Magda po raz kolejny zanurzyła głowę w wodzie, przecinając ją omdlewającymi ramionami. Przez głowę dziewczyny przemknęła myśl, że może jednak przegra. Po raz kolejny.
Za nic nie mogła na to pozwolić!
Wydobyła ze swego wnętrza ukryte pokłady determinacji i siły. Przyspieszyła. Była tak blisko. Już prawie...
Jej dłonie dotknęły brzegu basenu. Wynurzyła się, prychając naokoło wodą. Od razu rozejrzała się w poszukiwaniu Dawida. Chłopak w tym momencie wynurzył się z wody. Przetarł twarz ręką i spojrzał na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Po chwili przeniósł spojrzenie na Maćka.
- Wynik?
- Magda wygrała – odparł bez chwili zawahania Maciek.
Dawid skinął oszczędnie głową.
- Powiesz mi z kim, gdy będziemy wychodzić – rzucił do dziewczyny.
Podparł się na rękach, po czym z gracją wyszedł z basenu. Jemu zostało jeszcze sporo siły. Magda nie miała jej za grosz. Nawet gdyby płacili za to majątek, nie była w stanie podeprzeć się na rękach na tyle, by o własnych siłach wyjść z basenu.
- Gratulacje – powiedział z uśmiechem Maciek. – Dam ci spokój na jakiś czas. Odpocznij. Zasłużyłaś na to.
Zostawił ją samą. Dziewczyna podpłynęła pod niższą krawędź basenu i oparła się o nią na splecionych rękach. Leniwie poruszała nogami, utrzymując się swobodnie na powierzchni. W końcu nawet brodę wsparła na przedramionach, korzystając ze zbawiennego wpływu wody.
Nagle usłyszała dziewczęcy krzyk. Odsunęła się od krawędzi basenu, szukając wzrokiem źródła hałasu. Zobaczyła go niemal na drugim końcu sali. Marta siedziała na ziemi, zawodząc boleśnie. Trzymała się za nogę. Nad nią pochylał się już nie tak mały tłumek ludzi ze szkoły. Byli także bracia Magdy i piekielna trójka. Dziewczyna chciała ruszyć na pomoc przyjaciółce.
- Zostaw ich w spokoju – usłyszała nagle nad sobą głos chłopaka. – Poddaj się im – dodał głos.
Zdążyła zaledwie odwrócić głowę i unieść wzrok, gdy poczuła na niej nacisk. Silna męska dłoń wcisnęła jej głowę pod wodę. Dziewczyna zaczęła się szamotać. Usiłowała nabrać oddechu, złapać się krawędzi basenu, ale nie miała na to siły. Płuca ja paliły. Usta otwierały się, by nabrać powietrza.
Nagle nacisk znikł. Magda wynurzyła się z wody, kaszląc. Nie zdążyła nawet odszukać brzegu basenu, gdy czyjeś dłonie zacisnęły się na jej nadgarstkach i wyciągnęły ją na brzeg. Upadla prosto na swojego wybawiciela.
- Wykaszl to wszystko – zarządził stanowczo Dawid.
Nie przeszkadzało mu, że Magda na nim leży. Nie przeszkadzało nawet, gdy usiadła na nim okrakiem, usiłując pozbyć się resztek wody z płuc. Dłonie wsparła na nagiej klatce piersiowej chłopaka.
Rozejrzała się wokoło.
Bracia już do niej biegli. Jednak to nie oni przyciągnęli jej uwagę. Bardzo blisko ich dwójki na ziemi częściowo leżał, a częściowo siedział chłopak, który wcześniej zaatakował ja w szatni w szkole. Teraz trzymał się za noc. Spomiędzy palców przeciekała mu krew.
- Magda, wszystko w porządku? – zapytał Robert.
- Możesz już ją puścić – Tomek skoncentrował się na Dawidzie.
Po prawdzie, chłopak wcale nie trzymał Magdy. Czekał jednak cierpliwie aż dziewczyna z niego zejdzie. Jednak nawet gdy praktycznie sturlała się z niego, nie zamierzał przerywać kontaktu fizycznego. Wstał szybko, po czym pociągnął Magdę ku sobie. Wystarczyło, by stanęła na własnych nogach, a Dawid wziął ja na ręce. Bez słowa wyjaśnienia, bez pytania o pozwolenie.
- Ej, to nasza... - zaczął Dominik.
- Pamiętajcie o naszej umowie – odciął się Dawid, ruszając z Magdą ku przebieralni.
- Zostawcie ich – zarządził Paweł.
Wobec tak oczywistej zdrady, Magdzie słowa zamarły w ustach. Nawet gdy Dawid skierował się do damskiej przebieralni, nie była w stanie wydobyć z siebie głosu. Po prawdzie miało to wiele wspólnego z drapaniem w gardle, które źle odczuło kontakt z chlorowaną wodą.
Dawid posadził ją na ławce w pustej na chwilę obecną przebieralni.
- To nie powinno się wydarzyć – zaczął, siadając tuż obok niej.
Na nic bliższego przeprosinom chyba nie mogła liczyć.
- Odpuść – dodał znacznie ciszej chłopak. – Przestań tak bardzo walczyć. Przestań otwarcie się buntować. Tylko ich tym rozjuszasz.
- Nie mogę – wychrypiała.
- Wiem – odparł ciężko, przeczesując włosy w wyrazie bezradności. – Wiem – powtórzył. – Nie mogę dać ci wygrać. Uwierz mi, nie chcesz tego. Zostaniesz nowym kapitanem. Nie mogę na to pozwolić.
- Ale wygram – wyszeptała z trudem.
- Byłoby znacznie łatwiej gdybyś była bardziej uległa. Ale nie jesteś – dodał zanim Magda wyraziła swoje oburzenie. - Zamierzam dać z siebie wszystko. Nie tak jak dzisiaj. Nie pozwolę ci wygrać.
- Ale teraz wygrałam. I pójdziesz na randkę z Martą. Będziesz dla niej diabelnie miły.
- Dotrzymam warunków naszego wyścigu – zapewnił, wstając z ławki.
- Dawid... - zatrzymał się w pół kroku. – gdybyś wygrał... kto byłby twoim wyborem? – zapytała, podnosząc się do siadu. – Z kim miałabym iść na randkę?
Zawahał się przed odpowiedzią.
- Ze mną. Miałaś iść na randkę ze mną – odparł, opuszczając przebieralnię.
Nie zdążył jednak pokonać jej progu, gdy zatrzymał go głos Magdy.
- Dlaczego? Przecież ty mnie nie znosisz. Dręczysz mnie. Właściwie wydaje mi się, że mnie nienawidzisz, chociaż nie wiem dlaczego.
- To nie tak - odparł, odwracając się w jej stronę. - Ściągnęłaś na siebie zbyt dużo uwagi. Jeśli teraz ci odpuszczę, nie będziesz miała życia w szkole. Muszę... Musisz się poddać. Pokazać, że zaakceptowałaś swoją rolę. Wtedy wszystko wróci do normy.
- Nie zrobię tego.
- Wiem. Ale jeszcze nie wiem, co zrobić tym problemem - przyznał. - Będziemy walczyć. Ale nie mogę pozwolić ci wygrać.
- W takim razie... czego chcesz?
- Jeszcze nie wiem. Dam ci znać, gdy się dowiem - uśmiechnął się krzywo i wyszedł z przebieralni.
CZYTASZ
Kapitanowie szkół (pierwotna wersja)
Teen FictionNowa szkoła. Nowa rodzina. I pięciu nowych braci. Magda kocha swoją matkę. Musi to sobie powtarzać przynajmniej kilka razy dziennie, gdy wraz z matką rusza, by zamieszkać z jej nowym mężem. Przeprowadzka i zmiana szkoły nie byłaby problemem, ale jes...