Magda nie wiedziała, czego spodziewać się po wezwaniu. Już sam fakt, że usprawiedliwili ją na lekcjach (podobno! Przecież żaden uczeń nie mógł mieć aż takiej władzy, prawda?) świadczyło o tym, ze sprawa jest ważna. Jednak Magda nie mogła domyślić się, co jest na tyle istotne. I pewnie dalej biłaby się z myślami, gdyby nie kierunek, w którym prowadził ją Maciek.
Na tyle, na ile dziewczyna zdołała poznać układ szkoły, zmierzali właśnie do części sportowej. Sala gimnastyczna w tej szkole była ogromna. To był jeden z powodów, dla których Magda wybrała to miejsce. Oczywiście wszyscy sądzili, że z powodu nowych braci. Nie zamierzała walczyć z tą opinią. I tak nikt by jej nie uwierzył.
Może jedynie Maciek, który zobaczył, jak Magdzie niemal rozbłysły oczy, gdy rozumiała, dokąd idą. Sala gimnastyczna nie była jedynym miejscem tak bardzo lubianym przez Magdę. W szkolnej siłowni mogłaby zamieszkać.
Gdyby tylko nie było w niej Dawida. Zobaczyła go od razu. Siedział na ławeczce i ćwiczył. Górna część jego ciała, zupełnie naga, unosiła się i opadała na ławeczkę, gdy mięśnie brzucha pracowały intensywnie. Maciek spojrzał na nią z zaciekawienie, zupełnie jakby spodziewał się zobaczyć reakcję... jakąkolwiek. Zamiast zachwytu, dostrzegł jedynie znudzenie.
- Serio? Sprowadziliście mnie tutaj, żebym oglądała sobie gołe klaty? Mam piątkę nowych braci. Gołych klat mam pod dostatkiem.
Dawid dopiero teraz na nich spojrzał. Jego wzrok był leniwy, a ruchy opieszałe, chociaż jeszcze sekundę wcześniej poruszał się sprawnie i dynamicznie.
- Nie wiedziałem, że masz przyjść – odparł na zarzut dziewczyny. Po tym przeniósł pytające spojrzenie na Maćka.
- Mówiłeś, że musisz z nią pogadać. Nie powiedziałeś kiedy. No więc jesteśmy – odparł bez cienia wstydu chłopak.
- O czym chciałeś pogadać? – Magda założyła ręce na piersi. – Może o uczciwości pojedynku?
- Był uczciwy. Po prostu nie potrafisz nad sobą panować.
- Och, możesz mi wierzyć, że potrafię. Gdybym nie potrafiła, leżałbyś na podłodze ze zwichniętą szczęką.
- Mam nadzieję, że zostanie ci tej ikry na trochę dłużej. Od dzisiaj zaczynasz treningi. Będziesz reprezentowała tą szkołę w zawodach lekkoatletycznych. Mam nadzieję, że nie jesteś typem, który uwielbia przesiadywać na kanapie przed telewizorem.
- Nie mam zamiaru brać udziału w tego typu zawodach. Nie moja bajka.
- Możliwe – odparł z namysłem, patrząc na jej ciało.
Magda pomyślała, że mogła jednak zrezygnować z tych legginsów, które rano założyła. Na szczęście tunika jakoś zasłaniała bardziej wyeksponowane miejsca.
- Masz zwartą budowę ciała i dużo tkanki mięśniowej. Marny z ciebie materiał na lekkoatletkę. Oni powinni być smukli i...
- Czy ty właśnie powiedziałeś, że jestem gruba? – zapytała z niedowierzaniem.
Maciek wciągnął głośno powietrze. Już chciał wtrącić się do rozmowy, ale ubiegł go Dawid.
- Nie. Dobrze zbudowana.
- To to samo – zaprotestowała dziewczyna.
- Nie. Ty masz mięśnie. Ktoś gruby ma tłuszcz. Powinnaś znać różnicę.
- Dobra, mniejsza... Nie znam się na lekkoatletyce. Wymyśl coś innego.
- Mamy coś? – Dawid zwrócił się do Maćka?
- Nie bardzo. Konkurs taneczny i lekkoatletykę. Bardziej potrzebujemy tego drugiego.
- W takim razie lepiej zacznij ćwiczyć – Dawid zwrócił się do Magdy.
- Nie ma mowy. Nie znam się na tym. Nawet nie wiem od czego zacząć.
Dawid westchnął ciężko. Podniósł się z ławeczki i podszedł do Magdy. Blisko. Zdecydowanie zbyt blisko. Ale przed cofnięciem się powstrzymała dziewczynę jej własna duma.
- Przegrałaś. Zaakceptuj to.
- Przez oszustwo – ripostowała.
- Zamierzasz cały czas się opierać? – zapytał ze śladem zaciekawienia w głosie.
- Do czasu aż nie pozwolisz mi na drugie wyzwanie. Tym razem walka. Czysta, fizyczna walka.
- Nie biję się z dziewczynami.
- Ale ja z chęcią wezmę udział w zapasach – wtrącił Maciek, ściągając na siebie spojrzenia obojga. O dziwo, oba karcące. – Dobra, już dobra. Nie wtrącam się, gdy dorośli rozmawiają – powiedział, unosząc ręce w obronnym geście.
- Nie biję się z dziewczynami – powtórzył.
- To nie licz na to, że przestanę się opierać.
- To mogłoby być zabawne, ale nie mamy na to czasu. Musimy wygrać te zawody. Zmierzę się z tobą jeszcze raz i będę walczył, ale musisz na to zasłużyć. Wygrasz zawody lekkoatletyczne, a dostaniesz swoją drugą szansę.
- Nie mam szans. Mówiłam już, że nic z tego nie robiłam. Nigdy.
- Maciek ci pomoże. Oprócz skłonności do głupich żartów, ma też zadziwiającą zdolność do uczenia innych. Będziecie razem trenować. Wygraj, a będziesz mogła jeszcze raz zawalczyć o swoją wolność. Do tego czasu jednak jesteś moja.
Magda prychnęła kpiąco.
- Nie jestem twoja. Chyba pomyliły ci się czasy, bo niewolnictwo dawno zniesiono.
- Nie w tej szkole. W oczach wszystkich jesteś moja. Nietykalna. Ma to swoje wady i zalety. Mam nadzieję, że nie nastawiałaś się na nowe randki w tej szkole.
- Nie chodzę na randki.
Dawid uniósł brew. Wyglądał na zaskoczonego.
- Teraz masz przynajmniej dobry powód. Tak czy inaczej, dla tej szkoły i jej uczniów jesteś poza zasięgiem. Pod każdym względem.
- Wspominałam już jak bardzo powalone zasady tutaj panują?
- Raz albo dwa – znowu wtrącił Maciek.
- Dobra. Czyli warunek jest taki, że muszę wygrać zawody?
- Wystarczy nam srebrny medal.
- I będziesz ze mną walczył? Uczciwie? – upewniła się dziewczyna.
- Tak – powiedział Dawid, patrząc jej prosto w oczy.
To wystarczyło, by Magda uświadomiła sobie, jak blisko siebie stoją.
- Słyszałeś o czymś takim, jak przestrzeń osobista?
- Tak. A ty słyszałaś, jak mówiłem, że w oczach tej szkoły jesteś moja?
- Jasne. Ale to nie oznacza, że muszę się z tym zgadzać. Lepiej zacznij ćwiczyć ciosy, bo zamierzam obić tą przystojną buźkę, za którą wzdychają wszystkie laski w tej szkole.
- Nie martw się o moje ciosy. Zawsze są celne.
- Jasne. Każdy tak mówi – wywróciła oczami. – Chodź. Skoro i tak uciekła nam lekcja, możemy zacząć trenować – zwróciła się do Maćka.
- Do usług – chłopak skłonił się przed nią. Właściwi zgiął się w pół i odmaszerował wraz z Magdą. Po drodze jedynie rzucił Dawidowi rozbawione spojrzenie.
CZYTASZ
Kapitanowie szkół (pierwotna wersja)
Teen FictionNowa szkoła. Nowa rodzina. I pięciu nowych braci. Magda kocha swoją matkę. Musi to sobie powtarzać przynajmniej kilka razy dziennie, gdy wraz z matką rusza, by zamieszkać z jej nowym mężem. Przeprowadzka i zmiana szkoły nie byłaby problemem, ale jes...