27

2.1K 108 11
                                    

Witajcie kochani. Dzisiaj będzie krótko. Ale nie martwcie się. Zrobię maraton z tego i czterech następnych rozdziałów.

1/5


W tym samym czasie, po swoim gabinecie przechadzał się zdenerwowany starszy czarodziej.
- Ech... Tyle lat spędziłem aby ta dwójka nie dowiedziała się kim jest. I wszystko poszło na marne... Mam nadzieje, że Volturi nie będzie tak wściekły, aby rozszarpać mi gardło. Jak mam z tego teraz wybrnąć? Chyba mam pewien pomysł... Powiem  Volturi, że niepewne były wtedy czasy. A jako, że Miranda była bardzo silna magicznie, a Riddle bardzo pragnął jej w swych szeregach, to jej dziecko było zagrożone i trzeba było ją ukryć. Tak... To dobry plan... - mruczał pod nosem Dumbledore
W końcu zasiadł na swym dyrektorskim fotelu i rozmyślał jak to rozegrać. Do tego jeszcze Snape odkrył prawdę i pozbawił go jego Złotego Rycerzyka.
- Cholera. I do tego jeszcze ta przeklęta przepowiednia. Że niby ta dwójka ma pokonać mnie i Riddle'a? Niedoczekanie! - powiedział Albus
Mało kto wiedział, że relacja między Tomem a Albusem była nieco dziwna. Oboje mieli tę samą tajemnicę, która nigdy nie miała prawa ujrzeć światła dziennego. Mianowicie... Tom był adoptowanym synem Dumbledore'a. Albus adoptował małego Riddle'a zaraz po pierwszym roku w Hogwarcie. Myślał, że w ten sposób jakoś pomoże okiełznać chłopca i nie sprowadzić go na złą ścieżkę Czarnej Magii. Jak bardzo się mylił... Toma z każdym rokiem coraz bardziej interesowała owa dziedzina magii. A kiedy Riddle dorósł, zaczął interesować się polityką i władzą... No, wtedy zrobiło się gorąco... Oboje mieli odmienne zdanie i OBOJE chcieli zapanować nad Anglią. I właśnie dlatego rozpętała się między nimi wojna. Wojna, która wciągnęła w to wszystko nieświadomych niczego innych czarodziei, wampirów, wilkołaków, zmiennokształtnych i wiele innych magicznych istot.
- Jeśli dwójka tych cholernych dzieciaków będzie mi wchodzić w drogę... Będę musiał znaleźć inny sposób aby je zlikwidować. - mruknął znowu
Oj tak... Dumbledore potrafił być równie bezwzględny jak Voldemort.
Na tę chwilę sądził, że nikt nie słyszy jego głośnego  mamrotania. Nawet nie przypuszczał, że może być w takim dużym błędzie.. Błędzie przez wielkie ,,B". Otóż nasz wspaniały i wielki Albus Dumbledore zapomniał o tak prostej sprawie, jaką są portrety dawnych dyrektorów szkoły.  Oj tak... Magiczne portrety byłych dyrektorów Hogwartu wszystko słyszały. I zastanawiały się czy powoli zacząć ingerencję, czy też na razie czekać na dalszy rozwój wydarzeń...
- Fineasie, ja tego tak nie zostawię. Trzeba będzie powiedzieć Minerwie albo Severusowi. - powiedział szeptem jeden z obrazów
- Masz racje moja droga Dilias. Ta dwójka jako jedyna może uratować tę chorą sytuację. Dobrze, że są odporni na manipulację Albusa i Toma. - odpowiedział Fineas
- Tak, ale najpierw poczekamy co się będzie działo. W razie czego zainterweniujemy. - odparła Dilias
Oba portrety zamilkły w samą porę. Akurat w tym momencie Dumbledore obrócił się w ich kierunku, aby zapytać Black'a co się dzieje teraz w dawnej siedzibie Zakonu przy Grimmauld Place. Stary Trzmiel dobrze wiedział, że jeśli Riddle powróci, będzie potrzebował na nowo reaktywować Zakon Feniksa, jak i miejsca spotkań na zebrania. Później, wypełnił jeszcze kilka dokumentów z papierkowej roboty i udał się na spoczynek.
****************
 Następnego poranka Snape został niezbyt miło obudzony. Obudziło go najpierw walenie w drzwi, a sekundę ich trzask, kiedy odbiły się od ściany niemal wylatując z zawiasów. Do środka salonu, w którym w końcu zasnął Severus w fotelu, wparował sam Aro Volturi, a tuż za nim Esme i jej mąż.

Harry Potter - odnaleźć szczęście ( Severitus)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz