Rozdział 5

3.7K 184 13
                                    


Matematyka nie była ulubioną lekcją Magdy. Nie dlatego, że źle sobie z niej radziła – jej oceny były mocno przeciętne, ale koncentrowanie się na zadaniach, których rozwiązanie nigdy miało jej się nie przydać w życiu, było powodem, dla którego dziewczyna z trudem spędziła kolejne czterdzieści minut na lekcji.

Spojrzenia innych wcale jej w tym nie pomagały. Jeszcze nigdy nie spotkała się z taką falą ciężkich spojrzeń pełnych współczucia, zabarwionych odrobiną złośliwej satysfakcji. To drugie pochodziło głównie od dziewczyn, ale w klasie znalazła się tez przyjazna dziewczęca twarz, wyrażająca tylko i wyłącznie troskę.

Dziewczyna, której imienia Magda nie zdołała zapamiętać, siedziała w ławce obok Magdy. Korzystając z tego, że nauczyciel wypisuje na tablicy kolejne zadanie, koleżanka z klasy posłała nowej liścik.

Nie martw się. Będzie dobrze. Na przerwie ci wyjaśnię.

Gdy Magda odczytała wiadomość i spojrzała na jej twórczynię, ta uśmiechnęła się współczująco. Ale to wystarczyło, by zagubiona dziewczyna zdołała wytrzymać do końca lekcji.

***

- Następną mamy fizykę – Magda usłyszała delikatny, dziewczęcy głos, gdy pakowała książki do plecaka. – Zastanawiam się czy to część planu pt. „jak obrzydzić uczniom pierwsze dni szkoły".

Podniosła głowę i szybko uświadomiła sobie, że nieco pomyliła się w ocenie dziewczyny. Koleżanka z klasy, która ją wcześniej zaczepiła, nie tylko była bardzo ładna. Ona stanowiła uosobienie stereotypu amerykańskiej chearleaderki. Nienaganna figura, jasne, brązowe włosy niczym z reklamy szamponu i piękna twarz w kształcie serca. Dziewczyna musiała się podobać, a mimo to zwróciła uwagę właśnie na Magdę i najwyraźniej postanowiła wziąć pod opiekuńcze skrzydła nową uczennicę.

- Cześć – odparła niepewnie Magda. – Powinnam wiedzieć jak masz na imię?

- Marta – o dziwo z odpowiedzią pospieszył Tomek. – Zaopiekujesz się naszą nową siostrą? Musimy coś załatwić.

- Mam nadzieję, że nic wspólnego z tamtą trójką. Wiecie, co się stanie, jeśli znowu przyłapią was na bójce.

- Co? – Magda była zaskoczona tym, że jej nowi bracia nie są tak niewinni, jak mogło się to wydawać.

- Wyrzucą ich ze szkoły – pospieszyła z odpowiedzią Marta.

- Co nie oznacza, że mamy robić wielkie nic. Coś wymyślimy – rzucił Robert niemal wyciągając siłą brata bliźniaka.

Brew Magdy podjechała do góry, gdy odprowadza chłopaków spojrzeniem.

- Od czego by tu zacząć... - zastanawiała się na głos Marta, gdy już przekroczyły próg sali lekcyjnej. – Nie jestem pewna czego chce od ciebie Dawid i jego świta, ale spotkanie z nimi po lekcjach nie zwiastuje niczego dobrego. Właściwie mogło być gorzej. Mogłaś dostać zaproszenie.

- Już dostałam.

- Nie takie – zaprotestowała z uśmiechem Marta. – Oficjalne. Na karcie.

- Nadal nie wiem o czym mówisz.

- To trochę skomplikowane. W tej szkole i właściwie to w kilku pobliskich mamy coś takiego, jak kapitana szkoły. Oczywiście każda szkoła ma swojego, ale wśród nich ustalana jest hierarchia.

- W jaki sposób?

- Pięściami. Ale kapitan może też wyzwać dowolną osobę ze szkoły. Jeśli ta nie umie walczyć, może wybrać inną formę rywalizacji. Właściwie to dowolną dyscyplinę sportowa, o ile tylko kapitan się na to zgodzi.

- Jaki to ma sens?

