- Harry. Skoro odnalazłeś tatę, to teraz będzie już lepiej. Zobaczysz. - powiedziała Miona dodając otuchy i pocieszając przyjaciela
- Tak. Dziękuję Hermiono, że mnie wysłuchałaś. Jesteś wspaniałą przyjaciółką. Choć nie wiem czy dalej będziesz się chciała przyjaźnić ze Ślizgonem. - powiedział Harry
Hermiona zaśmiała się i trzepnęła młodego Snape'a w łeb.
- Ała. A to za co? Walisz tak samo mocno jak mój tata dziennikiem na eliksirach. - powiedział Harry pocierając bolące miejsce
- Za to, że jesteś idiotą. Oczywiście, że nadal będę twoją przyjaciółką. Nawet gdy jesteś Ślizgonem. W sumie to bardziej lubię Slytherin niż Gryffindor. Szkoda, że tam trafiłam... Mimo, że krótko jestem Gryfonką, to jednak widzę wiele różnic. No choćby jak się zachowują przy stole. Jakieś 3/4 Gryfonów to straszne, nieokrzesane żarłoki. Z Ronaldem Weasley'em na czele. - powiedziała Mionka
Harry i Hermiona roześmiali się z tego co powiedziała Gryfonka.
- Hermiona...- zaczął Harry
- Tak Harrisonie?- zaśmiała się dziewczyna
- Czy ty aby na pewno pochodzisz z rodziny mugoli? Bo po tym co teraz powiedziałaś i twojej reakcji podczas ceremonii przydziału. Nie byłaś zbytnio szczęśliwa dołączając do domu lwa. - powiedział Harry
- Wiesz co. Sama już nie wiem. - powiedziała patrząc zamyślona przez chwilę w okno
I wtedy zorientowali się, że za niedługo rozpoczną się zajęcia, a dokładniej " najukochańsza lekcja wszystkich"( wyczuj ten sarkazm pozostałych uczniów) - eliksiry. Zerwali się z parapetu i popędzili do klasy. Uff .... Na szczęście wpadli do sali jako ostatni wchodzący na lekcję i nie spóźnili się.
Usiedli w pierwszej ławce, gdzie zawsze siedzieli i wypakowali podręczniki do eliksirów. Moment później do sali wszedł profesor Snape jak zwykle robiąc wielkie wejście. Zasiadł za swym ciężkim i masywnym biurkiem i spojrzał na klasę. Tak jak zawsze panowała cisza. Nikt nie był na tyle głupi aby się odezwać. Wszyscy dobrze wiedzieli, że w JEGO sali ma być cisza i koniec kropka. Profesor Snape otworzył dziennik, sprawdził obecność i rozpoczął omawiać temat lekcji, który miał przeznaczony na tę lekcję i następną. Lekcja wyglądała jak zwykle. Godzina tłumaczenia tym bezmózgim bęcwałom teorii, potem druga godzina robienia eliksiru, który omawiali. Przez całą pierwszą lekcję Hermiona była jednak taka jakby niespokojna i nieobecna. Dużo rozmyślała o tym co powiedział jej Harry, ale starała się również słuchać co Snape mówi.
- No dobrze. A teraz wynocha z klasy. Macie 5 minut przerwy. Na następnej godzinie będziecie ważyć eliksir, który dzisiaj omawialiśmy. Będziecie go robić w parach, tak jak siedzicie. Nie jest on wielce trudny. Zdążycie go zrobić do końca drugiej lekcji. - warknął Nietoperz
Klasa podniosła się i zaczęła wychodzić z sali. Podczas tej godziny jak zwykle wodził wzrokiem po uczniach i równocześnie robił wykład. W pewnym momencie jego wzrok omiótł pierwszą ławkę, gdzie siedział jego syn razem z Granger'ówną. Przyglądał się jej dokladnie przez chwilę. Widząc jak dziewczyna ma lekko mętne oczy i jest jakaś rozkojarzona, wywnioskował, że coś jest nie tak. Doskonale wiedział że próbuje słychać tego co mówi, ale jakoś więcej skupiała się na swoich myślach. Miał wielką ochotę wedrzeć się do jej umysłu i posłuchać o czym ona tak myśli. Jednak nie mógł tego zrobić podczas lekcji, to nie było nawet w jego stylu. Mimo, że był mistrzem w Legilimencji, to jednak nie wykorzystywał jej w taki sam sposób jak Stary Drops, który po prostu jej nadużywał, wchodząc w umysły wszystkich, z wyjątkiem jego, niemalże codziennie. Nie chciał się drzeć na Gryfonkę, bez powodu. W końcu nie zrobiła niczego złego. A przynajmniej nic takiego co wyprowadziłoby go z równowagi. Kiedy reszta uczniów wychodziła z klasy, postanowił ją zatrzymać aby pomogła mu z rozdzieleniem składników do eliksiru, który będą robili. Mimo, że mógł to zrobić za pomocą jednego machnięcia różdżki, to chciał po prostu wyciągnąć z niej o czym tak myślała na lekcji.
- Panno Granger. Proszę poczekać. - zawołał ją
- Tak panie profesorze? - zapytała nie wiedząc o co chodzi
- Pomożesz mi rozdzielać składniki. - powiedział nauczyciel wstając ze swojego miejsca
- Dobrze profesorze.- powiedziała lekko się uśmiechając, z tego że może pomóc w czymś nauczycielowi
Snape razem z uczennicą ruszył w kierunku pomieszczenia, które robiło za składzik na składniki do eliksirów. Weszli tam i Snape zaczął podawać dziewczynie różnego rodzaju słoiki. Małe, duże, obłe, kanciaste, itp.
- Połóż na każdej ławce po jednym takim słoju. - polecił
- Dobrze panie profesorze.- powiedziała Hermiona i zabrała się do roboty
Szło jej to bardzo szybko. Po jakich niecałych dwóch minutach wszystko było poustawiane na stolikach.-"Coś za szybko jej to poszło." - pomyślał Nietoperz
- Szybko ci to poszło panno Granger. - powiedział gdy miała zamiar wyjść z klasy - Zostań jeszcze za chwile. Chciałbym z tobą jeszcze porozmawiać. - dodał
Mionka odwróciła się i posłusznie podeszła do biurka profesora.
- Widziałem na poprzedniej lekcji twoje roztargnienie. Czy coś cię niepokoi panno Granger? - powiedział bez ogródek
- Emm nie...to znaczy... Chodzi o moje pochodzenie. - powiedziała trochę się obawiając reakcji nauczyciela
- A konkretnie? - spytał Severus
- Rozmawiałam dzisiaj rano z Harry. W trakcie tej rozmowy zapytał mnie czy na pewno pochodzę z rodziny mugoli, bo powiedziałam mu, że bardziej lubię pana dom profesorze, niż Gryfonów. Zastanawiałam się....- powiedziała ale przerwał jej pewien zapach
- Co tak ładnie pachnie?- spyta Herm wciągając zapach nosem i oblizując wargi oraz bezwiednie patrząc na szyję Snape'a
- Nic nie czuję panno Granger. Ale myślę że to jeden ze składników. - odpowiedział Severus
- Och... Ma pan rację. Pewnie to ta mieszanka tych ziół tak pachnie. - powiedziała Hermiona
- Wracając do tematu....- powiedział Severus i ...i zabrzmiał dzwonek obwieszczając początek drugiej lekcji - Porozmawiamy o tym później. Przyjdź do mnie zaraz po ostatniej lekcji. A teraz wracaj do ławki. I nie myśl o tym teraz. Skup się teraz bardziej na tym, co będziesz robiła. Skupienie przy ważeniu eliksirów jest wymagane. - dodał gdy uczniowie zaczęli wchodzić
Lekcja się zaczęła i wszyscy wzięli się do roboty. Oczywiście większość osób gadały przy tym po cichu, naradzając się kto co będzie ciął i dodawał. Harry i Hermiona również rozmawiali.
- Co chciał od ciebie mój tata? - spytał Harry w pewnym momencie
- Żebym pomogła mu w przygotowaniu składników. Potem spytał czemu byłam roztargniona na poprzedniej lekcji i tyle. - powiedziała dziewczyna i dodała następny, pokrojony składnik
- Ałaa!- usłyszeli krzyk z tyłu klasy
- Ciekawie co się tam znowu dzieje.- powiedziała cicho do przyjaciela
Odpowiedź przyszła sama po chwili.
- Panno Parkinson, proszę iść z tym do pani Pomfey. Ona już się tym zajmie. I następnym razem proszę również uważać na palce przy siekaniu. - dał się słyszeć głos Nietoperza
Parkinson wyszła, a klasa wróciła do tego co robiła. W pewnym momencie Hermiona odstawiła nożyk na bok trzęsącą się dłonią i oparła się rękami o blat ławki. Zaczęła głębiej oddychać czym zwróciła uwagę przyjaciela. Harry od razu przerwał krojenie jednego ze składników i spojrzał na nią z zaniepokojeniem. Coś było nie tak. I Harry dobrze to wyczuł.
- Miona, wszystko w porządku? Jesteś jakaś strasznie blada. - powiedział Harry
Nic. Hermiona mu nie odpowiedziała.
- Hermiona...hej ...słyszysz mnie? - spytał chłopak
Widząc jak dziewczynie trzęsą się ręce, złapał je za nie, próbując otrząsnąć koleżankę z ławki.
-Hermiona!! - zawołał Harrison łapiąc osuwającą się dziewczynę
Jego krzyk zwrócił uwagę nauczyciela, który w kilku krokach znalazł się przy pierwszej ławce. Dostrzegł przestraszony wzrok syna, który podtrzymywał zemdlałą przyjaciółkę.
- Koniec lekcji! Wszyscy wynocha z klasy! Ale już! Panie Thomas, biegnij po panią Pomfey! I to migiem!- ryknął Snape na klasę gasząc pod kociołkami płomienie
Uczniowie poderwali się z miejsca zbierają swoje rzeczy w tempie ekspresowym i wypadli na korytarz.
CZYTASZ
Harry Potter - odnaleźć szczęście ( Severitus)
FanfictionHarry Potter - chłopak, który nigdy nie miał być szczęśliwy. Ale jednak los okaże sie dla niego łaskawy i da chłopcu odnaleźć szczęście. Choć to będzie oznaczało obrót dotychczasowego życia o 180 stopni...