POV Rye
Obudziłem się o tej godzinę co zawsze spoglądając na Fowlera który przylegał do mojego ciała, przy okazji je oplatając.
Delikatnie wyplątałem się z jego ramion i pocałowałem go w czoło po czym ruszyłem do łazienki.
Po wykonaniu porannej toalety oraz ubraniu się poszedłem obudzić Jacka, ponieważ umówiliśmy się że będę go podrzucał do pracy bo w sumie mam po drodze. Uchyliłem po cichu drzwi zaglądając do pokoju gdzie na łóżku leżał sam blondyn. Czyżby Jack już czekał na mnie na dole?
Zamknąłem za sobą drzwi, pozwalając chłopakowi spokojnie się wyspać.
Zszedłem na dół niestety nie zastając nikogo a pierwsze co mi przyszło na myśl to to, że musiał być dzisiaj wcześniej w pracy i postanowił pójść do niej na piechotę.
Wzruszyłem ramionami i wziąłem się za zrobienie sobie jakiegoś śniadania. Nie miałem zbytnio czasu ani ochoty by coś zrobić więc poszedłem na łatwiznę nalewając sobie zimnego mleka do miski, dosypując moich ulubionych płatków śniadaniowych.
Po szybkim śniadaniu zacząłem zbierać się o wyjścia. Zakładając buty zauważyłem że zaczął mocniej padać deszcz więc złapałem jeszcze bluze którą miałem na sobie wczoraj, zakładając ją przez głowę tym samym psując swoją idealnie ułożoną fruzyre.
Na głowę zrzuciłem kaptur i ruszyłem w stronę auta mojego chłopaka które było zaparkowane na podjeździe.Po niecałych dziesięciu minutach jazdy zaparkowałem na dużym parkingu przed hotelem I biegiem ruszyłem w stronę środka by jak najmniej zmoknąć.
-Cześć wszystkim!- powiedziałem widząc kumpli z pracy
-Rye? A co ty tu robisz? Przecież masz wolne- odezwał się Ben unosząc jedną brew do góry
-Wolne? Jak to?
- No mówiłeś że nie będzie Fowlera tak z tydzień A nawet więcej i szef wywnioskował że jeżeli to ty dzwonisz w jego imieniu to ty się nim opiekujesz więc tobie też dał wolne.
- Nie maiłem o tym pojęcia, naprawdę nikt do mnie nie dzwonił. Jesteś pewien że na pewno mam to wolne?
- Tak, przy mnie to mówił I kazał swojej sekretarce do Ciebie zadzwonić. Poza tym wiedział że Andy sam nie poszedł by do lekarza A tym bardziej siedział w domu. On nawet z gorączką przychodził do pracy także wiesz.. wolał być tu niż siebie w domu sam...- powiedział a mnie to zaskoczyło. Wiedziałem że Andy lubił swoją pracę ale żeby aż tak się poświęcać.. A co do tego że nie lubi być sam to już zauważyłem..
Podziękowaniem Benowi I pożegnałem się z resztą przyjaciół po czym wyszedłem z miejsca swojej pracy, wracając spowrotem do auta.
Nie chcąc narazie wracać do domu, a mając okazję skorzystać z tego że Brook jest dzisiaj z Andym jako następne miejsce obrałem sobie galerię handlową w której miałem zamiar zrobić małe zakupy.Auto zostawiłem na drugim piętrze udając się do kilku moich ulubionych sklepów ze znanymi markami.
Ledwo do niego wszedłem i zobaczyłem przepiękne dwie bluzy które koniecznie musiałem mieć!
Szybko poszukalem odpowiedniego rozmiaru i poszedłem je przymierzyć.
Po dłuższym zastanowieniu pomyślałem że jedną z nich dam Andiemu, bo w sumie gdybym tego nie zrobi to i tak by mi ją zabrał tak jak prawie każda.
Idąc do kasy zauważyłem jeszcze T-shirty przypominające wyglądem do tych DIY które się robi farbami w domu.
Nie był bym sobą gdybym się nie oparł więc wziąłem jeszcze trzy koszulki oraz jedną tęczową specjalnie dla mojego chłopaka po czym już nie mierząc ruszyłem w stronę kasy.Po zakupach ciuchowych oraz spożywczych w galerii od razu pojechałem do domu, stwierdzając że trochę tam ogarnę oraz zrobię obiad i poproszę chłopaków by któryś z nich podrzucił Andiego do domu.
Otworzyłem zamek w drzwiach, wnosząc wszystkie zakupy do domu zaczynając wypakowywać je, chowając poszczególne produkty do szafek jak i lodówki.
Gdy wszystko już znalazło się na swoim mieściu ruszyłem na górę wziąć gorący prysznic i się przebrać.
Wyszedłem na górę idąc od razu do łazienki chcąc wrzucić rzeczy do prania lecz pralka chodziła. Zaraz Ale jakim cudem?
Spojrzałem przez szybkę na ubrania i dobrze wiedziałem do kogo one należą.
W samych bokserkach wyszedłem z łazienki, zaczynając się kierować do pokoju Duffa lecz nie spodziewałem się tego co tam mogłem zastać.
Nie czekając długo po prostu pobiegłem do niego kciukiem delikatnie dotykając jego opuchniętej oraz pocharatanej twarzy-O mój Boże Jack co Ci się stało? - zapytałem na co chłopak uchylił oczy
-Rye..- jęknął zaczynając płakać
- Jack kto ci to zrobił?
- Nie wiem Rye.. Nie wiem- powiedział odkrywając kołdrę, podnosząc koszulke minimalnie pociągając zakrwianiowy bandaż który opatrywał jego rane na brzuchu
-Boze dzwonię do Brooka, on musi- Nie Rye! Nie rób tego! On nie może się o tym dowiedzieć ..
- Ale co ty wygadujesz? Z Tobą trzeba jechać do szpitala i lepiej żeby Brooklyn o tym wiedział- odparłem zaczynając szukać numeru w telefonie
-Rye oni mi grozili.. On go zabije jeśli to zrobisz, jego I mnie- odparł wpatrując mi się w oczy
- Ale przecież- Ryan błagam pomóż mi..- zaszlochał zwijać się przy tym z bólu zaciskając pięść na prześcieradle
Nie mogłem czekać dłużej.. ubrałem byle co na siebie i wziąłem chłopaka na ręce, znosząc go po schodach, wychodząc z domu wsadzając go do auta
- Nie mów tego nikomu - powiedział gdy już odpalałem silnik
Miałem komplety mętlik w głowie czy postąpić słusznie I powiadomić o tym chłopaków czy być lojalny wobec Jacka..
Ale wiedziałem jedno. Muszę się dowiedzieć kto to zrobił, dlaczego I co takiego dokładnie stało się Jackowi..
CZYTASZ
"HERO" | JACKLYN |
FanfictionCześć jestem Jack. Jack Duff i jestem w tym jakby nowy. Nie wiem za bardzo jak mam zacząć ale myślę że nie za nudzę Cię swoją osobą! Więc jeśli wiesz jak mam na imię to opowiem troszkę o sobie.. Albo Jack mieszka od kilku lat w domu dziecka z powodu...