Rozdział 34

136 8 5
                                    

~ ~ ~ 5 dni później ~ ~ ~

Pov Luke:

- Luke słonko wstajemy.- powiedziała budząc mnie moja rodzicielka.

Leniwie otworzyłem oczy i uśmiechnąłem się delikatnie widząc moją mamę.

Od kiedy wróciliśmy od rodziny taty wraz z mamą zawsze wstajemy o godzinie 7 i idziemy na trening, który tata ma z mamą.

Znaczy rodzice mówią że to trening, a bądźmy szczerzy raczej na treningach się nie flirtuje z sobą.

Chyba że ja czegoś nie wiem.

- Cześć mamo.- powiedziałem sennie przyglądając się kobiecie.

Moja mama była ubrana w czarne legginsy i czarną koszulkę bez rękawów. Jej śliczne włosy, zaś były związane w śliczny kucyk czarną gumką.

Była po prostu prześliczna.

- Cześć, Luke.- powiedziała moja mama z uśmiechem, widząc iż się obudziłem, po chwili dodając.

- Ubieraj się, maluszku. I tak jesteśmy spóźnieni.

Kiwnąłem głową na "okej", po czym wstałem z łóżka i chwycilem za ubranie, które wczoraj mama mi naszykowala na dzisiejszy dzień.

Szybko ubrałem się w czarną koszulkę z postaciami z filmu "Auta" oraz dżinsy. Na nogi szybko założyłem moje ulubione czarne buty, a włosy delikatnie uczesałem.

- Gotowy mamusiu.- powiedziałem wychodząc z pokoju gdzie była moja mama, która pakowała na szybko coś do torby.

- Luke, weź szybko coś żebyś się nie nudził.- powiedziała rodzicielka, na co ja szybko wziąłem kolorowankę z samochodami od wujka Christian'a oraz swój niebieski piórnik z przyborami do kolorowania od cioci Lissy.

Podałem wszystko szybko mamie, która spakowała to do torby niczym strzała wystrzelona z łuku. Nawet nie wiem kiedy mama chwyciła mnie za rękę i szybko opusciliśmy nasz Pokój, który mama oczywiście zamknęła.

- Luke, który pierwszy do sali treningowej ten dostaje nagrodę!- powiedziała moja mama, a ja szybko pobiegłem w stronę sali gdzie czekał na nas tata.

Nie wiem co to za niespodzianka, ale naprawdę jestem tego strasznie ciekawy....

Pov Rose:

Wbiegłam szybko do sali treningowej kilka chwil po 5 latku.

Spóźniłam się o godzinę na trening z Dymitr'em, przez co jestem w 100% pewna iż strażnik mnie bardzo wymęczy.

Co mnie o dziwo przeraża...

- Wygrałem! - krzyknął radosny Luke z uśmiechem.

- Gratulacje, kochanie.- powiedziałam z uśmiechem, całując synka w czoło, po chwili kładąc torbę z rzeczami przy ścianie obok ławki.

- Tak wiem, towarzyszu. Spóźniłam się.- dodałam chwilę później, po chwili zaczynając czekać na słowa Belikow'a.

O dziwo jednak nie usłyszałam niczego.

Odwróciłam się, aby zobaczyć czy Belikow jest wogóle na sali i o dziwo nie zastałam tu nikogo. Było pusto. Kompletnie.

- Dymitr?- zapytałam zmartwiona bojąc się czy coś się nie stało mężowi.

Cisza...

Krepujaca cisza odpowiedziała mi....

- Towarzyszu?- zapytałam zmartwiona robiąc parę kroków w głąb sali, zaś Luke usiadł na ławce nie rozumiejac o co chodzi.

Po raz kolejny odpowiedziała mi cisza, która mnie niepokoiła z każdej chwili.

Kiedy po raz kolejny chciałam zawołać męża, nie wiem nagle jakim cudem, ale wygladowalam na macie zaliczajac przy tym bardzo kreatywną głębe.

- Auć!- syknełam z bólu z zamkniętymi oczami, które po chwili otworzyłam widząc Dymitr'a, który uśmiecha sie i.... nie umiem powiedzieć co robi (zdjęcie mówi wszystko).

- oszalales? - zapytałam się Belikow'a w momencie w , którym nasze dziecko zwijalo się z smiechu.

- Na twoim punkcie- szepnął cicho strażnik wstając, a po chwili dodając już z maską straznika.

- A teraz za karę 200 kółek wokół Akademii.

Na te słowa to ja już miałam ochotę go zabić...

Ojca mojego dziecka pojebało do reszty...

~ • ~ • ~

Kolejny rozdział!

Co sądzicie o nim?

Never Hesitate  (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz