Magda wiedziała, że jej życie zamieni się w piekło. Już w chwili gdy matka powiedziała jej o przeprowadzce do Katowic, dziewczyna czuła, że nic dobrego z tego nie wyniknie. A przecież wiedziała jeszcze tak niewiele. Jakieś napomknięcia o przyrodnim rodzeństwie, o nowej szkole... Każda z tych rzeczy urosła do miary katastrofy, gdy Magda poznała prawdę. Ale nawet po zobaczeniu pięciu nowych braci, nie sądziła, że będzie aż tak źle.
Tydzień. Tyle czasu wytrzymała w szkole bez wdawania się w bójki. Pięć dni roboczych zdołała wytrzymywać ostracyzm, głupie dowcipy i niechęć całego szkolnego otoczenia. Wiedziała, że mogło być gorzej. Gdyby nie opinia jej braci, którzy w liceum uchodzili za kogoś na wzór lokalnych nastoletnich idoli, życie Magi wyglądałoby znacznie gorzej. Ale gdy jej bracia nie patrzyli, pozostali uczniowie nie krępowali się w okazywaniu swojej niechęci.
Zaginiony plecak był jednym z sygnałów. Trafienie piłką do kosza prosto w tył głowy kolejnym. Podstawiona noga podczas biegu korytarzem jeszcze jednym. Marta usiłowała ratować nową przyjaciółkę, ale nie zdołała zmienić nastawienia otoczenia.
- Musisz się z nimi zmierzyć – powiedziała wreszcie do dziewczyny. – Oni to robią, bo olałaś chłopaków. To prawie jakbyś zbezcześciła świętość tej szkoły. Opluła flagę. Podeptała puchary. Jakbyś...
- Dobra – przerwała jej Maga. – Już rozumiem. Ale nadal nie zamierzam dać się w to wciągnąć. Niech rywalizują z kimś innym.
Marcie pozostało jedynie ciężkie westchnięcie.
Dziewczyny przygotowały się na ciężki tydzień. Poniedziałek nie należał do ich ulubionych dni. Niechęć pozostałych uczniów wcale nie pomagała w przekonaniu się do początku tygodnia.
W niektórych uczniach zaczął się rodzić nieświadomy podziw wobec wytrwałości dziewczyny. Czego by nie robili, Maga znosiła to z cierpliwością męczennika. Nie skarżyła się, nie usiłowała z nimi walczyć. Przyjmowała wszystko ze stoickim spokojem. Do czasu.
Marta została, żeby porozmawiać z nauczycielem. Magda ruszyła już do szatni, zamierzając tam poczekać na koleżankę. Zdążyła wyciągnąć książki z szafki i odsunąć się nieznacznie od niej, gdy drzwiczki nagle zatrząsnęły się z hukiem tuż przed nosem dziewczyny. Magda obróciła się błyskawicznie.
Chłopak stał tuż przed nią. Obie dłonie oparł o szafkę. Głowa dziewczyny została uwięziona pomiędzy nimi, ale nie to było najgorsze. I nawet nie aparycja nieznajomego, bo chłopak był przystojny. Nachylił się jednak ku niej tak bardzo, że Magda czuła jego zapach. Męski, orzeźwiający i zdecydowanie taki, którego nie powinna czuć. Nie w przypadku obcego.
- Hej, słyszałeś o czymś takim jak przestrzeń osobista? – rzuciła swobodnym tonem.
Obiecała, że nie będzie wdawała się w bójki. Tym razem miało być bez problemow w szkole. Zresztą nie chciała być z niej usunięta. Dlatego zdobyła się na trud ignorowania tych ludzi. Do czasu. Wszystko miało trwać do czasu.
Jej głos nie zdradzał tego, co naprawdę czuła. Obcy chłopak przytłaczał ją. Magda była przyzwyczajona do kontaktowej walki, ale nie do... tego. Jego twarz znajdowała tuż przy jej twarzy. Niemal czuła ciepły oddech na policzku.
- Słyszałem. A ty słyszałaś o czymś takim jak wywiązywanie się ze zobowiązań?
Dziewczyna zamrugała zaskoczona. Co on chrzanił?
Nieznajomy musiał dostrzec jej zmieszanie, bo dodał:
- Wyzwanie. Dostałaś zaproszenie. Wypada wreszcie je przyjąć. Chyba że potrzebujesz zachęty.
Jego dłonie przesunęły się po szafce w dół, aż znalazły się na biodrach dziewczyny. Podjęły po nich wędrówkę ku górze. Smukłe i zadziwiająco delikatne palce wsunęły się pod koszulkę Magdy.
- A może potrzebujesz dodatkowej zachęty? Więcej uwagi? Bo przecież o to chodzi, prawda? O uwagę.