- Chodzi o władzę – Marta wzruszyła ramionami. – O wsparcie. Kapitana chroni cała szkoła, a on chroni uczniów w szkole. To korzyść dla obu stron. Dzięki temu mamy spokój. Nie zdarzają się pobicia przez ludzi spoza szkoły. Jedyne bójki, jakie mają miejsce, to oficjalne starcia.

- To bez sensu.

- Ale działa. Tylko nie mam pojęcia dlaczego zwrócili na ciebie uwagę tak szybko. Zazwyczaj zostawiają nowych w spokoju zanim ci nie zorientują się jak to u nas wygląda. Chyba że to z powodu Tomka i Roberta. Z nimi już od dawna mają na pieńku. W sumie z Marcinem też. Twoi bracia są popularni w szkole, a to szkodzi interesom Dawida.

- O to się biją? O pozycję w szkole?

Jej słowa zwróciły uwagę przechodzących obok dziewczyn. Te przystanęły na schodach, ale wystarczyło im jedno zerknięcie na Martę, by ruszyć dalej. Magda tymczasem zeszła schodami do szatni, żeby zostawić w niej książki. Szafki na książki były jedną z nielicznych zalet nowej szkoły.

- Nie, poszło o coś innego – podjęła wątek Marta.

Ciekawość Magdy nie miała zostać tak szybko zaspokojona. Zanim nowa koleżanka zdążyła wyjaśnić, na czym polega konflikt jej braci z „władzą" tej szkoły, Marta przystanęła, wpatrując się w jedną z szafek.

- Tym razem się pospieszyli – przyznała.

W drzwiczki szafek była wetknięta niewielka biała koperta.

- Która szafka jest twoja?

- Ta – Magda wskazała dokładnie na tą, która wcześniej przyciągnęła uwagę drugiej dziewczyny. – To jakaś forma powitania?

- Nie. To zaproszenie. A właściwie wyzwanie.

- Od Dawida i jego świty? – domyśliła się Magda.

- Tak. To oficjalne zaproszenie do podjęcia wyzwania. Chociaż właściwie do rzucenia im wyzwania. Przyjmą je, bo sami cię sprowokowali.

- Nie zamierzam brać w tym udziału.

- Ale będziesz musiała. Nikt nie może odmówić.

- Nie mogą mnie zmusić.

- Oni tego nie zrobią. Ale na pewno zrobią to inni uczniowie.

- Dlaczego?

- Dla rozrywki – odparła brutalnie Marta. – Wygrany ustala stawkę, którą przegrany musi zapłacić. Nie chodzi o pieniądze. To raczej... przysługa lub zadanie. Czasem takie, przez które zostaje się pośmiewiskiem całej szkoły minimum na semestr. Uczniowie doceniają podobną rozrywkę. To przez ten dreszcz niecierpliwości. Po pierwsze, nie wiesz, czy nie zostaniesz wybrany. Po drugie, nie wiesz czy wygrasz. Po trzecie, nie wiesz jaka będzie twoja kara lub nagroda. Zwycięstwo może dać ci władzę. Większość uczniów o tym marzy.

- Nie zamierzam się w to bawić – powtórzyła Magda.

- Lepiej zacznij myśleć nad konkurencją, w której masz jakąkolwiek szansę. Nie masz specjalnie wyjścia. Zostaniesz zmuszona do rzucenia im wyzwania.

Marta nie pozostawiała jej żadnych złudzeń.

- Mogę się z nimi bić?

Dziewczyna spojrzała na nią zszokowana, zupełnie jakby Magdzie wyrosła druga głowa.

- Eeee... A umiesz?

- Trenuję od wielu lat. Nie wiem jak dobrzy są, ale jakąś szansę na pewno mam. Większą niż w turnieju tańca.

- W turnieju mogłabyś przegrać. Krzysiek jest świetnym tancerzem.

- A walka? - drążyła Magda.

- Nie wiem czy Dawid coś oficjalnie trenuje. Wiem tylko, że w walce nie ma sobie równych. Zresztą każdy z nich nieźle sobie radzi.

- Pytam z ciekawości - Magda wzruszyła niedbale ramionami. - Nie mam zamiaru brać udziału w ich zabawie, ale lepiej poznać swojego wroga zanim zaatakuje.

- Naprawdę trzymam za ciebie kciuki, ale... To może nie być takie proste.

Kapitanowie szkół (pierwotna wersja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz