Po tych słowach sen zabrał mnie do swojej krainy.
To była ciężka noc.
Koszmary dręczyły mnie,nie dawały za wygraną.
Gdy przeżyłem piekielne katusze w mojej głowie dwa głosy próbowały się do mnie dobić.
Gdy otworzyłem oczy nad moim łóżkiem stał Tanaka wraz z Sebastianem.
Spojrzałem na nich pytająco.
Obydwaj byli ubrani wystrojeni niczym choinki.
-Nie wiem czy Panicz pamięta, ale za 20 minut przychodzi człowiek, który będzie ubiegał sie u nas o pracę.-Glos Sebastiana z rana,tak nie przyjemny zapowiadał coś złego.
-Ah tak,juz wstaje.
Po tych słowach podniosłem się, gdy chciałem zapytać Sebastiana o mój dzisiejszy plan dnia, on wyszedł, zostawiając mnie z Tanaka.
-Pan Sebastian,ma jeszcze wiele do zrobienia,dzisiaj ja ubiorę Panicza.
-Oczywiście- rzuciłem sucho.
Schodząc na dół z Tanaką dostrzegłem przepięknie przyozdobiony stół.
I ten zapach...
Nagle dzwonek w drzwiach zadzwonił.
Tanaka szybko poszedł otworzyć drzwi.
Do rezydencji wszedł młodzieniec, wysokości Sebastiana, nie przyglądałem mu się zbytnio.
Wystawiłem rękę w jego stronę chcąc się przywitać.
Ale jego wzrok utkwił w Sebastianie,który właśnie wszedł do jadalni.
To nie był zawistny wzrok.
To był ten sam wzrok, jakim ja obdarzam Sebastiana.Dobry wieczór,dzień dobry?
Nie wiem.
Chciałam sie przywitać, ale i pożegnać?
Nie mam sily,poki co
Rozdziały będą ale rzadko.
Mam nadzieję, że dam radę być dla was.
Buziaki.
Dziękuję za wiadomości.
Wrócę!
CZYTASZ
Kontrahent.
FanfictionTo historia nie mająca prawa bytu. Ale co ma sie zrobić gdy serce pragnie kogoś bardziej niż płuca tlenu?