Dziewczyna zamarła. Nie tylko jej ciało, ale też myśli zamarły w bezruchu. Nieznajomy uczeń uznał to za zachętę, bo jego dłonie poczynały sobie znacznie śmielej. Uniosły koszulkę dziewczyny. Przesunęły się na jej biust.
To wystarczyło, by Magda się ocknęła. Nie krzyknęła. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku, ale jednym szybkim ruchem odepchnęła chłopaka. Instynkt przejął władze nad jej ciałem. Instynkt i trening. Kopnięcie Magdy trafiło idealnie w krocze ucznia. To jej jednak nie wystarczyło. Drugie kopnięcie wbiło się w brzuch chłopaka, który opadł na ziemię.
Magda oddychała ciężko niczym po maratonie. Nadal brakowało jej słów. Nadal nie wiedziała, co się stało. Rozejrzała się wokoło. Jej spojrzenie padło na Dawida. Dopiero teraz go zauważyła, chociaż stał nieopodal. Gdy ich spojrzenia się spotkały, chłopak zatrzymał się w pół ruchu. Co zamierzał zrobić? Przyłączyć się? Obserwować? Nie wiedziała, ale jego bierność wystarczyła Magdzie, by rozbudzić tłumioną przez ostatni tydzień wściekłość.
- Bawi cię to?! Takie zabawne jest znęcanie się nad nową?! Cholerny dzieciak, który daje karteczki jak gówniarz z podstawówki. Wyzwanie?! W dupie mam wasze wyzwanie?!
Dawid wpatrywał się w nią ze spokojem. Im bardziej Magda była wściekła, tym bardziej rósł spokój chłopaka. W końcu oparł się barkiem o szafki, przygotowując na dalszą część tyrady. Ale dziewczyna już skończyła. Dyszała jedynie wściekle.
- Nie bawi mnie to – odparł spokojnie Dawid. – Spadaj stąd – rzucił do chłopaka, który nadal usiłował odzyskać oddech. – I nie mieszaj się do tego. Czekaj na swoje wyzwanie.
Z jakiegoś powodu, chłopak zbladł na te słowa. Pozbierał się z podłogi, chociaż chodzenie nadal sprawiało mu trudność. Lekko zgięty, starał się jak najszybciej opuścić szatnię.
Dopiero gdy nieznajomy chłopak wyszedł, spojrzenie Dawida wróciło do Magdy.
- Nie chciałem, żeby do tego doszło. I naprawdę chciałbym, żeby się skończyło. Przyjmij wyzwanie. Zmierz się ze mną, a pozostali uczniowie dadzą ci spokój. Możesz nawet wybrać szydełkowanie. Nie zależy mi na wygranej. Chcę, żebyś miała spokój.
- Teraz cię to martwi? Po cholerę dawaliście mi to wasze durne zaproszenie?
- Nie wiem – przyznał szczerze. – Nie wiem, co sobie zaplanował Maciek, ale mogę sprawić, że będziesz miała spokój w szkole. Zmierz się ze mną i wygraj. Wybierz konkurencję, w której jesteś dobra.
- Maciek? Teraz będziesz na niego zwalał? Z tego, co wiem, to ty jesteś szefem tej szkoły.
- Kapitanem - poprawił ją automatycznie.
- Mniejsza. Ty tutaj rządzisz. Nie możesz tego przerwać? Zostawić mnie w spokoju?
- Wybierz konkurencję - powtórzył. - Wygrasz i zyskasz spokój. To wszystko.
Magda nie odpowiedziała. Z trudem wierzyła w to, że Dawid mówi szczerze. Spodziewała się, że to kolejny podstęp albo część ich głupiej gry. A jednak gdy tak spoglądał na nią, naprawdę chciała mu wierzyć.
- Dobra. Jutro po lekcjach. I dacie mi po tym wszystkim cholerny spokój.
Dawid uśmiechnął się w odpowiedzi. Magda niechętnie przyznała, że uśmiech miał całkiem przyjemny. Wydawał się także szczery.
- Umowa stoi. Tylko... - zawahał się. - Niech to nie będzie szydełkowanie - poprosił z uśmiechem.
- Wtedy nie mogłabym wygrać.
CZYTASZ
Kapitanowie szkół (pierwotna wersja)
Teen FictionNowa szkoła. Nowa rodzina. I pięciu nowych braci. Magda kocha swoją matkę. Musi to sobie powtarzać przynajmniej kilka razy dziennie, gdy wraz z matką rusza, by zamieszkać z jej nowym mężem. Przeprowadzka i zmiana szkoły nie byłaby problemem, ale jes...