Hej kochani przed wami rozdział 30. Mam nadzieję, że was zaskoczę tym, co tam się wydarzy w Wolterze.
*****************
- A czy jaśnie panienka Volturi życzy sobie w czasie tej wyprawy obecności starego i wrednego Nietoperza z Lochów oraz Naczelnej Lwicy? – zapytał Severus próbując żartować
- No oczywiście, że tak! – zawoła Hermiona – Przecież to wy dwoje najwięcej z nauczycieli zastępujecie rodziców w Hogwarcie. Wielu zauważyło, że opiekunka Gryffindoru i opiekun Slytherinu traktują siebie jak matka i syn. To czyni atmosferę w Hogwarcie jeszcze bardziej rodzinną. I nie tylko ja tak uważam. – dodała
I tym argumentem skradła serce wicedyrektorki.
Następnego dnia wszyscy o dziewiątej byli spakowani na najbliższe dwa tygodnie i schodzili się przy bramie szkoły. Albus nie był zachwycony, ale po mocnych argumentach Minervy i Severus’a podniósł tylko ręce w geście poddania się i zgodził się na ich urlop. McGonagall oczywiście z rana zrobiła niemiłą pobudkę wszystkim wychowankom swojego domu. Młode lwy sennie zeszły w piżamach do Pokoju Wspólnego o piątej rano nie wiedząc, że co ich czeka. Godzinę później wszyscy wlekli się z powrotem do dormitoriów ubrać się. Nie było sensu dalej spać bo i też po takiej reprymendzie nikt zasnąć by nie mógł. Zwłaszcza, że na ten czas będą pod okiem nauczycielki z numerologii. Większość Gryfonów nie znała jej. Ale ci co chodzili na jej zajęcia, mówili na nią, że jest czasem gorsza od Nietoperza. Dlatego wszystkie lwy przez najbliższe dwa tygodnie będą chodziły strute w obawie przed profesor Vector. Oczywiście Snape zrobił to samo. Poinformował dom węży, że przez najbliższe dwa tygodnie będą pod okiem Madame Hooch i niech tylko raczą wywinąć jakiś numer, on policzy się z nimi po powrocie. Oczywistym było, że Ślizgoni nie mieli pobudki o tak wczesnej porze jak Gryfoni. W ich przypadku wystarczyło zrobić zebranie członków domu węża o wpół do siódmej.
Tak więc Cullen'owie, Minerva, Severus z Harrym oraz Volturi z córką czekali już tylko na Remusa Lupina przed bramą Hogwartu. Luniek gotowy do drogi zjawił się kilka minut później. Przy pomocy świstoklika między kontynentalnego przenieśli się do Włoch. Bądź co bądź łączna aportacja międzykrajowa i to przez ¼ globu wraz z dwójką dzieciaków nie była zbyt bezpieczna. Dlatego wybrali inny środek transportu. Kiedy byli już na miejscu, weszli siedziby Volturi. W sali tronowej czekali na nich 2/3 Wielkiej Trójki wampirów wraz Jane i paroma innymi z gwardii. Gdy tylko Jane zauważyła Hermionę, od razu wybiegła na przeciwko jedenastolatki. Porwała ją w ramiona gdy tylko kasztanowłosa znalazła się w jej pobliżu.
- Hermiona. Tak się o ciebie martwiłam nasza kochana mała księżniczko. Cieszę się, że wróciłaś do domu moja mała siostrzyczko. – powiedziała Jane
- Ja też. – odparła dziewczyna
Oj tak. Jane od małego pokochała Hermionę i od tego czasu zawsze troszczyła się o nią jak starsza siostra. Bardzo zmartwiła się, kiedy ich małą księżniczkę porwano. Wtedy przysięgła w duchu, że zemści się na Starym Trzmielu przy pierwszej lepszej okazji. I teraz nadażyła się ku temu okazja właśnie teraz. Jane wiedziała, że Albus i Minerva kiedyś darzyli siebie jakimś uczuciem. I mimo, że im nie wyszło, to blondynka wiedziała, że Albus coś do czarownicy jeszcze czuje, choć ona już nie. Minerva w ostatnim czasie po akcji z Severus’em i Harrym straciła do niego zaufanie. W momencie gdy Snape opowiedział jej co Albus zrobił Volturi'm, w jej umyśle pojawiła się chęć zemsty na dyrektorze. Myślała o jakimś romansie z kimś, ale nikt nie przychodził jej do głowy. I w tej chwili ona i Jane znalazły wspólny język.
- Minervo? – zapytała Jane któregoś dnia
- Tak Jane? O co chodzi? – odparła czarownica
- Wspominałaś coś ostatnio, że chciałabyś się zemści na tym Starym Trutniu.- powiedziała wampirzyca
CZYTASZ
Harry Potter - odnaleźć szczęście ( Severitus)
Fiksi PenggemarHarry Potter - chłopak, który nigdy nie miał być szczęśliwy. Ale jednak los okaże sie dla niego łaskawy i da chłopcu odnaleźć szczęście. Choć to będzie oznaczało obrót dotychczasowego życia o 180 stopni...