Rozdział 22

3K 130 11
                                    

Magda przetrwała cały tydzień. Ataki na nią nie zmalały. I chociaż jej bracia usiłowali interweniować, niewiele to dało. Właściwie chyba nawet pogorszyło sytuację. Dziewczyna zauważyła, że im bardziej chłopacy stawali po jej stronie, tym większa była nienawiść ze strony dziewczyn. To one przodowały w głupich dowcipach. I to one regularnie niszczyły jej rzeczy. Doszło nawet do tego, że z szatni zniknęła jej bluzka, którą miała ubrać po w-fie.

Magda stanęła przed trudnym wyborem: swój przepocony po ćwiczeniach T-shirt lub nieco ciasnawy, zapinany na guziki kardigan Marty. Przyjaciółka miała drobniejszą budowę ciała i mniejszy biust. To z kolei oznaczało, że guziki nieco rozchodziły się szczególnie na wysokości biustu. Ostatecznie jednak wybrała sweter przyjaciółki, przez co musiała znosić kolejne komentarze. I gapienie się facetów.

Od samego początku, gdy pojawiła się w szkole, przyciągała spojrzenia. Teraz jednak były to nieco inne spojrzenia. Faceci otwarcie wgapiali się w jej biust, jakby mieli nadzieję samym wzrokiem rozpiąć guziki. Pod swetrem miała tylko bieliznę. To dlatego chodziła ostrożnie, wręcz sztywno. Guziki groziły wystrzeleniem przy bardziej gwałtownym ruchu.

Jak na złość, zaledwie jedną lekcję później po w-fie miała spotkać się z piekielną trójką. I w tym bardzo nieodpowiednim stroju poszła do pustej sali lekcyjnej. Chłopacy już na nią czekali. Magda spojrzała na nich hardo, jeszcze zanim zdążyli uświadomić sobie braki w jej stroju.

Maciek wpatrywał się w nią szeroko otwartymi oczami... i z szeroko otwartymi ustami. Szczęka opadła mu nisko nim zamknął ją, by przełknąć głośno ślinę. Nawet Krzysiek wyglądał na zaskoczonego. Poprawił okulary na nosie. Najwyraźniej był to jego sposób na odzyskanie równowagi, bo kolejne spojrzenie, jakie jej posłał, było już normalne dla niego, czyli absolutnie niewzruszone.

- Chodź ze mną – rzucił twardo Dawid.

Nie czekał na opór z jej strony. Złapał ją za rękę i pociągnął za sobą.

- Ej, ja wiem, że widok jest super, ale to nie powód, żeby zachowywać się jak jaskiniowiec – rzucił maciek. Kolejne jego słowa urwało trzaśnięcie zamykanych drzwi, gdy Dawid wyciągnął z sali Magdę.

- Zostaw mnie w spokoju.

Dziewczyna usiłowała wyszarpnąć rękę z uścisku. Nie zdołała jednak nawet poluzować uchwytu. Dawid był silny i najwyraźniej wściekły. Magda nigdy by się do tego nie przyznała, ale pierwszy raz bala się tego, co może zrobić. Szczególnie gdy zaciągnął ją do szatni. O tej porze była pusta. Mieściła się w podziemiach szkoły. Jeśli nikt miał nie słyszeć krzyków Magdy, Dawid wybrał idealne miejsce.

- Puść mnie. Zostaw. No puszczaj.

Walczyła nawet na schodach.

Dawid zaciągnął ją w głąb szatni. Serce dziewczyny waliło coraz mocniej. W końcu Dawid pchnął ją lekko na metalowe szafki. Wyciągnął ku niej rękę. Magda bezwiednie zamknęła oczy.

Nic się jednak nie stało. Nie dotknął jej. Nie uderzył. Zamiast tego otworzył drzwiczki tuż obok głowy dziewczyny. Rzucił w nią kawałkiem białego materiału.

- Jest czysta. Załóż ją zanim narobisz sobie więcej kłopotów – powiedział.

Wpatrywała się bez zrozumienia w materiał. Dopiero gdy go rozłożyła, zobaczyła że to całkiem spory T-shirt. Pachniał proszkiem do prania, ale też czymś jeszcze. Gdzieś przez zapach płynu do płukania przebijała się woń Dawida. Lekko wyczuwalna, ale Magda nauczyła się jej na pamięć. Niczym zwierzę, które musi wyczuwać jak najlepiej swojego najgorszego wroga w świecie przyrody.

Kapitanowie szkół (pierwotna wersja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz