31.

10 3 0
                                    

Harry PO'V

Z rana  udałem się do szpitala, w którym przebywała Anna. Kiedy dotarłem na miejsce miałem problem, żeby wpuszczono mimo iż mówiłem tysiąc razy że jestem jej chłopakiem i mam prawo dowiedzieć się jaki jest jej stan. Dopiero za którymś razem udało mi się ich przekonać i wszedłem do sali. Sala jak to sala szpitalna była w kolorach bieli i może trochę niebieskiego, było kilka łóżek położonych obok siebie a na kilku z nich pacjenci. Od razu mój wzrok powędrował na środkowe łóżko, leżała tam.. cała blada a kawałek jej policzka był siny. Serce mnie bolało kiedy tak na nią patrzyłem, wyglądała jakby byla nieżywa. Podeszlem bliżej i usiadłem na stoliku obok i splatłem jej rękę z moją i po prostu patrzyłem na nią.

- Cześć myszko, bardzo cię kocham pamiętaj o tym - powiedziałem cicho i pocałowałem ją w czoło później wyszedłem dając jej spokój tak jak to mówił doktor, kiedy mnie wpuścił.

Nie chcąc marnować jej spokoju postanowiłem wrócić do domu, chciałem się przespać i przyjść następnego dnia. Kiedy wszedłem do środka byłem tak zmęczony, że marzyłem jedynie o śnie więc darując sobie prysznic poszedłem na górę do sypialni i tam usnąłem mając cichą nadzieję, że Anna wyjdzie z tego cało.

Anna PO'V

Powoli dochodziłam do siebie, oczywiście zdarzały się dni kiedy miałam na wszystkich wyjebane i chciałam pobyć sama - co się wtedy działo lepiej nie pytajcie. Przez pewien czas miałam "fazę" na sen, co bym nie robiła i tak byłam zmęczona. Zazwyczaj kiedy pielęgniarki przychodziły do mnie aby sprawdzić czy wszystko w porządku albo aby zmienić mi opatrunek widziały mnie, kiedy spałam. Usłyszałam jak ktoś siada na krzesełku obok dzięki temu mogłam poczuć perfumy ale nie były to typowe kobiece, tylko męskie - one były mocne i trochę pomieszane z wanilią - takich używał Hazz. Czułam jak spłata moją rękę ze swoją.. a potem usłyszałam tak dobrze znany mi głos.. - To był Harry.. on przyszedł do mnie, był tu. Chciałam otworzyć oczy móc spojrzeć na te piękne zielone oczy, pocałować te malinowe usta ale nie potrafiłam. Jakbym była w jakieś śpiączce i nie mogła kontrolować swojego ciała. Dopiero udało mi się je otworzyć, kiedy wyszedł, szybko zeszłam z łóżka i pobiegłam w jego stronę, niestety nie widziałam go już. Krzyczałam, pytałam ale nikt go nie widziałam a ludzie patrzyli się na mnie jak na wariatkę. Zasmucona wróciłam do łóżka i położyłam się z nadzieją aby jeszcze tu wrócił. Za nim udało mi się zdrzemnąć z ciekawości zerknęłam na telefon, odblokowując go weszłam w wiadomości zobaczyłam jedną nieodczytana wiadomość z numeru, którego nie kojarzyłam a treść wiadomości mnie przeraziła.

Jeżeli ja cię nie mogę mieć, nikt nie będzie. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo Anna.

-----------------
Ten rozdział miał być epilogiem ale chyba jeszcze nie jestem gotowa pożegnać się z historią Hazzy i Anny.
Więc postanowiłam jeszcze nie kończyć tej opowieści - Hura!.

Komentarz + gwiazdka = motywacja= więcej rozdziałów




Mroczny budynek |H.S ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz