kręcąc głową i ruszyłem w stronę domu Andiego, do którego miałem około pięć minut drogi.
Już z daleka zobaczyłem dobrze znany mi dom oraz auto stojące przed nim.-Jestem Andy!- krzyknąłem wchodząc jak do siebie
-Jestem w kuchni!- odkrzyknął więc ruszyłem w podane przez niego miejsce
-Jednak widzę że to ty będziesz gotował Ryanowi a on mi- powiedziałem siadajac na blacie patrząc jak chłopak robi śniadanie dla siebie
-Masz tu porządek a nie to co u nas- odezwałem się podziwiając schludność w jakiej mieszkał Fowler. W sumie to robiłem to za kazdym razem.
-Rodzice w pracy ciągle?- zapytałem zaskakująco z blatu nalewajac sobie wody do szklanki, próbując go wyczuć. Wiedziałem że mieszka sam od Ryana Ale sam chciałem by mi to powiedział
-Umm ja nie mieszkam z rodzicami. Ojca nie znam a matka się do mnie nie przyznaje od kiedy pamiętam- odparł bez emocji nakładając danie na dwa talerze
-Emm ja.. Ja przepraszam.. nie widziałem, nie chciałem..- szczerze spodziewałem się wszystkiego tylko nie tego..
- Spokojnie nic się nie stało, szczerze mówiąc tak jest nawet lepiej- uśmiechał się podając mi talerz oraz widelec
-Wpadłem na taki pomysł czy nie chciałbyś z Ryanem zamieszkać u mnie hm?- zapytał spoglądając na mnie
-Wiesz co nie wiem co mam powiedzieć.. może porozmawiaj z nim.. A poza tym będę wam przeszkadzał bo z tego co widzę to się nieźle macie ku sobie
- Nie będziesz mi ani ty przeszkadzał ani on. Reasumując to I tak albo ja siedzę ciągle u was albo wy u mnie więc lepszym rozwiązaniem będzie jakbyście zamieszkali wy tutaj
-Racja- pokiwałem głową dodając- więcej miejsca i- bliżej do Gibsona- puścił mi oczko a ja czułem jak moje policzki stają się różowe
-Obiecałem jego Ojcu- tak tak Wiem, tak sobie to tłumacz- przerwał mi zaczynając się śmiać kończąc swoje śniadanie
-Witam pięknych chłopców- usłyszeliśmy A zaraz potem Ryan wszedł do kuchni rozburzając moja fryzure ręką A Fowlerowi składając pocałunek na policzku.
-Słuchaj Rye z Jackiem już rozmawiałem na ten temat. Nie chciałbyś się tu wprowadzić?- zapytał blondyn na co Beaumont uśmiechał się od ucha do ucha i łapiąc go za policzki czule go pocałował
-Rozumem że to znaczyło tak?
- Tak- odparł Ryan spoglądając na mnie pytając- Jak rozmowa z Brooklynem?
-Nawet dobrze- odpowiedziałem próbując się nie uśmiechnąć gdy nagle dostałem smsa właśnie od niego czy robię coś po szestanej
-Coś jest za rzeczy- szturchnął mnie w ramię blondyn
-Kolegujemy się- odezwałem się zaraz po tym jak odpisałem Gibsonowi że nie mam planów i chętnie z nim gdzieś wyskocze
-Ryan daj spokój on nie słucha- usłyszałem po chwili A w kuchni nie było nikogo prócz mnie
Bylo już po dwunastej więc miałem jeszcze trochę czasu by się na spokojnie ogarnąć.
-Rye! Pojedziemy zaraz do domu? Potrzebuje się przebrać bo wychodzę!-Jack kochanie chciałbym ale przyszedłem na pieszo
- Andy!
- Jasne dam wam auto- powiedział rzucając we mnie kluczykiem od auta
-Zostajacie dzisiaj nie? - zapytał blondyn na chwile odrywając wzrok od mojego przyjaciela
- Ja przenocuje w mieszkaniu, nie wiem i której wrócę. A Ty Ryan się hamuj- odparłem wskazując w jego kierunku palcem na co podniósł ręce w obronnym geście
-Dobrze tato- zaśmiał się wstając z kanapy i biorąc odemnie klucze
- Za pół godziny będę- powiedział w stronę Fovvsa, puszczając mu buziaka w powietrzu
-Jesteście razem czy nie?- zapytalem gdy ledwo weszliśmy do auta
-Wiedziałem że o to zapytasz
-A więc?
- Tak, znaczy tak mi się wydaje. Może nie oficjalnie bo żaden się nie zapytał ale raczej tak. To może ty mi lepiej powiedz gdzie wychodzisz co?
-Idę się spotkać.. z koleżanką z pracy. Umówiłem się z nią już wcześniej i pytała czy aktualne A ja kompletnie o tym zapomniałem
- Jak szczęściara ma na imię hmm?
-Umm Alex..
-Alex mówisz? No dobrze skoro sąsiad Andiego ma na imię Alex to jak najbardziej miłej zabawy życzę
-Ryaaan- powiedziałem zakładając ręce na klatce
- Oh nie obrażaj się bo złość piękności szkodzi mój mały krasnalku
-Ejjj miałeś tak do mnie nie mówić!
-Dobrze irnaldczyku- odparł po czym puścił muzykę w radiu
Pół godziny później byłem już po kubku herbaty i szedłem właśnie pod prysznic.
Po drodze wziąłem tylko czysty ręcznik i ruszyłem w stronę łazienki.Wyszedłem z niej tylko w ręczniku bo i tak przecież nikogo nie było w domu więc czemu nie?
Wszedłem do swojej sypialni otwierając szafę i zastanawiając się w co mam się ubrać. Spojrzałem na zegarek- Boze mam tylko piętnaście minut!- krzyknąłem I wyjąłem z niej ciemną koszulke I czarne obcisłe rurki.
Wbiegłem jeszcze do łazienki gdzie użyłem dezodorantu, perfum oraz lakieru do włosów.
-Dobra jeszcze tylko kasa- powiedziałem sam do siebie słysząc dzwonek do drzwi
CZYTASZ
"HERO" | JACKLYN |
FanfictionCześć jestem Jack. Jack Duff i jestem w tym jakby nowy. Nie wiem za bardzo jak mam zacząć ale myślę że nie za nudzę Cię swoją osobą! Więc jeśli wiesz jak mam na imię to opowiem troszkę o sobie.. Albo Jack mieszka od kilku lat w domu dziecka z powodu...