Rozdział 29.1

3.1K 120 100
                                    

W pierwszej chwili nie wiedziała, co odpowiedzieć. Dlatego wpatrywała się w niego z bliska. nawet bardzo bliska, bo Dawid jeszcze bardziej się ku niej pochylił. Zdrową rękę oparł o ścianę, którą dziewczyna czuła za plecami. Czuła zresztą bardzo dobrze, ponieważ podświadomie chyba usiłowała w nią wejść. To nie byłoby takie głupie.

Dziewczyna czuła także, że jej twarz robi się coraz bardziej czerwona. Ale to nie było jedyne uczucie. Im bliżej niej był Dawid, tym silniej wyczuwała ciepło bijące z jego ciała.

- Ja... - zaczęła.

Głos ją zawiódł. Nie była w stanie powiedzieć nic więcej.

- Bądź moją dziewczyną - powtórzył cicho Dawid.

Nie musiał mówić głośno. Jego usta od jej dzieliło już niewiele centymetrów.

- Dobrze - powiedziała ku własnemu zaskoczeniu.

Dawid nie potrzebował więcej słów. Pokonał ostatnie centymetry, które dzieliły ich usta.

Jego wargi były ciepłe i czułe. Bardziej delikatne niż spodziewała się Magda. Jednak szybko jakiekolwiek myśli uleciały z jej głowy. Były tylko usta Dawida i on sam. Jego ręka, która objęła ją w pasie. Ciepło jego ciała, gdy przyciągnął ją bliżej siebie.

Nie byłaby w stanie się uwolnić. Nie, przede wszystkim nie chciała się uwolnić. Za nic w świecie. Chciała zostać w jego objęciach i całować go dłużej i dłużej. Smakowała jego usta z przyjemnością. Chłonęła jego zapach.

Ręka Dawida przesunęła się po jej talii. Zręczne palce chłopaka odnalazły brzeg bluzki Magdy i wsunęły się pod nią ostrożnie, powoli. Dziewczyna stężała, ale kolejne pocałunki sprawiły, że znowu się rozluźniła. Jednak gdy ręka Dawida przesunęła się wyżej, Magda powiedziała:

- Nie. Dawid, ja...

***

Magda otworzyła oczy.

Sen był diabelnie sugestywny. I równie przyjemny. Ale nadal był tylko snem.

Nad sobą miała sufit w swoim własnym pokoju. Za oknem dopiero świtało. Musiało być dość wcześnie. I chociaż jesienna pogoda nie rozpieszczała pod katem temperatury, dziewczyna aż płonęła. Ze wstydu, z pragnienia, z żalu. Tylko za ostatnie uczucie odpowiadało to, co rzeczywiście wczoraj zaszło.

Magda nie wstawała z łóżka. Po raz kolejny, odkąd wyszła z domu Dawida, rozpamiętywała to, co się wydarzyło. Rozpamiętywała i żałowała, chociaż nigdy w żuciu nie przyznałaby się do tego przed samą sobą.

***

Magda wpatrywała się w Dawida czujnie. Jego słowa wywołały dziwne uczucie w brzuchu dziewczyny, które zmusiło ją do zastanowienia czy jednak się nie zatruła. To byłaby znacznie lepsza opcja. Ale na nią raczej nie miała co liczyć. Bo gdy chłopak się zbliżył, Magda się nie odsunęła. A jednak nadal była gotowa w każdej chwili się obronić.

Bo dla niej to wyzwanie było niczym atak. Atak na nić sympatii, którą poczuła do Dawida.

Przede wszystkim jednak: nie uwierzyła mu. Zbyt szybko, zbyt górnolotnie, po prostu "zbyt". Nie znali się jakoś specjalnie długo. Łączyła ich też dziwna relacja. Przynajmniej ze strony dziewczyny dominowała rywalizacja. Magda nadal chciała wygrać. Musiała zostać kapitanem szkoły i odegrać się na chłopakach, którzy w głębi duszy ją przerażali. Napastliwi, bezczelni i niebezpieczni. Chciała zrobić z nimi porządek. A skoro nie mogła liczyć na Dawida i braci, sama musiała coś z tym zrobić.

- Mówiłam ci - powiedziała, wpatrując się ze śmiałością w jego oczy - że nie umawiam się na randki. Z nikim - zaznaczyła.

- Wiem - chłopak nie tracił nic z pewności siebie. - Ale ja nie jestem nikim. Nie zamierzam cię napastować - zastrzegł. - I nie będę domagał się teraz odpowiedzi. Ale moja oferta jest nadal ważna.

- Oferta? Zamierzasz ubić ze mną biznes? - zażartowała.

W odpowiedzi otrzymała poważne spojrzenie.

- Nie, nie zamierzam nic ubijać... ani się z tobą bić.

- To wielka szkoda, bo nadal będziesz musiał przyjąć moje wyzwanie, gdy tylko skończy się miesiąc.

- Będę się tym martwić dopiero za jakiś czas. Poza tym mam nadzieję, że do tego czasu przekonam cię, żebyś była moją dziewczyną - uśmiechnął się.

- Nie wydaje mi się.

- Zobaczymy. Zostaniesz jeszcze trochę? Nie musimy oglądać kolejnej bajki Disney'a.

- No nie wiem... Robi się późno. Poza tym co pomyśli twoja mama, gdy wróci.

- Przed dwudziestą na pewno jej nie będzie, a ja potwornie się nudzę bez szkoły. Opiekowanie się młodszą siostrą nie jest zbyt fascynującym zajęciem. No proszę, obiecuję, że nie będę znowu pytał o to, czy będziesz moją dziewczyną.

Dawid uśmiechnął się uroczo.

To z powodu tego uśmiechu Magda u niego została. Było już ciemno, gdy wychodziła do domu. Dawid przeprosił, że nie może odprowadzić ją dalej niż na przystanek, ale musiał zostać z młodsza siostrą. Wyglądał na naprawdę rozdartego, gdy usiłował zaopiekować się nimi obiema.

Gdy się ubierała, Magda myślała tylko o jego uśmiechu, którym ją pożegnał. O tym, jak troskliwy był, chociaż sam wymagał opieki. O sztywności jego ciała, gdy chodził. Połamane żebra musiały mocno mu doskwierać. Dziewczyna była do tego stopnia zaabsorbowana rozmyślaniem o wczorajszych odwiedzinach, że prawie wpadła na mamę w kuchni.

Uśmiechnęła się, widząc jak kobieta wypija łapczywie kawę. Bez niej mamie blisko było do zombie.

- Mamo... Mówiłaś ostatnio, że mogę zapytać za jakiś czas. No więc pytam.

Kobieta spojrzała na nią zaskoczona. No tak zupełnie jej nie zauważyła. Dopiero kubek kawy magicznie przywrócił jej wzrok.

- Szymon może wpaść w odwiedziny? Tylko na weekend. Przyjedzie w piątek i wyjdzie w sobotę proszę.

Mama Magdy zastygła z kubkiem w ręku. Wpatrywała się w córkę, tocząc wewnętrzną walkę. Jej ślady odbiły się na twarzy kobiety. W końcu spuściła wzrok, wzięła głęboki oddech i znowu spojrzała na Magdę.

- Kochanie, to nie jest najlepszy pomysł. Szymon został w Warszawie. Powinnaś nawiązać nowe przyjaźnie, zapoznać się bliżej z braćmi.

- Ale to nie oznacza, że mam zapomnieć o starych. Szymon jest dla mnie jak brat. Rozmowy przez telefon i Skype to nie to samo. Tęsknię za nim.

- Może za jakiś czas... - zaczęła niepewnie kobieta.

- Ostatnio mówiłaś to samo! - Magda podniosła głos.

W tym samym momencie bliźniaki weszły do kuchni. Szybko rozeznali się w sytuacji. Zgarbiona sylwetka macochy, wojownicza postawa Magdy i jej podniesiony głos.

- Mówiłam... zapoznaj się z nowymi osobami. Spędź więcej czasu z braćmi.

Cokolwiek Magda chciała powiedzieć, powstrzymali ją przed tym wspomniani bracia.

- Piknik! - wykrzyknął Robert.

- Jasne, piknik. To świetny pomysł - ochoczo podjął temat Tomek. - Dzisiaj po szkole pójdziemy na piknik.

- Jest zimno - zauważyła Magda.

- Poradzimy sobie - Robert machnął ręką. - Chodź. Przyda ci się trochę rozluźnienia. odpoczniesz, zjesz coś pysznego, co przygotuje Dominik...

- A on o tym w ogóle wie? - wtrąciła dziewczyna.

- Nie, ale tobie nie odmówi - rzucił Tomek, szczerząc się do niej.

- Dobra, niech będzie. Zrobię, jak chcesz - powiedziała do mamy. -  Ale odwiedzin Szymona nie odpuszczę - dodała i wyszła z kuchni.

Jakoś minęła jej ochota na śniadanie.

Kapitanowie szkół (pierwotna wersja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz