Rozdział 9

3.3K 151 7
                                    


Magda była wściekła. Nie, właściwie wściekłość nie oddawała nawet namiastki tego, co teraz czuła. Gdy kopała powietrze, wyobrażała sobie, że przed nią stoi Dawid. Ten przeklęty kłamca. Ten dupek. Nie tylko złamał dane jej słowo. Oszukiwał podczas ich starcia. Gdyby nie powiedział, co zamierza z nią zrobić, nie przegrałaby. Zrobił to specjalnie. Sprowokował ją, żeby przegrała, chociaż wcześniej sam proponował jej wolność. A teraz jednym durnym zdaniem jej to odebrał. Zabrał jej spokój, o którym marzyła od przeprowadzki.

Ale dlaczego? Tak bardzo potrzebowali jej, żeby nadal ją dręczyć? Na to pytanie nikt nie potrafił jej odpowiedzieć. Nawet Marta, chociaż przyjaciółka wydawała wiedzieć o wszystkim, co działo się w szkole. Nikt jednak nie był w stanie nawet odgadnąć, dlaczego piekielna trójka tak się na nią uwzięła. Nic im nie zrobiła.

Tylko raz Marta napomknęła, że to może z powodu braci Magdy. W końcu od zawsze rywalizowali z tamtą trójką. A skoro nie mogli wybrać otwartej walki, zdecydowali się na grę w podchody. Chcieli zniszczyć najsłabsze ogniwo ich rodziny - Magdę.

Po jej trupie!

O tym, że była wściekła, wiedzieli jej nowi bracia. Jedyną zaletą tej sytuacji był święty spokój. Gdy trenowała w ogrodzie i z furią kopała powietrze, żaden z nich nie odważył się do niej podejść. Spokój – tego teraz potrzebowała. Jak zwykle los nie był dla niej łaskawy.

- Potrzebujesz pomocy? – usłyszała głos, który sprawił, że się zachwiała przy kolejnym kopnięciu.

Mogła się tego spodziewać... Paweł zdecydowanie stał po urodę wtedy, gdy inni ustawili się po zdrowy rozsądek.

- Podaj mi choć jeden powód, dla którego nie powinnam cię uderzyć. Jeden powód.

- Musiałabyś się z tego tłumaczyć swojej matce – odparł bez chwili zawahania chłopak. – I wtedy bym ci nie pomógł.

- A co niby możesz zrobić, żeby mi pomóc? Znowu udawać, że mnie pocieszasz? Znudziły mnie te zagrania.

- Nadal mam znajomości w szkole. Mogę ci pomóc rozwiązać sytuację z tamtym trio.

- Dlaczego niby miałbyś to zrobić? – Magda przystanęła, mierząc Pawła podejrzliwym spojrzeniem.

- Och, oczywiście nie za darmo – odparł beztrosko.

- Nie mam forsy. Nie mogę ci zapłacić.

- Nie potrzebuję pieniędzy. Raczej towarzystwa. Jedna randka. Tyle kosztuje święty spokój w szkole.

Ostatnio wydarzyło się zbyt wiele, by Magda chociaż zaniemówiła ze zdziwienia. Ale nadal zbyt mało, by przyjęła to spokojnie.

- Pochrzaniło cię? Jesteśmy rodzeństwem. Nie pójdę na randkę z własnym bratem. W ogóle nie chcę iść na randkę.

- Formalnie nie jesteśmy rodzeństwem. Mieszkamy razem, a nasi rodzice, cóż, ich łączy już nieco więcej.

- Nie. Nie ma szans. Sama sobie z tym poradzę.

- Jak chcesz – Paweł wzruszył ramionami. – Oferta jest nadal ważna. Gdy już uznasz, że tamto towarzystwo za bardzo daje ci się we znaki, zawsze możesz do mnie przyjść i przyjąć ofertę. Oby nie za późno, bo cena za pomoc może wzrosnąć.

- Prędzej piekło zamarznie. I prędzej zjem własne kimono.

- Zamiast tego, zapraszam na romantyczną kolację. Daj znać, gdy zgłodniejesz – dodał, mrugając do niej.

Wiedział, że nic więcej teraz nie ugra, ale zasiał ziarno, które mogło wyrosnąć. Wystarczyło tylko odpowiednio pokierować sprawami w dawnej szkole. Magda przyjdzie do niego szybciej niż sama zakłada.

Kapitanowie szkół (pierwotna wersja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz