|40|Nieodpowiedni moment Ollie..

456 73 13
                                    

POV Brook

-Umm Brookie

- Tak Rye?-Zapytałem

-Słuchaj mógłbym porwać Fowlera na kilka godzin do siebie?

- Przecież to nie mój chłopak- uśmiechałem się a oczy Ryana błyszczały.
I tak podziwiam go za to że wytrzymały tyle bez siebie lecz wcale nie myśleli, jedną Andy upierał się że nie zostawię mnie samego co z jego strony było bardzo kochane.

-Ale na pewno?

-Na pewno- odparłem zadowolony a po dziesięciu minutach zostałem sam w domu przez co niezmiernie się cieszyłem.
Będąc w domu Fowler nie odstępował mnie nawet na krok, bojąc się że mogę sobie coś zrobić więc próbowałem mu pokazać że ta cała kłótnia z Jackiem mnie nie ruszyła na tyle bym sobie coś przez to zrobił. W rzeczywistości było kompletnie inaczej.. co dzień wylewałem łzy pod prysznicem oraz w poduszkę gdy Andy już spał lub nie było go po prostu w pobliżu, A gdy wracał byłem tym twardym lecz mimo to mnie wspierał i o mnie dbał.

Spojrzałem na zegarek, Jack za pół godziny kończył pracę więc postanowiłem że się do niego wybiorę. Chciałem z nim porozmawiać sam na sam nie w towarzystwie któregoś z chłopaków.
Szybko się ubrałem i po zamknięciu domu na klucz rzuciłem się biegiem w stronę kawiarni.
Po drodze zorientowałem się że nie zdążę więc postanowiłem pójść skrótem lecz to co tam zobaczyłem przerosło mnie samego.
Partner mojej matki razem ze swoim bratem okładali Jacka pięściami, przyciskając go mocno do ściany.

- Co ty do cholery robisz! Zostaw go! - krzyknąłem w jego stronę przez co ma mnie spojrzał

-Ohh I jeszcze nie dotrzymałeś umowy, no pięknie..- wysyczał przez zęby i ponownie uderzył Jacka który opadł na ziemię

-Puszczaj mnie!- krzyknąłem gdy mocno mnie przytrzymał uniemożliwiając mi podejście do kaszlącego krwią chłopaka

-Dlaczego mu to robisz co? Matka ci kazała?

- Masz szczęście że Ciebie nie mogę tknąć- powiedział mocniej zaciskając rękę na moim karku

Nagle rozbrzmiał się dźwięk policyjnych syren przez co chłopak mojej matki mnie puścił zaczynając uciekać. Próbowałem go gonić lecz był szybszy. Widząc że radiowóz blokuje mu drogę odpuściłem i zacząłem się kierować w stronę Jacka przy którym klęczał jakiś chłopak.

-Ollie.. boli- szepnął a ja spojrzałem na chłopaka który pokiwał w moja stronę głowę mówiąc tylko -Dzwon po karetkę

POV Andy

Od razu po wejściu do domu Rye przybił mnie do ściany zaczynając całować moja szyję unosząc mnie lekko do góry.

-Andy..- szepnął kiedy wsunąłem jedną dłoń w jego spodnie, dłonią przejeżdżając po jego kroczu.
Ryan wiedząc o co mi chodzi całkowicie mnie podniósł I zaczął kierować w stronę nasze sypiali.
Położył mnie na łóżku zaczynając ciągnąć moje obcisłe jeansy gdy nagle mój telefon zaczął dzwonić.
Wyjął go z tyłkiem kieszeni moich spodni po czym odebrał

- Nie wiem czy jesteś świadomy tego ale to nie jest nieodpowiedni moment Ollie..- powiedział zaczynając jedną dłonią zsuwać swoje rozpięte już spodnie.
Nagle z jego twarzy znikł uśmiech, a mógłbym rzec że naprawdę spoważniał

- Jasne.. daj nam pięć minut

-Najpierw to my skończymy to co zaczęliśmy- przyciągnąłem go do siebie wpijając się w jego usta.
Beaumont oddał czuły pocałunek I powrócił do moich spodni zaczynając je zapisać. Zaraz co?

-Rye?- Zapytałem zdezorientowany

-Jack jest pobity w szpitalu, Brooklyn jest z nim a tych dwóch facetów co go pobiło to fagas matki i jego brat.

-Ja pierdole..- szepnąłem I zacząłem się ubierać

"HERO" | JACKLYN |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz