Rozdział 6

205 10 4
                                    

Pov Luke:

Kiedy mama powiedziała mi o swoim planie uśmiechnąłem się do niej delikatnie.

Cieszyłem się że mogłem jej teraz pomóc z czego po części byłem dumny.

Mama przez 5 lat się mną opiekowała i broniła mnie przed Cichym Nate'em. Kiedy jednak kilka dni temu ją uderzył miałem ochotę sam uderzyć tak samo jak on ją i gdyby nie ciocia Susan prawdopodobnie bym to zrobił.

- Rozumiesz kochanie wszystko?- zapytała się mama kiedy po długiej godzinie tłumaczyła mi plan działania kładąc mnie na dywanie.

- Tak mamusiu wszystko rozumiem.- powiedziałem do rodzicielki trzymając w rączce kartkę, która dała mi mama.

Ciocia Susan uśmiechnęła się radośnie, a mama pocałowała mnie w czoło.

- Mój Mały chłopczyk.- powiedziała cicho mama.

Zauważyłem iż ciocia Susan chciała coś powiedzieć, lecz głos zamka sprawił iż szybko podeszła do nas.

- Pamiętaj kochanie o planie.- powiedziała szeptem mama, po czym wraz z ciocią zawinela mnie w dywanie jak naleśnika.

Wtedy już nic nie widziałem, ale jedyne co mi pozostało to słuchać.

Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i po chwili głos cichego Nate'a.

- A co tu się dzieje?- zapytał zdziwiony.

- luke się rozchorował dwa dni przed tym jak wyłączyłem prąd....on...on...

- pogorszyło mu się i... i nie obudził się rano.- powiedziała dokańczając za mamę wypowiedź ciocia Susan.

- Cholera.- powiedział cichy Nate, po chwili dodając

- Dobra zabiorę go stąd.

- Obiecaj ze zabierzesz go do lasu i nawet na niego nie spojrzysz. Obiecaj!  - krzyknęła ostatnie słowo mama, a w jej głosie była rozpacz i płacz.

- Obiecuję, Rose.- powiedział cichy Nate, a ja chwilę później poczułem że zostaje podnoszony.

Chwilę później słyszę jak cichy Nate stuka kod, który otwiera drzwi, a po chwili czuje zapach powietrza, które różni się od tego w pokoju.

Powietrze w pokoju jest takie dziwne. Zawsze w pokoju jest gorąco i duszno. Nigdy nie można było otworzyć okna w dachu ani nie było można cokolwiek z nim zrobić. Jedyne co "dostarczalo" nowe powietrze jak to mówi ciocia to wentylacja.

To powietrze zaś było inne. Było czyste i świerze... było niesamowite.

Chwilę później cichy Nate kładzie mnie na jakimś metalowym czymś, zaś kolejna chwilę później słyszę jak cichy Nate włącza samochód o, którym opowiadano mi kiedy przez co sekundę później słyszę słowa mamy w głowie.

Jeśli usłyszysz że jedziesz samochodem policz 10.

Ciekawi mnie skąd wiedziała o samochodzie, ale postanowiłem o tym nie myśleć tylko powoli zacząłem liczyć.

1...2...3... i tak dalej.

Kiedy doliczyłem do 10 z lekkim trudem odwinąlem się z starego dywanu i po cichu pochyliłem, aby rozejrzeć po terenie.

Wszędzie był Las. I to dosłownie, a na nim był biały puch. W momencie kiedy się odwinalem poczułem iż jest strasznie zimno. Nie wiem nawet kiedy, ale usłyszałem głos cioci Susan w głowie.

Kiedy już się odwiniesz uciec w lewą stronę bardzo szybko.

Dlugo więc nie myślałem i po cichu wyskoczyłem z samochodu, kiedy ten spowolnił, po czym szybko pobiegłam tam gdzie mi kazano. Oczywiście upadłem, ale szybko podnioslem się.

Biegnąc w danym kierunku nie odwracalem się i biegiem przed siebie.

- Kurwa!- usłyszałem krzyk cichego Nate'a, przez co przyspieszyłem.

Słyszałem jak wyłącza auto, a ja dosłownie przyspieszyłem.  bieglem bardzo szybko i nie oglądałem się za siebie.

W pewnym momencie ujrzałem domek drewniany oraz zamarźnięte jezioro. Natychmiast zacząłem krzyczeć.

- Pomocy! Ratunku!

Nie obchodziło mnie to że nie mam skarpetek lub też butów. Musiałem wypełnić zadanie jakie kazała mi mama.

Nie wiem nawet kiedy jakąś blondynka wyszła z drewnianego domku, a za nią czarnowlosy chłopak i czarno włosa kobieta z na policzku.

Kiedy znowu chciałem krzyknąć Cichy Nate złapał mnie i uniemożliwił kolejny krzyk. Ugryzłem go i korzystając z tego wrzasnalem głośno.

- Ratunku!

Natychmiast trójka obcych mi ludzi pognała w naszym kierunku.

- Co pan robi?! Proszę go zostawić!- krzyknęła kobieta z blizna, a  cichy Nate mnie puścił na ziemię, po czym uciekł.

Byłem przerazony i to kompletnie.

Nie wiedziałem co robic.

- Cześć mały jestem Lissa.- powiedziała do mnie blondynka podchodząc powoli, po czym dodała.

- Jak Ci na imię?

- Luke.- odpowiedziałem blondynce trzęsacz się z zimna i strachu.

Strachu przed tym co cichy Nate może zrobić mamie i ciocia Susan....

~ • ~ • ~

Kolejny rozdział z perspektywy Luke'a!

I co sądzicie o planie Rose?

Never Hesitate  (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz