Skorzystanie z pomocy Marty w wyborze ubrania okazało się zarówno wybawieniem, jak i przekleństwem. Marta miała swoją własną wizję tego, jak powinna wyglądać dziewczyna, która trzyma się z piekielną trójką. Właściwie Marta pewnie chętnie zrobiłaby z niej niewolnicę na miarę męskich fantazji... tych bardziej niegrzecznych. Dlatego raz za razem i pomysł po pomyśle Magda odrzucała kolejne stylizacje Marty.
W odstawkę poszła już spódnica mini, która cudem zasłaniała pośladki dziewczyny. Również wydekoltowana bluzka znalazła się na kupce ubrań odrzuconych. Do tego doszło kilka innych mniej i bardziej udanych pomysłów Marty. Wśród nich znalazła się nawet marynarka, pod którą dziewczyna miała rzekomo ubrać tylko stanik. Jego fragment byłby doskonale widoczny w głębokim dekolcie żakietu. Oczywiście ten pomysł również spotkał się ze stanowczym sprzeciwem.
Ostatecznie stanęło na czarnych, gładkich leginsach i tunice, która zasłaniała pośladki Magdy. Tunika miała dekolt o głębokości pośredniej między tym, co chciałaby mieć na sobie Magda, a w co chciałaby ubrać ją Marta. Do tego przyjaciółka pożyczyła jej skórzaną kurtkę i botki na słupku. Wprawdzie Marta narzekała na buty, w których czuła się, jakby musiała znowu uczyć się chodzić, ale Marta nie odpuściła.
Inną kwestią było dostanie się na miejsce spotkania. Dawid wysłała jej SMS z adresem, pod którym mieli się spotkać. Nie raczył jednak podstawić samochodu dla jej wygody. O dziwo, z pomocą przyszedł Marcin, który został przekabacony przez Martę. Piątkowy wieczór nie był porą, gdy Marcin zbyt często bywał w domu. Jednak tym razem dziewczyny zastały go w jego pokoju. Gd dowiedział się, gdzie wybiera się Magda, sam zaproponował podwózkę. Do wyboru miał jednak wyłącznie motor.
Magda cieszyła się, że nie ma na sobie spódnicy. Wystarczyły jej leginsy, w których musiała wręcz tulić się do Marcina. Nie była przyzwyczajona do podobnego sposobu podróżowania. Nie ufała też w pełni umiejętnościom chłopaka. Prostowała się wtedy, gdy powinna się pochylić. Odsuwała się od niego, chociaż powinni być blisko. W końcu Marcin nie wytrzymał. Zatrzymał się na poboczu i ściągnął kask, patrząc na dziewczynę z mieszaniną rozbawienia i ostrzeżenia w głosie.
- Rozbijemy się, jeśli będziesz dalej tak robiła. Po pierwsze, przysuń się bliżej. Po drugie, rób to co ja. Nie przeciwnie. Motor ma prawo się przechylić, a ty nie musisz być ciągle w pozycji prostopadłej do powierzchni Ziemi.
Magda skinęła jedynie głową, zawstydzona. Przysunęła się bliżej Marcina i objęła go pewniej w pasie. Właściwie przylgnęła do jego pleców. Najwyraźniej o to chodziło chłopakowi, bo pogłaskał krotko jej nagą dłoń.
Ich dalsza podróż upłynęła już bez napięcia to jednego, czy drugiego. Oboje zdawali się bardziej sobie ufać, przynajmniej w kwestii wspólnej jazdy na motorze.
Marcin postawił motor na stopce. Rozejrzał się pod okolicy, w której Magda miała spotkać się z piekielnymi. Tych jednak nie było.
- Nie musisz ze mną zostawać - powiedziała.
- Ale chcę. I na pewno nie zamierzam zostawać cię samej w tym miejscu i o tej godzinie. A oni powinni już dawno tutaj po ciebie wyjść.
- Nie liczę na królewskie traktowanie - zauważyła dziewczyna.
- Może powinnaś - zauważył Marcin. - Wyglądasz jak księżniczka. Oczywiście w rockowym stylu - dodał, uśmiechając się szelmowsko.
- Nie wierzę, ze to powiedziałeś... - Magda niemal dusiła się ze śmiechu.
Marcin wyglądał na zadowolonego.
- Nareszcie. Czekałem na ten uśmiech i śmiech. Ostatnio wydawałaś się mocno przygaszona. Cieszę się, że nareszcie zaczynasz przypominać siebie w dniu, w którym się poznaliśmy.
- Naprawdę?
Skinął głową.
- Tak. Nie pozwól, by oni cię zmienili. I nie pozwól im wygrać. Prędzej czy później wszystko się ułoży, a ty znajdziesz swoje miejsce w tej szkole. Daj sobie jeszcze trochę czasu.
Magda wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami. Nie spodziewała się podobnych słów ze strony Marcin. Był buntownikiem. Wydawał się trochę oderwany od rzeczywistości. Tymczasem jego słowa były pełne pocieszenia, którego tak potrzebowała.
- O, jednak jesteś - usłyszała znajomy głos. Także i teraz był pełen energii oraz uśmiechu. Jeśli czyjkolwiek głos był w ogóle w stanie "się uśmiechać" to z pewnością ten, należący do Maćka.
- Mam do spłacenia przegrany pojedynek - odparła z niechęcią Magda.
- Dobrze, że zaczęłaś to rozumieć - dodał Krzysiek, mierząc Magdę badawczym spojrzeniem.
- Wow, dzięki. Wiesz, jak zachęcić dziewczynę.
- Wybacz mu - wtrącił Maciek. - Jest trochę poddenerwowany. Ma powód - dodał. W tym samym momencie jego spojrzenie uciekło w bok. Gdy natknęło się na Dawida, uśmiech na twarzy chłopaka zamienił się w grymas. Trwało to zaledwie ułamek sekundy, ale wystarczyło, by nie umknęło uwadze Magdy.
- Powiecie mi wreszcie, co mam robić? - zapytała zniecierpliwiona.
- Wyglądać - rzucił Dawid, zbliżając się do niej.
- A ty obiecałeś się dzisiaj nie odzywać - przypomniał Krzysiek.
Magda nigdy nie spotkała się z podobnym zachowaniem z ich strony. Wydawali się wręcz wkurzeni na Dawida. Ale dlaczego?
- Nieźle wyglądasz - kontynuował Dawid. - Może to wystarczy.
Magda wpatrywała się w niego intensywnie. To, co wzięła za pomyłkę, znalazło potwierdzenie w ruchach i dalszych słowach Dawida. Chłopak był podchmielony. I to całkiem mocno.
- Wystarczy - uciął Krzysiek. - Musisz odwracać dzisiaj uwagę. Spotykamy się z jednym z kapitanów szkoły z innego rejonu. Chcemy zawrzeć z nim sojusz. Z tego, co wiemy, to prawdziwy pies na baby.
- Ale dlaczego ja? Znaleźlibyście setki ładniejszych dziewczyn w szkole.
- Tak, ale żadna z nich nie wisi nam przysługi.
- I tak niejedna by się zgodziła - protestowała Magda.
- To nadal problem innej natury - kontynuował Krzysiek. - Oprócz tego, że gość jest psem na baby, jest też dość nieobliczalny. Potrzebujemy kogoś silnego i odważnego. Potrzebujemy kogoś, kto nie będzie obawiał się jego towarzyszy. I kogoś kto umie się bronić. Ale twoje umiejętności nie powinny być nam dzisiaj potrzebne. Masz tylko odwracać jego uwagę. Kusić wtedy, gdy będziemy negocjować warunki sojuszu.
- To się nie uda - zaprotestowała. - Nie umiem kusić.
- To akurat ciekawe - znowu wtrącił Dawid. - Mnie kusisz od pierwszego momentu, gdy się spotkaliśmy.
- Co...
Słowa zamarły Magdzie na ustach.
- Nie wiem, co sobie wyobrażasz, ale wcale cię nie kuszę. Masz coś z głową... nie tylko wtedy, gdy jesteś zalany.
- Po prostu spróbuj - powiedział błagalnie Maciek.
- Ten gość, o którym mówicie - Marcin do tej pory jedynie się przysłuchiwał - to Leo?
Gdy Krzysiek potwierdził skinieniem głową, Marcin aż zagwizdał z uznaniem.
- I tak wiele osiągnęliście - przyznał. - Postaraj się, a zostaniesz szkolną bohaterką - zwrócił się do Magdy.
- Mam uwodzić gościa, którego nie znam? I uwodzić, chociaż nigdy w życiu tego nie robiłam?
- No, mniej więcej - Maciek przynajmniej wyglądał na zawstydzonego.
- Dobra. I tak nie mam wyjścia. Pewnie moje odmowa rozniosłaby się po szkole lotem błyskawicy.
- Mam z tobą zostać? Jako ochroniarz? - zapytał Marcin.
- Nie, wracaj do domu. Dam sobie radę, chociaż znikoma ilość informacja z ich strony wcale mi nie pomaga.
- Postaramy się w przyszłości - obiecał Krzysiek. Kącik jego ust uniósł się delikatnie do góry.
CZYTASZ
Kapitanowie szkół (pierwotna wersja)
Teen FictionNowa szkoła. Nowa rodzina. I pięciu nowych braci. Magda kocha swoją matkę. Musi to sobie powtarzać przynajmniej kilka razy dziennie, gdy wraz z matką rusza, by zamieszkać z jej nowym mężem. Przeprowadzka i zmiana szkoły nie byłaby problemem, ale jes...